Pewna epoka kończy się na naszych oczach
Na serwerach nie ma już wielkiego GeT_RiGhTa, olofmeistera czy kennegoS. Zostały tylko cienie ich nieśmiertelnych dokonań. To między innymi ci trzej mędrcy jeszcze kilka lat temu kształtowali młodych adeptów i miłośników CS:GO. Na naszych oczach kończy się pewna epoka. I nie da się temu zapobiec. Bo czasu się nie oszuka.
olofmeister
Kilka lat temu był najlepszy na świecie. To on wyznaczał trendy, a ludzie zachwycali się nie tylko jego grą, ale też stylem bycia. Popularny “Rudy” mimo gry w znienawidzonej przez przez przeciętnego kibica Virtus.pro drużynie był jednym z najbardziej lubianych zawodników w całej Polsce.
Po rozstaniu z Fnatic długo na kontynuację wielkiej kariery nie czekał. Szybko wrócił na sam szczyt razem z FaZe i tam wrzucił do swojej gabloty wiele medali. To jednak przeszłość sprzed kilku lat. A ostatni rok to przerwa od gry i brak informacji o dalszym przebiegu kariery. Niedawno wrócił do aktywnego składu FaZe, gdy ten tego najbardziej potrzebował. Zaraz po zakończeniu tejże przygody ogłosił jednak rozstanie z amerykańską organizacją, ale bez oficjalnego potwierdzenia o odwieszeniu myszki na kołek. Nie ulega jednak wątpliwościom, że taka myśl przez głowę Szweda przewinęła się i to nie raz.
GeT_RiGhT
Dwukrotny zdobywca “Złotej Piłki” dla najlepszego gracza globu w Counter-Strike’u: Global Offensive. W przypadku Alesunda nie ma już żadnych wątpliwości i przemyśleń, czy to odpowiedni moment na zakończenie kariery. Szwed odwiesił już myszkę na kołek, jednak wciąż nie powiedział ostatniego słowa. Na jego nienagannej kontroli rozrzutu wychowało się wielu graczy, a wokół niej samej urosły legendy, które żyją do dziś. Krzysiek, podobnie jak Rudy był przyjacielem polskich kibiców. Drugiego takiego już nie będzie.
kennyS
Bohater nagłówków wszystkich serwisów esportowych w ostatnich dniach. To on kilka lat temu przełamywał wszystkie bariery i pokazywał, że agresja snajpera w CS:GO nie zna granic. Stworzył model zawodnika, który nie boi się podejmować ryzyka, a co najważniejsze – wszystkie takie wybryki zawsze uchodziły mu płazem. Zabiło go osłabienie broni snajperskiej, jednak swojego stylu gry nie zmienił. Nie był już tak przebojowy, jak wcześniej, a z każdym rokiem tracił część swojej przebojowości. Teraz rozgląda się za nowymi wyzwaniami. To nie powinny być długie poszukiwania.
Serce kraje się jeszcze bardziej, gdy zajrzymy w głąb czołowej dwudziestki rankingu HLTV z 2013 roku. To ci zawodnicy przyciągali do CS:GO setki tysięcy fanów. Jak radzą sobie dzisiaj?
- GeT_RiGhT – zakończył CS-ową karierę i jeszcze niedawno wiele wskazywało, że pewnie zmierza w stronę VALORANTOWYCH wyzwań.
- f0rest – wciąż aktywny na scenie CS:GO, ale od rozstania z Ninjas in Pyjamas nie potrafi odnaleźć drużynowej harmonii. Dignitas to może być jego ostatni przystanek w karierze.
- shox – pierwszy wyjątek od reguły. Ważny element jednej z najlepszych formacji na świecie. Indywidualnie z roku na rok coraz gorszy, ale wciąż ratuje drużynę swoim nieocenionym doświadczeniem.
- Dosia – już jakiś czas temu słuch o nim zaginął. Można znaleźć go w FPL-owych hubach, jednak do profesjonalnego grania już raczej nie wróci. Koniec kariery to kwestia oficjalnego potwierdzenia.
- NBK – raptem kilka dni temu pożegnali go koledzy z OG. Myszki na kołek zapewne jeszcze nie odwiesi, ale o kolejny angaż w topowej drużynie będzie mu ciężko. To już tylko równia pochyła.
- Xizt – bez drużyny i bez perspektyw na przyszłość. Dignitasowy “Dom Starców” miał być nowym startem, a okazał się początkiem końca.
- ScreaM – w profesjonalnych zmaganiach CS:GO już go raczej nie zobaczymy. Miliony dzieciaków na całym świecie chciały grać właśnie jak on. Dziś rozkochuje w sobie zapaleńców VALORANTA.
- JW – to już nie to samo Fnatic, to już nie ten sam JW. Wystarczy wspomnieć, że pomarańczowo-czarni przegrali ostatnio z miłośnikami striptizerek. Takie porażki potrafią dobić.
- Hiko – z CS-em dał sobie spokój już dawno, choć w Stanach Zjednoczonych był ikoną tego esportu. Dziś, podobnie jak ScreaM, jest VALORANTOWYM idolem na swoim kontynencie.
- GuardiaN – niedawno ogłaszał się, że jest gotowy na powrót do profesjonalnego grania, jednak czy ktoś zechce emerytowanego Słowaka? Jego czas ewidentnie przeminął a dobitnie pokazała to ostatnia przygoda z Natus Vincere. GuardiaNowi zostały już tylko miksowe eksperymenty i nic więcej.
- friberg – razem z f0restem broni barw Dignitas. Sytuacja analogiczna, tylko forma indywidualna nieco gorsza.
- kennyS – bohater pierwszej części artykułu. Nie wątpimy, że znajdzie jeszcze zatrudnienie w solidnej ekipie, w końcu zawiódł raptem raz, a każdy czasem potrzebuje świeżego startu.
- flusha – wróg publiczny przeciętnego Kowalskiego w latach 2015-2017. flusha to jeden z najbardziej niedocenionych zawodników w historii, choć zawsze znajdował się na językach. Czas jego geniuszu już jednak przeminął. Po rozstaniu z Fnatic trudno mu o znalezienie porządnego zatrudnienia, a kilka lat temu byłby rozchwytywany, jak mało który gracz.
- Nico – w poważnej grze ostatni raz widziany w 2015 roku. Na serwerze więcej go już nie zobaczymy.
- markeloff – społeczność na siłę wciskała mu rolę snajpera, mając nadzieję, że będzie wyczyniał z tą bronią to samo, co w czasach 1.6. Dziś bierze udział tylko w showmatchach.
- Edward – po rozstaniu z Natus Vincere wyraźnie się pogubił. Ale nic dziwnego – spędził tam kupę lat i zmiana środowiska była najzwyczajniej trudna. Nie do obejścia.
- SmithZz – zakończył profesjonalną karierę już jakiś czas temu, a odcinał kupony od dłuższego czasu. Sprawdzał się w roli trenera, ale ta płaszczyzna również mu nie służyła.
- dupreeh – kolejny wyjątek. Wciąż na topie, wciąż jeden z najlepszych na całym świecie.
- pashaBiceps – wiecznie młoda bestia z Emeritos Banditos czy Liquid Biceps. O powrót na wielką scenę będzie już jednak trudno.
- Xyp9x – ostatni z wyjątków. Sytuacja analogiczna do dupreeha – geniusz w czystej postaci.
Fot. StarLadder/Igor Bezborodov / DreamHack/Adela Sznajder