CS:GO
Reportaże

Wójcik. Tomasz Wójcik

27.08.2020, 17:20:15

Imię? Tomasz.

Nazwisko? Wójcik. 

Miasto pochodzenia? Sosnowiec. 

Rok urodzenia? 1996. 

Choć w naszym świecie znany jest jako phr, to na podwórku to po prostu Tomek. Przez całe życie mieszka na Zagórzu – sporej dzielnicy Sosnowca, ale znajdującej się niemal na obrzeżach miasta. Atrakcje jak w podobnych tego typu miejscach – boiska, ławki. Tam właśnie spędza najwięcej czasu. Nie z powodu typowych osiedlowych upodobań. Po prostu tam ma najlepszych kumpli, z którymi dorastał. Na tym osiedlu wszystko się zaczęło. Z kumplami, z którymi najpierw kopał piłkę, zaczął spędzać czas przy grach. 

Counter-Strike nie był tytułem pierwszego wyboru, ale wyborem najważniejszym. Choć najpierw rywalizował w Team Fortress, niedawno próbował swoich sił w VALORANCIE, to CS najbardziej skradł jego serce. Zresztą nie tylko jego, bo od samego początku ma wsparcie całej rodziny. Mówi, że jego najwięksi fani to dziadkowie, z którymi mieszka. To w ich towarzystwie podjął decyzję o tym, by nie przenosić się na nowy tytuł Riot Games. 

Mówiąc szczerze, byłem bardzo bliski zmiany gry, aż do momentu meczu AVEZ vs Wisła w Mistrzostwach Polski, który oglądałem razem z babcią i dziadkiem do 1 w nocy – pisał na początku czerwca na Facebooku.

Wspólne oglądanie meczu AVEZ z Wisłą to jednak nie był wyjątek. Dziadkom zdarza się do późnych godzin wieczornych śledzić zmagania swojego wnuczka, a teraz nawet i inne turnieje, które transmitowane są w telewizji. Obecnie skupieni są na ESL One Cologne. Czy oglądają te zmagania ze zrozumieniem? 

Czasami jak dziadek zrobi analizę meczu, to jestem w szoku do końca dnia – mówi Tomek. – Myślałem, że maksymalnie ogarną czym jest runda eco czy full, a czasami dziadek zauważa takie rzeczy, których bym się nie spodziewał

Gdyby nie podejście dziadków i mamy, od której też zawsze mógł liczyć na duże wsparcie, dziś 23-latek być może studiowałby informatykę, a nie marzył o tym, by wygrywać najważniejsze turnieje na świecie. Od początku miał w nich wsparcie. Oczywiście były momenty, gdy mieli wątpliwości co do jego pasji, ale jak sam przyznaje – w latach szkolnych był po prostu uzależniony od komputera. Grał po 10-12 godzin dziennie, nie korzystał z wakacji od szkoły. I to nawet nie chodziło o to, że chciał startować w turniejach i zarabiać na tym gigantyczne pieniądze. Wtedy jeszcze nie zdawał sobie sprawy, jak wygląda esport. Po prostu dobrze się bawił. 

Dopiero wraz z czasem zrozumiał, że komputer to nie wszystko. Co prawda dzięki niemu odnalazł swój zawód i zarobił niemałe pieniądze, ale zaczął też dostrzegać inne aspekty życia. – Wyjazdy na turnieje uświadomiły mi, że lubię podróżowanie i fotografię – przyznaje. 

Teraz osiedle opuszcza częściej niż dawniej, by właśnie poznawać uroki kraju czy świata. Na razie wyjeżdża tylko tymczasowo, ale na przeprowadzkę też jest gotowy. Choć nie lubi wielkich miast, to jest w stanie poświęcić się dla drużyny. Zmienił podejście, bo jeszcze kilka lat temu, gdy taki pomysł padł w AGO, był do niego sceptycznie nastawiony. Z jednej strony zatrzymywały go relacje prywatne – zarówno rodzina, jak i znajomi, a z drugiej uważał, że jeśli coś działa, to nie ma sensu tego zmieniać. A wtedy działało, bo jeszcze z Michałem “snatchiem” Rudzkim i Mateuszem ”TOAO” Zawistowskim w składzie wygrywał niejeden turniej. Po latach widzi, że Counter-Strike idzie w kierunku mieszkania w jednym mieście, więc jeśli jego kolejny zespół będzie tego wymagał, to wyleci z gniazda. 

To jednak nie jest jedyna kwestia, w której zmienił zdanie. Teraz ma także inne podejście do diety i wysiłku fizycznego. Za czasów AGO był do tego zachęcany przez organizację, która od zawsze wyróżniała się zaangażowaniem w tę sferę życia. Wtedy tej szansy nie wykorzystał z różnych powodów – miał rozregulowany tryb dnia, ale nie godził się też np. na niektóre ćwiczenia, które wpływały na jego grę. – Jestem graczem i to granie stawiam na pierwszym miejscu – przyznaje. 

Teraz jest nieco inaczej. Kilka miesięcy temu zwiększył swoją aktywność fizyczną i jeszcze przed wybuchem pandemii ćwiczył niemal codziennie. Skupił się też na pilnowaniu kalorii, co w przypadku mieszkania z babcią nie jest takie proste. – Babcia potrafi utuczyć – śmieje się Tomek. 

O tuczeniu nie ma już mowy. Nawet kiedy spotkaliśmy się w jednej z knajp w Sosnowcu, phr nie zamówił przepysznego burgera i Coca-Coli. Nic dziwnego. Do przyszłego sierpnia chce wyglądać już zupełnie inaczej, pozbyć się nadwagi. To pomaga mu nie tylko w poprawie samopoczucia, ale i w lepszym podejściu do gry. Kiedy przed odpaleniem Counter-Strike przebiegnie kilka kilometrów, od razu ma więcej energii. A energia mu się przyda, bo w esporcie chce osiągnąć jeszcze sporo. 

W pewnym momencie pomyślałem, że CS to jedna z szans, które zdarzają się raz w życiu – mówi. – Chcę ją wykorzystać na maksa. 

A co będzie później?

Tego nie wie, nie myśli o tym, co będzie, gdy rzuci esport, albo esport rzuci jego. Po grze zawsze może zostać trenerem czy ekspertem, bo ma do tego predyspozycje. Nie bez powodu zmienił pozycję w CS-ie i został prowadzącym. Nie można jednak powiedzieć, że o przyszłości nie myśli, bo zarobionych dzięki grze pieniędzy nie przehulał na imprezy czy samochody. Po pierwsze: dlatego, że imprez nie lubi i nie ma jeszcze prawa jazdy. A po drugie: bo zdaje sobie sprawę, że kiedyś może tego większego dopływu gotówki zabraknąć. Jego celem jest więc uzbieranie pieniędzy na kupno własnego mieszkania, a później samochodu. Jak już zdobędzie prawo jazdy, na które kurs rozpoczął nie tak dawno. 

W myśleniu o przyszłości pomagały mu też dotychczasowe organizacje i agencja Knacks, do której należy. – Niebawem wezmę udział w kursie inwestowania, spotkam się z doświadczonymi ludźmi, by wiedzieć, gdzie lokować swoje pieniądze – przyznaje 23-latek. 

Zanim zobaczymy Tomka w wersji businessmana, on zamierza jeszcze trochę pograć. Co prawda miał chwile zwątpienia, jak po rozstaniu z Virtus.pro, ale teraz znów wraca do realizacji własnych celów. A cel od lat się nie zmienia – chce wygrać Majora. 

Niezrealizowane cele mogą powodować zawód, ale jedno jest pewne – cele trzeba mieć, a ja stawiam sobie poprzeczkę wysoko – mówi na koniec.

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze