![phr: Drużynę znalazłbym już dawno, ale zaufałem niewłaściwym osobom [WYWIAD]](/wp-content/uploads/2021/08/phr-1.jpg)
phr: Drużynę znalazłbym już dawno, ale zaufałem niewłaściwym osobom [WYWIAD]
– Wisła prawdopodobnie jest moją ostatnią polską drużyną. Jeżeli tu nie osiągniemy sukcesu, a scena nie wyjdzie z dołka, dalsza gra na rodzimym podwórku straci sens – mówi nam Tomasz “phr” Wójcik, nowy nabytek Wisły All in! Games Kraków.
Od kilku dni z dumą nosisz Białą Gwiazdę na piersi, jednak pozostałą część tego roku spędziłeś na esportowym bezrobociu. Robiłeś coś, aby nie wypaść z formy i w razie czego być w gotowości na podjęcie złotej oferty, która mogłaby spaść z nieba w każdej chwili?
Cały ten okres najlepiej podsumowuje jedno słowo – dziwny. Ofert nie brakowało i pojawiały się one w naprawdę różnych przedziałach czasowych, ale zawsze kończyło się to tak samo. Na początku roku grałem przecież razem ze StylDunów, które teraz przerodziło się w Ungentium. Miałem być częścią projektu, ale w międzyczasie otrzymałem inną, nieco ciekawszą ofertę. Poinformowałem drużynę, że pojawiła się dla mnie nowa opcja, z której najprawdopodobniej skorzystam. Jak to wszystko się skończyło? Ekipa, do której miałem dołączyć, zmieniła swoje plany, a ja zostałem na lodzie.
Wtedy w wolnych chwilach zacząłem nieco więcej streamować i przy okazji wspierałem Emerito Banditos, choć nie było to zajęcie na pełny etat. Nie tak dawno pojawił się także temat Finest, z którym zaliczyłem dość ciekawy epizod na ścieżce mojej kariery. Komunikacja w języku angielskim była dość sporym wyzwaniem, bo ostatnio korzystałem z niego – nie licząc jednego wywiadu dla HLTV – dwa lub trzy lata temu. Co więcej – w drużynie pełniłem rolę prowadzącego. Z samym językiem nie mam problemów, ale ta przerwa sprawiła, że on nieco zardzewiał i z początku trudno było się przestawić.
Nie obawiałeś się, że ta przedłużająca się przerwa bez stałego angażu w drużynie może wytrącić Cię z rytmu meczowego? Szeregi Illuminar opuściłeś przecież już siedem miesięcy temu.
Z podobną sytuacją zmagałem się już wcześniej i gdzieś na własnych błędach nauczyłem się, aby nie odstawiać CS-a w kąt na tyle czasu. Nawet samo streamowanie i tych kilka FACEIT’ów dziennie może wystarczyć. Ja do tego dokładałem godzinną rutynę i dzięki temu byłem gotów na powrót w każdym momencie – najpierw na Finest, a teraz na Wisłę.
Temat samego Finest jest niezwykle intrygujący. Ty wcześniej nie podejmowałeś się gry w międzynarodowych składach. Jak doszło do tego, że wylądowałeś w tej drużynie i dlaczego temat ucichł tak szybko, jak się pojawił?
Zaczęło się od rekomendacji Sówka. Finest przebywało akurat na bootcampie w EPC i z tego co wiem, szepnął on im na mój temat kilka miłych słówek. Niedługo po tym się do mnie zgłosili. Tak naprawdę była to moja druga okazja, aby zagrać dla Finest. Pierwszy raz był jeszcze przed rozstaniem z całym składem, ale wtedy problemy zdrowotne pokrzyżowały mi plany.
A dlaczego temat ucichł? Prawdopodobnie, gdyby nie oferta od Wisły, wciąż bym dla nich grał. Zainteresowanie ze strony klubu z Krakowa pojawiło się dwa dni przed podpisaniem kontraktu, gdy był on już na biurku w mojej agencji. Czułem się głupio, że rezygnuję z gry w takim momencie, jednak uznałem, że Wisła ma zdecydowanie większy potencjał. A ja nie będę ograniczony w żaden sposób jeśli chodzi o prowadzenie. W tym aspekcie komunikacja gra bardzo wielką rolę, a mi najzwyczajniej w świecie łatwiej tłumaczyć swoje przemyślenia w języku polskim.
Chodzi więc wyłącznie o ofertę z Krakowa i komunikację czy na decyzję wpłynęło coś jeszcze?
Jeszcze przed Cash Cupem, którego później wygraliśmy, prowadziliśmy testy zawodników. Sięgnęliśmy wtedy po morelza i Svedjeheda, a ja myślałem, że w tamtym momencie skończyliśmy kompletowanie składu. W teorii mieliśmy już wszystko gotowe, a przynajmniej tak mi się wydawało, bo jeden przegrany mecz sprawił, że wszystko stanęło na głowie. Bolało mnie to szczególnie, bo nie trenowaliśmy już jak miks, a normalna drużyna. Zmarnowałem dwa tygodnie na przekazywanie swojej wizji zawodnikom i nagle wszystko miało zacząć się od nowa. Sam nie miałem nic do powiedzenia w kwestii zmian w składzie, więc to także popchnęło mnie do skorzystania z propozycji Wisły.
A nie kusiło Cię, aby spróbować gry w międzynarodowej drużynie bardziej długoterminowo? Ten kierunek wśród polskich graczy cieszy się coraz większą popularnością i wydaje się, że Ci, którzy podjęli taką decyzję, zazwyczaj nie żałują.
Wisła prawdopodobnie jest moją ostatnią polską drużyną. Jeżeli tu nie osiągniemy sukcesu, a scena nie wyjdzie z dołka, dalsza gra na rodzimym podwórku straci sens. Nie można robić czegoś na siłę, bo powtarzanie tych samych błędów do niczego nie prowadzi. W polskich drużynach niemal zawsze coś nie gra i zwykle jest to kwestia charakteru. Często znajdzie się jedna osoba, która zawsze wie wszystko lepiej od pozostałych, a rzadko drużyny myślą jak jeden wspólny organizm.
Kolejnym problemem jest też fakt, że składy zazwyczaj nie dają sobie więcej niż trzy miesiące. Nie tak dawno byłem testowany przez jedną z czołowych polskich drużyn, jednak Ci zdecydowali się wybrać innego zawodnika i dziś już z nim nie współpracują.
Mówisz o ofertach, testach, a mnie dziwi, że gość z taką teczką nie znalazł drużyny na poprzedni sezon. Masz za sobą przeszłość w Virtus.pro, gdzie wygrywałeś PLE i jeździłeś na DreamHacki. Zdobyłeś Mistrzostwo Polski dla dwóch różnych organizacji, a przy tym wszystkim wciąż masz tylko 24 lata. Czy chwilami nie czujesz się niedoceniany?
Ostatnio faktycznie zacząłem się tak czuć. Przy wyborze drużyny często jednak decydował też pech i nieprzyjemne zachowania ze strony niektórych organizacji. Ofert nie brakowało – nie tylko polskich, ale też tych międzynarodowych. Drużynę miałbym już dawno, gdyby nie to, że na pewnym etapie zaufałem niewłaściwym osobom. Później zostałem z przeprosinami, które przecież nic mi nie dają.
Za przeprosiny wyżyć się nie da.
Dokładnie. Ale była też sytuacja, w której to ja straciłem wiarę w projekt. Od zawsze chciałem grać w jednej drużynie z byalim. Ten postanowił odejść ze StylDunów i wtedy też zgubiłem motywację do dalszej pracy w składzie, który dziś jest pod skrzydłem Ungentium.
Kończąc ten wątek – jesteś zadowolony z kierunku, w którym potoczyła się twoja kariera? Nie czujesz, że przy nieco lepszym układzie gwiazd mógłbyś być dziś zdecydowanie wyżej?
Miałem kiedyś myśli, że z własnej głupoty stałem się zmarnowanym talentem. Bywało tak, że grałem tylko tyle, ile musiałem. To błędne podejście. Liczyłem, że wszystko samo do mnie przyjdzie. Poza tym u nas w kraju zbyt dużą wagę przywiązuje się do statystyk, a nie do ról, które w drużynach pełnią dani zawodnicy. Ja sam często wychodziłem z założenia, że jeśli danego dnia nie czuję myszki, lepiej zrobię, gdy karabin oddam koledze a sam zostanę z pistoletem. Na to też nikt nie zwraca uwagi. Granaty? Zupełnie nikt tego nie zauważa. W Polsce brakuje takich ludzi i właściwego podejścia ze strony organizacji. Nie sztuką wejść na FACEITa i segregować wszystkich po ELO. Czasem warto nieco bardziej zagłębić się w temat.
Osób od czarnej roboty brakuje właśnie przez takie podejście. Nikt nie chce się poświęcać. Każdy woli dbać o własny interes. Między innymi dlatego powiedziałem sobie, że sam nie będę już takim graczem. Jeśli taka postawa miała wpływać negatywnie na moją karierę, to nie miało to najmniejszego sensu.
Mnie po prostu dziwi, że ty dziś nie jesteś gdzieś dalej. Pamiętam, jak z kumplem oglądałem mecze iNETKOX i co chwile rzucaliśmy słowami „phr, co za kot”.
Miło mi to słyszeć. U mnie jednak przeszkodą było też zdrowie. Dziś na szczęście mam go zdecydowanie więcej, a gdy porównuję samopoczucie sprzed dwóch lat i sprzed dwóch tygodni, to czuję się jak zupełnie inny człowiek. Do naprawy wciąż zostaje kilka spraw, które w przypadku grania są mocno uciążliwe, ale jestem na dobrej drodze, aby i ich się pozbyć.
Ostatnim z problemów jest chyba mój charakter. Być może nie do końca pasowałem do takiego esportowego grona, bo byłem zbyt uległy. Często ustawiałem się pod kimś, zamiast patrzeć na swoje potrzeby. Dlatego teraz pora na nieco inny etap.
Fot. Wisła All in! Games Kraków
Etap, w którym będziesz grać w Wiśle Kraków. W komunikacie klubu można wyczytać, że celujecie między innymi w Mistrzostwo Polski. Wokół samego turnieju zrobiło się ostatnio dosyć głośno. Jak ty zapatrujesz się na decyzję drużyn, które zrezygnowały z udziału w EMP?
Nie wiem, jaka jest motywacja tych ludzi, ale jeśli chodzi o nadmiar gier oficjalnych, to mnie to trochę bawi. Triumf w EMP nagradzany jest slotem w IEM Katowice. Grać dwa mecze tygodniowo, żeby dostać się na turniej marzeń każdego Polaka? Brzmi jak dobry interes. Poza tym mistrzowie lig regionalnych spotykali się na osobnych zawodach, które również dostarczały sporo punktów rankingowych.
A czy dla zespołu, który wkrótce wymieni prowadzącego, dodatkowe dwie godziny treningu w tygodniu nie byłyby wyjątkowo cenne?
Ja zawsze wychodzę z założenia, że z meczów oficjalnych wyciągnie się więcej niż ze zwykłych treningów. Do takiej postawy nakłania mnie moja przeszłość. Najlepszy okres w AGO mieliśmy, kiedy graliśmy po 180 map w trzy miesiące na samym HLTV. Do tego dochodziły jeszcze krajowe rozgrywki i jakieś otwarte eliminacje. To chory wynik, ale uczyliśmy się i wynosiliśmy coś z każdej gry. To doświadczenia dużo cenniejsze niż te zdobyte podczas PCW, gdzie graczom często nie chce się starać.
W wypowiedziach Loorda przewijała się informacja o długoterminowym projekcie. Dostałeś od Wisły jakiś bufor czasowy?
Tu zapewne chodzi o fakt, że nie mamy zamiaru podpalać się i dokonywać pochopnych zmian w składzie. Zebraliśmy się tu, aby złapać synergię i razem osiągnąć sukces, niekoniecznie od razu.
Mogło też chodzić o fakt, że nie zostaniesz IGL-em na samym początku, a dopiero za jakiś czas. Umówiliście się na jakiś konkretny termin, czy stwierdziliście, że lepiej, jeśli to przyjdzie naturalnie?
SZPERO będzie prowadzić grę jeszcze przez miesiąc. Wyszliśmy ze wspólnego założenia, że tak będzie lepiej dla całej drużyny. Zbliżają się kwalifikacje do V4, liga ESEA i inne rozgrywki. Nagła zmiana prowadzącego mogłaby zaburzyć formę wszystkich zawodników. Dla komfortu całego składu postanowiliśmy, że lepiej będzie, jeśli jeszcze przez chwilę pałeczkę będzie trzymać Grzesiek. Ja sam w tym miesiącu w większości przypadków przejmę rolę ponczka, a dopiero potem rozpoczniemy budowę fundamentów od nowa.
Wokół samej pozycji IGL-a wywołała się ostatnio dość ciekawa dyskusja. reatz w wywiadzie z Marcinem Gabrenem dla Cybersportu powiedział, że nigdy nie miał okazji grać z IGL-em z krwi i kości, oraz że niewielu takich gości znajdziemy na polskiej scenie. A jakim prowadzącym jesteś ty? Należysz do zajawkowiczów, których jara wymyślanie taktyk i rzucanie calli, czy po prostu kiedyś liznąłeś IGL-owania, spodobało Ci się i zostałeś z łatką, że w razie czego chętnie poprowadzisz?
Ja sam z początku nie planowałem zostać IGL-em, jednak w pewnym momencie zorientowałem się, że robię to dobrze i chcę rozwijać się w tym kierunku. Zazwyczaj w drużynach byłem tym drugim rzucającym pomysłami. Kiedy TOAO czy Furlan potrzebowali chwili odpoczynku, wtedy ja przejmowałem ich rolę. Takie krótkie epizody nie sprawiały jednak, że uczyłem się tego fachu. Teraz zajmuję się tym na pełen etat, lubię wymyślać taktyki, dopieszczać je. Jedyne, czego wymagam, to całej drużyny chętnej do współpracy. Wystarczy jedna osoba, która będzie stwarzać problemy i cały plan legnie w gruzach.
Kiedy nastąpił moment, w którym stwierdziłeś, że chcesz wziąć prowadzenie w pełni na swoje barki?
Pierwsze myśli pojawiły się już po odejściu z Virtus.pro. Kartą przetargową było to, że nie robiło mi różnicy czy prowadzę grę czy tego nie robię, bo to i tak nie wpływa na moją formę indywidualną. Zdarzało się nawet, że lepiej strzelałem, kiedy odpowiadałem za grę całej drużyny. Jest mi to po prostu na rękę.
A masz kogoś, od kogo się uczysz i kogo podpatrujesz podczas przeglądania demek?
Tak w pełni uczyłem się tylko od Snaxa, kiedy graliśmy w jednej drużynie. Poza tym bywa różnie. Ostatnio Gambit, Liquid czy karrigan zamieścili swoje mecze z Kolonii wraz z zapisami z TeamSpeaka. Dodatkowo podglądam najlepszy zespół na danej mapie. W ten sposób wytwarzam sobie swój własny, unikalny styl.
Kontynuując wątek komunikatu – wspomniałeś w nim, że Wisłę od dawna uważałeś za drużynę z potencjałem. Potrafisz zatem wskazać powód, dla którego nigdy nie udało im się wskoczyć do czołowej trzydziestki rankingu HLTV?
Wydaje mi się, że brakowało im stabilności. Wisła zawsze była też drużyną, która z osób odrzuconych przez scenę potrafiła wydobyć wszystko, co najlepsze. Polskie formacje często mają zbyt sztywny lub zbyt luźny styl gry. U nich widać było, że znaleźli ten złoty środek i to, że podpatrują zagrywki od najlepszych. Gdyby zdobyli stabilność, dziś na pewno znajdowaliby się wyżej.
Masz już zatem jakiś plan, jak ją osiągnąć i sięgnąć po cele, o których mówiłeś przy podpisywaniu kontraktu?
Jeśli chodzi o czołową trzydziestkę rankingu, której jednak nie uznaję za wielki wyznacznik formy, wystarczy grać. Grać dużo. Pamiętam moją przygodę z Illuminar, gdzie po trzech miesiącach wspólnej walki otarliśmy się o trzydziestkę. Bywało też tak, że przez dwa czy trzy tygodnie nie mieliśmy żadnych treningów ze względu na dużą liczbę oficjalnych gier. I to wystarczyło. Jeśli wszyscy będziemy równie zmobilizowani, to na pewno wkrótce w tej trzydziestce się znajdziemy.
Na koniec najważniejszy temat, który od tygodni elektryzował całą Polskę – dlaczego Wisła, a nie Anonymo? To były żarty od początku do końca, czy może temat faktycznie przez chwilę wydawał się poważny?
Ja z Sówkiem i wszystkimi graczami Anonymo mam bardzo dobre relacje. Był moment, w którym oni aktywnie szukali piątego gracza, a kiedy już go znaleźli, nie dawali od razu oczywistych wskazówek, kto może nim być. Stwierdziłem więc, że podbiję sobie trochę zasięgi w mediach społecznościowych, tym bardziej, że ja w internecie lubię pożartować. Większość ludzi to podłapuje, ale zawsze znajdą się tacy, którzy wezmą coś zbyt poważnie. Poza tym w pewnym momencie do całej akcji podłączyła się sama organizacja i gracze, którzy dodatkowo podsycali nasz mały spisek.
Czyli oficjalnie dementujesz plotki i niszczysz marzenia wszystkich, którzy chcieli oglądać Cię w trykocie Anonymo?
Tak.
Fot. Wisła All in! Games Kraków