
takej: Jako ZETA chcemy być Dawidem w starciu z Goliatami
Na turnieju Masters w Berlinie oprócz dobrze znanych zespołów pojawi się kilku debiutantów. Jednym z nich będzie japońska drużyna ZETA DIVISION, wcześniej występująca pod nazwą Absolute Jupiter, która wygrała Challengersy w swoim regionie. Tuż po środowej serii scrimów eWeszło udało się porozmawiać z jedną z gwiazd tej formacji, takejim. Zapraszamy do bliższego poznania jednego z azjatyckich zawodników.
MAMY SZANSĘ SPRAWIĆ NIESPODZIANKĘ
Jesteś tuż po serii scrimów. Jak poszło?
Nie chcę podawać konkretnych wyników, ale moim zdaniem nie było źle. Kilka razy dosyć mocno oberwaliśmy, ale większość gier była bardzo zacięta albo kończyła się remisem. To mój drugi raz, kiedy gram poza Azją [wcześniej w tym samym składzie zawodnicy ZETA DIVISION występowali na scenie Counter-Strike’a – przyp. red] i możliwość gry z zagranicznymi zespołami niesamowicie pomaga się rozwinąć. Chciałbym dzięki nim jak najszybciej stać się jeszcze lepszy.
Dla większości fanów Valoranta będziecie zupełnie nieznaną drużyną. Może przedstaw pokrótce wasz skład.
Oczywiście. Nasza drużyna to ZETA DIVISION, ja nazywam się takej i jestem entry fraggerem formacji. Najczęściej gram duelistami, szczególnie Reiną, choć zdarza mi się wziąć też inne postaci. Jeśli chodzi o naszą drużynę – kapitanem jest Lazvell (Laz), funkcję IGL-a obsadza Reita, natomiast crow, barce i makiba pełnią role supportów. Do tego oczywiście mamy też analityka – gya9 – oraz dwóch trenerów – JUNiORa i XQQ.
Już w niedzielę największy do tej pory turniej Valoranta, w którym wystąpi wasza drużyna. Jak się z tym czujesz?
Niesamowicie się na to cieszę i chcę, żeby wszystko jak najszybciej się zaczęło i żebym mógł wziąć w tym udział. Rozpiera mnie energia i chcę jak najszybciej dowalić moim przeciwnikom (śmiech).
To będzie największy turniej w waszej karierze. Denerwujecie się?
Nie, nie czujemy nerwów. Kiedy graliśmy w Counter-Strike’a braliśmy udział w wielu międzynarodowych turniejach, dzięki czemu przestaliśmy się denerwować przed rozgrywkami.
Jeśli spojrzymy na różne rankingi drużyn występujących na Mastersie, japońskie zespoły plasują się zazwyczaj na dole tabeli. Czy myślisz, że mimo to ZETA DIVISION albo Crazy Raccoon mają szansę zostać czarnym koniem tych zawodów?
Myślę, że jak najbardziej mamy szansę sprawić niespodziankę. Chociaż oczywiście drużyny, które tutaj występują, są naprawdę świetne. Nasza drużyna wiele się nauczyła, grając na turniejach międzynarodowych w Counter-Strike’a, ale teraz w Valorancie musimy się uczyć różnych rzeczy na nowo. I kiedy widzimy, że wśród tych szesnastu najlepszych drużyn jesteśmy umiejscawiani na samym dole, to jest to dla nas taka nowa sytuacja, do której chyba musimy się przyzwyczaić. Ale chcemy dać z siebie wszystko i pokazać się z jak najlepszej strony. Widząc te rankingi czujemy się mega zmotywowani i chcemy być Dawidem w starciu z Goliatami. Poza tym nasi fani w Japonii wyczekują tego turnieju i chcemy dać im jak najwięcej radości.
W wywiadzie tuż po Challengersach na pytanie o to, z kim chciałbyś się zmierzyć na Masters powiedziałeś, że nie znasz za bardzo zagranicznych zawodników i nie oglądasz innych rozgrywek. Teraz jesteś po trzech dniach scrimów i rankedów na europejskich serwerach. Znalazłeś kogoś, naprzeciwko kogo chciałbyś stanąć?
Przyznam szczerze, że dalej nie widziałem meczów w innych regionach, ale po tych kilku dniach spodobał mi się cNed z Acendu, uważam go za naprawdę świetnego zawodnika. Bardzo chciałbym mu dowalić na serwerze (śmiech).
A jakie jest Twoje ogólne wrażenie z gry na europejskich serwerach?
Hmm, w Europie na rankedach ludzie dużo rozmawiają i dyskutują, co wywarło na mnie bardzo dobre wrażenie. Jednocześnie jednak te dyskusje często przeradzają się w kłótnie i to mnie trochę zaskoczyło (śmiech). W Japonii tego w ogóle nie ma.
Mówiłeś, że nie wiesz zbyt dużo o innych regionach, ale może jesteś w stanie powiedzieć, którą drużynę w turnieju uważasz za najmocniejszą?
Na podstawie poprzedniego turnieju Masters myślę, że najsilniejszy skład mają Sentinels.
W japońskich Challengersach wykręciłeś naprawdę świetne liczby. 1.24 rating i 1.25 KD w finale, na dokładkę dorzuciłeś ace’a na początku pierwszej mapy, Haven. W całym turnieju wykręciłeś KD aż 1.31. Myślisz, że jesteś w stanie pokazać równie wysoką formę w Berlinie?
Dobre pytanie. Na turnieju będzie mnóstwo mocnych drużyn i zawodników, ale jeśli mam być szczery, to bardzo wierzę w swoje umiejętności i nie mam zamiaru z nikim przegrywać.
Macie jakiś cel na Mastersach jako drużyna?
Oczywiście ten najwyższy cel, który każdy ma w sercu, to zdobyć mistrzostwo. Ale chcemy przede wszystkim zdobyć doświadczenie, walcząc z wieloma silnymi zespołami i celujemy w TOP 4.
JESTEM JEDNYM Z NAJLEPSZYCH DUELISTÓW W AZJI
Porozmawiajmy może trochę więcej o waszej drużynie. Jaki macie styl, co Was wyróżnia?
Jesteśmy drużyną, która dostosowuje się do przeciwnika i jego stylu gry. Jesteśmy bardzo elastyczni i w każdej rundzie gramy inaczej. Jeśli chodzi o indywidualny styl gry, to są między nami duże różnice, ale osobście wolę grać bardziej agresywnie.
Kiedy Valorant dopiero pojawił się w Japonii ZETA DIVISION, wtedy jeszcze jako Absolute Jupiter, wygrywała wszystkie turnieje po kolei. Jednak kiedy przyszły te najważniejsze, międzynarodowe, dwa razy z rzędu polegliście w finale zespołowi Crazy Raccoon. Jak się wtedy czuliście?
W tamtym momencie tuż po porażce byliśmy podłamani, myśleliśmy, że może to już koniec naszej dobrej passy. Jednak podczas ostatniego Challengersa przed Berlinem mieliśmy już na to inne spojrzenie i uznaliśmy, że to było doświadcznie, które było nam potrzebne, aby się dalej rozwijać.
Przed ostatnim Challengersem jedyną drużyną, która Was pokonała w play-offach tych rozgrywek było właśnie Crazy Raccoon, jednak tym razem w drugiej rundzie ulegliście też Northeption i spadliście do lower bracketu. Co spowodowało tę zmianę układu sił? Inne drużyny stały się mocne, czy to ZETA DIVISION rozleniwiła się po tych wszystkich zwycięstwach?
Wydaje mi się, że nie zakładaliśmy wtedy, że możemy ten mecz przegrać. Na Bindzie dostaliśmy mocnego łupnia [pierwsza mapa BO3, wynik 13:5 dla Northeption – przyp. red.] i potem nie potrafiliśmy już zmienić naszego nastawienia, przez co popełniliśmy mnóstwo błędów [mecz skończył się wynikiem 2:1 dla Northeption – przyp. red.]. Drużyny wokół nas naprawdę niesamowicie szybko się rozwinęły. Nie sądzę, żeby problem tkwił w spadku naszego poziomu.
W poprzednich dwóch Challengersach przegraliście w finale z Crazy Raccoon, jednak tym razem to wy byliście górą. Co sprawiło, że tym razem udało się wam sięgnąć po mistrzostwo?
Myślę, że po prostu tym razem byłem za mocny na duelistach i przez to wygraliśmy (śmiech). We wcześniejszym starciu z Northeption, kiedy spadliśmy do lower bracketu, udało mi się osiągnąć całkiem dobre indywidualne wyniki i wtedy chyba udało mi się zmienić moje nastawienie. Zrozumiałem, że jestem jednym z najlepszych duelistów w Azji i powiedziałem sobie, że muszę bardziej uwierzyć w siebie i z tym nastawieniem podejść też do finału z Crazy Raccoon.
Wasz finał był niesamowicie zaciętym pojedynkiem. Wygraliście dwie pierwsze mapy i mieliście już mistrzostwo na wyciągnięcie ręki. Potem jednak Crazy Raccoon zdołało wyrównać i o losach turnieju decydowała ostatnia, piąta mapa. Przed tym meczem zagraliście jeszcze BO3 w finale lower bracketu, więc podejrzewam, że czuliście ogromne zmęczenie. O czym rozmawialiście przed tą ostatnią mapą? W jaki sposób udało się wam podnieść i jednak zdobyć tytuł?
Podczas trzeciej i czwartej mapy byliśmy już bardzo zmęczeni, popełniliśmy dużo błędów i zebraliśmy lanie. Przed piątą mapą powiedzieliśmy sobie, że niezależnie od tego czy wygramy, czy przegramy, to będzie ostatni pojedynek i powinniśmy po prostu wejść w to z kopa i dać z siebie wszystko, co mamy. Mieliśmy w bateriach może z 50% mocy, ale w tej ostatniej mapie daliśmy z siebie 150% i ostatecznie odnieśliśmy zwycięstwo.
Słyszałem nagrania z waszych rozmów podczas ostatniej rundy finału. Kiedy makiba zgarnął ostatniego fraga i zostało mu tylko rozbroić spike’a wszyscy krzyczeliście i świętowaliście. A co czuliście w środku? Szczęście czy ulgę, że się przełamaliście?
Ja byłem ogromnie szczęśliwy, poczułem, że wróciliśmy na swoje miejsce. Jednocześnie jak tylko skończyliśmy mecz, wysłałem wiadomość do wszystkich moich znajomych i rodziny. To było jeszcze zanim mecz skończył się na streamie, więc zespoilerowałem wszystkim wyniki (śmiech).
Jak wygląda wasza relacja z Crazy Raccoon? W tym roku kilkakrotnie mierzyliście się w finale i na serwerze jesteście swoimi największymi rywalami. A prywatnie?
Mamy dobrych znajomych w wielu drużynach. W drużynie Crazy Raccoon szczególnie lubiliśmy się z rionem i Zephyrem. Jednak na turniejach traktuję ich jak swoich przeciwników, nawet wrogów i gram tak, jakby wcale nie byli moimi kolegami.
NA CO DZIEŃ KAŻDY Z NAS JEST MIŁĄ OSOBĄ
Po poprzednich dwóch Challengersach w lipcu dołączył do was makiba, stając się szóstym członkiem zespołu i pierwszym nowym graczem waszej formacji od lat [wcześniej zawodnicy ZETA DIVISION w tym samym składzie rywalizowali w Coutner-Strike’u – przyp. red.]. Co jego przyjście zmieniło w waszym zespole? Czy jego obecność pozwala wam grać w inny sposób niż dotychczas? Jak go przyjęliście?
Moim zdaniem jego przyjście sprawiło, że atmosfera w drużynie stała się jeszcze lepsza. Z jego przyjściem zwiększyła się też liczba agentów, którymi możemy grać i dzięki temu mamy teraz dostęp do różnych nowych strategii. Dużo się od siebie nawzajem nauczyliśmy i mogę chyba powiedzieć, żę dobrze go przyjęliśmy do naszego grona. Byliśmy raczej dobrymi starszymi kolegami (śmiech).
Chciałbym zapytać też o wasz wizerunek. Jesteście znani z tego, że na pytania w wywiadach odpowiadacie bardzo lakonicznie, nie jesteście też zbyt aktywni na Twitterze czy Twitchu. Wielu zawodników w Europie jest raczej ekstrawaganckich, bardzo wygadanych i podoba im się sława, którą mają. Wy sprawiacie odmienne wrażenie
takej: Myślę, że to po prostu kwestia naszych charakterów, tacy już jesteśmy. Ja często gadam głupie reczy, opowiadam nieśmieszne żarty, myślę, że w czasie wywiadów ludzie mogą mnie odbierać jako strasznie dziecinnego. Ale tu więcej może powiedzieć pan Nishihara [założyciel i CEO drużyny – przyp. red.].
Daisuke Nishihara: Jeśli mogę się wtrącić… Wydaje mi się, że nasi zawodnicy są dosyć nieśmiali. Raczej nie uzewnętrzniają się i nie opowiadają zbyt dużo o tym, co czują czy myślą. Chociaż kiedy w pobliżu nie ma kamer ani wywiadów robią się bardzo głośni, więc to nie jest tak, że nie mają w sobie żadnej przebojowości.
Jednocześnie materiały promocyjne ZETA DIVISION tworzą wasz wizerunek jako bad boyów japońskiej sceny – udało im się uzyskać efekt, którego próżno szukać u innych organizacji. Nawet zagraniczni fani często pozytywnie wypowiadają się o tym wizerunku.
Nie jesteśmy raczej twardzi ani przerażający. Przed kamerami jesteśmy raczej nieśmiali, to wszystko. Myślę, że na co dzień każdy z nas jest raczej miłą osobą.
Podczas poprzedniego turnieju w Reykjaviku ludzie bardzo polubili te bardziej zwariowane drużyny, które miały swoje zabawne wejścia albo reżyserowane pozy po zwycięstwach. ZETA DIVISION szykuje coś ciekawego na Berlin?
(po długim namyśle) Ciężko mi powiedzieć. Być może jest jakaś szansa, że zrobimy coś zabawnego. Na razie nie mamy żadnego planu ani nic takiego, ale myślałem już wcześniej o tym, że chciałbym, żebyśmy zaprezentowali jakieś fajne wejście. Jednak póki co niczego jeszcze nie szykujemy.
MOJA RODZINA TO MOI NAJWIĘKSI FANI
Imię i nazwisko: | Shogo Takemori |
Pseudonim: | takej |
Wiek: | 21 |
Miejsce urodzenia: | Odawara, prefektura Kanagawa, Japonia |
Rola w drużynie: | entry fragger |
Ulubiony agent: | Reina |
Ulubiona broń: | Vandal |
Ulubiona gra poza Valorantem: | Romance of the Three Kingdoms (nie wydawana w Polsce japońska seria RTS–ów, przypominająca serię gier Cywilizacja) |
Omówiliśmy zbliżający się turniej, porozmawialiśmy też o ostatnich dokonaniach ZETA DIVISION. Chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej o tobie. Jakie jest twoje największe esportowe marzenie?
Bardzo, ale to bardzo bym chciał swoją grą sprawić, żeby ludzie mówili „takej jest świetnym zawodnikiem, jednym z najlepszych”. To jest moje marzenie.
Jest jakiś zawodnik, którego szczególnie szanujesz?
Zdecydowanie NiKo z G2, zawodnika Counter-Strike’a. Od dawna bardzo go cenię i szanuję.
Gdybyś nie został profesjonalnym graczem to kim byś teraz był?
Ciągle bawiącym się NEET-em (śmiech) [skrót od „Not in Education, Employment or Training”, czyli „poza edukacją, zatrudnieniem i szkoleniem zawodowym”, termin używany głównie w stosunku do młodzieży w wieku 20–29 lat; mocno rozpowszechniony w Japonii, choćz zjawisko jest to obecne na całym świecie – przyp. red.]. Na szczęście udało mi się zrobić karierę w esporcie i mogę się z tego utrzymać.
Po wylądowaniu w Niemczech napisałeś na Twitterze „Wezmę ślub z Niemką”. Skąd ta nagła ochota na ożenek?
Mają tutaj mnóstwo ślicznych dziewczyn, bardzo pięknych. Możesz napisać w artykule, że jakby jakaś dziewczyna była zainteresowana, to moja skrzynka odbiorcza jest otwarta, czekam na wiadomość (śmiech).
Bardzo mnie to zaskoczyło, bo my w Polsce raczej nie uważamy Niemek za szczególnie piękne. Co innego kobiety w Polsce – w wielu krajach mają opinię jednych z najpiękniejszych na świecie.
Daisuke Nishihara: Też słyszałem te opinie, że Polki są niesamowicie piękne.
takej: W takim razie byłbym bardzo szczęśliwy, gdybym mógł otrzymać wiadomości też od polskich dziewczyn! (śmiech)
Na koniec chciałbym ci zadać dosyć osobiste pytanie. W jednym z wywiadów w Japonii oraz w rozmowie ze mną w dosyć poważnym tonie wspominałeś o rodzinie. Wydaje mi się, że inni gracze raczej rzadko podnoszą ten temat, skupiając się częściej na fanach i członkach swojej drużyny. To też dosyć nietypowa postawa jak na Japończyka. Jesteś szczególnie blisko z rodziną?
To prawda, rodzina jest dla mnie bardzo ważna. Mniej więcej od trzeciej klasy gimnazjum moi rodzice bardzo wspierali mnie w moich marzeniach o zostaniu profesjonalnym graczem. Zawsze mi bardzo kibicowali i mówili, żebym dawał z siebie wszystko. Moja rodzina to moi najwięksi fani i chcę im dać jak najwięcej powodów do radości.
W wywiadzie, o którym wspomniałem, wyszczególniłeś swojego ojca i mówiłeś, że chcesz wygrywać dla niego.
Zgadza się. Mój ojciec zmarł dokładnie w momencie, w którym wyszła beta Valoranta. Zanim zacząłem zarabiać większe pieniądze jako pro player moja rodzina dowiedziała się, że ojciec jest śmiertelnie chory. Chciałem zabrać go w wiele różnych miejsc, kiedy będę już zawodowcem, niestety nie doczekał tego. Od tej chwili gram z myślą o tym, że w imię relacji, jaką mieliśmy, muszę dać z siebie wszystko i grać tak, żeby osiągnąć wszystko, co tylko możliwe, zarówno w Japonii jak i na świecie.
Cały zespół eWeszło szczerze ci życzy jak największych sukcesów. Na zakończenie chciałbym cię prosić o kilka słów dla polskich fanów Valoranta, którzy przeczytają ten wywiad.
Byłbym bardzo szczęśliwy, gdyby część osób po przeczytaniu tego wywiadu dołączyła do grona moich fanów. Szczególnie bym się cieszył z każdej prywatnej wiadomości od czytelniczek eWeszło, które bardzo proszę o doping i wsparcie (śmiech).
—-
Na Valorant Masters ZETA DIVSION trafiło do grupy B razem z Team Envy, Keyd Stars i KRÜ esports. Pierwszy mecz zagrają w niedzielę, 12 września, o godzinie 15:00. Zapraszamy na relację do Polsat Games.
Fot. ZETA Division