Retro poniedziałek: Pierwszy polski medal, oferta z Korei i swastyka na czeku

26.10.2020, 16:45:37

Rok 2002. Esport – szczególnie nad Wisłą – raczkuje. Potęga nadwiślańskiego Counter-Strike zacznie rosnąć dopiero za kilka lat. Po czasie wyklują się również pierwsze talenty na scenach Quake, FIFA czy nawet TrackMania. Czy oznacza to jednak, że biało-czerwoni przez milenijny przełom przeszli niezauważeni? Jasne, że nie. Za niemałym zamieszaniem stoi szczególnie jeden gość. Artur “BlackMan” Michalak, znany też jako złote dziecko StarCrafta – mówi wam to coś?

Kiedy esportowi romantycy wspominają zamierzchłe czasy branży, z rozrzewnieniem cofają się do roku 2006. To wówczas Team Pentagram poskromił w finale World Cyber Games legendarne Ninjas in Pyjamas. Na torze wyścigowym znajdującym się we włoskiej Monzie zwrócił na Polskę uwagę całego świata. I rozpoczął niesamowitą historię triumfów podczas Intel Extreme Masters, Electronic Sports World Cup czy dwóch innych odsłonach WCG.

Złota Piątka reprezentująca barwy Teamu Pentagram. Mistrzowie World Cyber Games 2006 w Monzie. Fot. WCG

Nie był to jednak pierwszy medal zdobyty przez Polaka na – jak niegdyś mówiono o wspomnianych zmaganiach – “cyberolimpiadzie”. Branżowi kronikarze zbyt często zapominają o roku 2002 i szalonym rajdzie pewnego szesnastolatka. W koreańskim Daejeon BlackMan uplasował się na trzecim miejscu, czyniąc z brązowego krążka pierwszy medal dla Polski w historii WCG. I debiutancki dla nie-Azjaty w rozgrywkach StarCrafta. Robi wrażenie, co?

Polak najpierw zdominował swoją grupę, wygrywając sześć meczów, a następnie odprawiał z kwitkiem rywali w play-offach. Reprezentant Ukrainy – Nirvana? Pokonany. Koreańczyk Essay – wyautowany. Ranger z Rosji? Zrzucony do drabinki przegranych. Na drodze Polaka stanął dopiero BoxeR – późniejszy mistrz, a także YellOw – srebrny medalista. Obaj z Korei Południowej. Obaj dużo bardziej obyci na scenie.

BoxeR był lepszy ode mnie. Przewyższał mnie doświadczeniem, umiejętnościami, a poza tym grał u siebie. W obliczu takiego przeciwnika każdy byłby stremowany. Zaskakującym było dla mnie pojawiać się przed publicznością. Wśród ludzi, którzy nie mówią ludzkim językiem i tylko ciągną cię z jednego miejsca do drugiego, pokazując na migi, co masz robić. A ja byłem młody – brakowało mi dystansu. Ktoś właśnie zabrał mnie od stanowiska i kazał wejść do puszki w meczu o finał mistrzostw świata – wspominał jeden z najważniejszych meczów w swojej karierze BlackMan osiem lat później.

Z drugiej strony myślałem sobie: przecież już jestem na podium, nie muszę się tym wszystkim przejmować, bo to tylko jeszcze jedna walka. Nie byłem na to wszystko przygotowany. Nie tak, jak powinienem się wtedy przygotować. Profesjonalni gracze niestety muszą uczyć się dystansu do publiczności i całego otoczenia. Sztuką jest uwolnić się od wszystkiego wokół – jak na polu bitwy – kontynuował.

Ale za lepszych graczy od BlackMana uważano wielu innych zawodników – nie tylko finalistów z Korei. Polak do Azji przybył jako postać niemal anonimowa. Ba, początkowo nawet w kraju niewielu zdawało sobie sprawę z tego, kim do końca jest ten cały Michalak. Sukces tajemniczego Zerga z automatu budził więc jeszcze większy podziw. Cholera, chłop sławę przyniósł nie tylko Polsce, ale i wszystkim nie-Azjatom grającym w StarCrafta. Udowodnił, że można. 

Artur „BlackMan” Michalak – pierwszy Polak, który zdobył medal na World Cyber Games. Na podium od lewej: YellOw, BoxeR, BlackMan. Fot. WCG

StarCraft był wówczas uznawany za jedną z królewskich dyscyplin esportu. Brązowy medal napawał więc dumą. Żaden z innych esportowców z Polski nawet nie zbliżył się zresztą do podobnego wyniku. Aristocracy (w składzie Łukasz “LUq” Wnęk, Kamil “spider” Lahti, Dariusz “SplAsh” Nowakowski, Tomasz “t0mek” Stawicki i Zbyszek “zibi” Rudnicki) w rozgrywkach CS-a nie wygrało nawet meczu, a matr0x i GaD odpadli już na etapie grupowym zmagań Quake. Podobny los spotkał Aejonga – drugiego reprezentanta Polski w StarCrafcie. 

W co jeszcze rywalizowano podczas World Cyber Games 2002? Na liście gier widzimy FIFA 2002 WC, Unreal Tournament i… Age of Empires II. Z dzisiejszej perspektywy – egzotycznie. Wówczas tak jednak prezentowała się światowa scena. W żadną z tych gier nie zorganizowano jednak krajowych kwalifikacji w Polsce, z uwagi na co do Korei nie wysłaliśmy swoich reprezentantów.

***

Bardziej od samego sukcesu inspirujące wydaje się jednak to, co działo się z BlackManem przed i po World Cyber Games. Michalak do gry na najwyższym poziomie świata przygotowywał się bowiem… bez połączenia z siecią. Aby móc sprawnie rozwijać umiejętności, zaprogramował autorski skrypt bazujący na sztucznej inteligencji. W ten sposób sam tworzył sobie rywala, który mógł stale podnosić mu poprzeczkę. Internet, a w dodatku lepszy sprzęt, pojawił się w jego życiu dopiero po powrocie z Azji. Polak oprócz trzeciego medalu wygrał bowiem czek na 5 tysięcy dolarów. Ten zdobył za pomocą niemal rozpadającego się, zużytego już A4-Techa.

Za te pieniądze kupiłem nowy komputer, a w domu zainstalowałem Internet. Nie pamiętam już szczegółów, ale kasa szybko się rozpływała – to na jedno, to na drugie. Część z wygranej zagarnęło też państwo. Bagatela 22%, bo potraktowano to jako zarobek, a nie nagrodę. Cóż, jak na forsę, którą może wygrać szesnastoletni chłopak, to i tak było sporo. Nie rozpaczam więc nad tym, chociaż podatków nie lubię – wspominał w 2009 roku na łamach SCArea.pl sam BlackMan.

Z czekiem związana jest zresztą kolejna, tym razem nieciekawa historia. Szybko okazało się bowiem, że nie każdemu sukces Michalaka był na rękę. Polak na pamiątkowym podarunku odnalazł bowiem… narysowaną swastykę. – Kiedy tylko to odkryłem, było mi bardzo przykro i wręcz się popłakałem. Pamiątka byłą imponująca. Naprawdę mi się podobała, aż tu nagle znajduję takie coś… I to jeszcze namalowane olejnym mazakiem, więc nie dało się tego zmyć – relacjonował po latach.

***

Niewiele brakowało, by szesnastolatek z Azją związał się na dłużej niż jeden turniej. Jego występ na World Cyber Games zapisał się w pamięci nie tylko Polaków. Młody zawodnik zwrócił bowiem uwagę koreańskich działaczy esportowych, którzy zaproponowali mu kontrakty. Przed młodzikiem otworzyły się więc wrota ogromnej kariery i możliwości rozwoju tuż obok najlepszych graczy globu. BlackMan poszedł jednak pod prąd. Tak, jak miał to w zwyczaju. Chciał najpierw skończyć szkołę.

Dostałem kilka ofert. Bezpośrednio po walce w Korei podchodziło do mnie bardzo dużo ludzi i gratulowało. Pamiętam dwóch poważnych menedżerów, z którymi rozmawiałem o progamingu. Wówczas chciałem jednak zdać maturę, co spotkało się z ich aprobatą. Jeden z nich powiedział nawet, że Koreańczycy nie lubią ludzi bez szkoły. To przesądziło o sprawie. O czym my zresztą mówimy. Miałem wtedy 16 lat. Gdybym został w Korei, nie miałbym żadnego życia w Polsce. Nie chciałem skończyć, jak główny bohater w filmie “Zapaśnik”. To dość przykry, ale prawdziwy obraz rzeczywistości – zapewniał w przytoczonym wyżej wywiadzie. 

Podobnego sukcesu, co w roku 2002 BlackMan niestety już nie osiągnął. Reprezentował co prawda barwy Meet Your Makers, a na światowe finały WCG dostał się jeszcze w 2005 roku, ale nie wiązało się to z osiągnięciami medalowymi. Na pierwszego Polaka w Korei poczekać musieliśmy więc do roku 2006, gdy kontrakt z drużyną OGN SPARKZ podpisał niejako następca Michalaka – Krzysztof „Draco” Nalepka.

Należy jednak pamiętać, że niemal dwadzieścia lat temu świat esportu wyglądał zupełnie inaczej. Biorąc pod uwagę wszystkie zmienne, BlackMan zachował się niezwykle rozsądnie. I nad decyzją pozostania w Polsce nigdy nie rozpaczał:

Mogłoby to być ciekawym doświadczeniem, ale i tak na tym zyskałem. Byłem tam, smakowałem to i potrafię wyobrazić sobie, jak mogłoby wyglądać moje życie. Nie żałuję.

***

Wszystkie wypowiedzi BlackMana pochodzą z przeprowadzonego ponad dekadę temu wywiadu autorstwa InRaina na łamach SCArea.pl.

Fot. World Cyber Games
Tagi:
Artur Michalak BlackMan Retro poniedziałek Starcraft Szymon Groenke World Cyber Games 2002
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze