O ile już po fazie playinnów mówiliśmy o niesamowicie stabilnym i dobrze dysponowanym Polaku, o tyle wczoraj w ramach grupy A oglądaliśmy już prawdziwą dominację. Kacper „Shircane” Piśniak dzięki nieziemskiej formie połączonej z nutką szczęścia zajął ostatecznie pierwszą lokatę w swoim zbiorze i tym samym w przepięknym stylu awansował do finału Mistrzostw Świata w TFT. 

Pomimo wcale nie łatwych warunków, shircane od samego startu zmagań w grupie A pokazywał się z bardzo dobrej strony. Polak co prawda szybko stracił winstrike, który był jednym z jego podstawowych celów, ale gra podarowała mu wczesnego Apheliosa, który podyktował plan na rozgrywkę. Na tle rywali nie udało się jednak wypaść tak dobrze, jak niektórzy mogli się tego spodziewać. Mimo wszystko zamknięcie pierwszej czwórki w dwóch pierwszych grach pozwoliło konsekwentnie budować swoją pozycję w tabeli generalnej.

Totalny młyn zaserwowano nam w potyczce taktycznej numer trzy. Przez długi czas wielu zawodników utrzymywało się przy życiu na minimalnych punktach zdrowia, co tyczy się także Polaka. Piśniak doskonale operował jednak ustawieniem swojego głównego carry jakim był Draven i dzięki temu wykręcił aż trzecie miejsce, które zapewniło mu kolejny cenny zastrzyk punktów.

W kolejnej grze Polak wyrównał swój najgorszy wynik na Mistrzostwach, jakim było piąte miejsce. Sytuacja w tabeli generalnej była co prawda nadal całkiem niezła, jednak widmo tiebreakerów czy strach przed słabym finiszem sprawiały, że serce biło przed tą grą dużo mocniej. Shircane nie tylko zdobył błogosławieństwo Bogów Highrollu, ale w decydującym momencie, gdy został on jeden na jeden z ostatnim rywalem, po dwóch przegranych z rzędów dopracował ustawienie i wyciągnął całą potyczkę.

Tym samym Shircane awansował do finału Mistrzostw Świata TFT jako najlepszy gracz grupy A. Zmagania o tytuł najlepszego zawodnika globu rozpoczną się w poniedziałek, a dziś od 11:00 na kanale Polsat Games śledzić będzie można transmisję z rywalizacji w grupie B.

Fot. devils.one

Tagi: