Perkz: Chciała mnie połowa LCK i wiele europejskich drużyn, ale wolałem C9

25.11.2020, 16:53:07

Podróż w nieznane, cykliczny przelew na konto, który przyprawia o zawrót głowy czy może zastrzyk ambicji oraz wciąż pokaźna, lecz nie aż tak wielka wypłata? A wy co byście wybrali? Luka “Perkz” Perković na jednej ze swoich ostatnich transmisji internetowych przybliżył swoim widzom szczegóły transfery do Cloud9.

Płacz na odejście, płacz na powitanie

Gdy takie ikony jak Perkz decydują się na opuszczenie dotychczasowe domostwa, kibice i działacze nie stronią łez. Same plotki przynosiły wiele ekscytacji i ciekawości – co dalej? Gdy jednak wybrzmiał wyrok, społeczność chwyciło za serce i każdy zaczął wspominać te lata Chorwata spędzone w G2. Co się ewidentnie skończyło.

W tym samym momencie zawsze jednak coś się zaczyna. Jesteśmy przekonani, że łezka zakręciła się również w oku przeciętnego kibica Cloud9. Łezka wzruszenia, ale wywołają radością. Bo kto nie chciałby mieć w swoich szeregach takiego obrońcy środkowej alei? Co prawda amerykańskość niebieskiej chmury mocno zanika, jednak fani już do tego przywykli. Oni kibicują przede wszystkim organizacji, a zawodnicy to miły dodatek.

Perkz – gość wartych każdych pieniędzy

I to nie tylko w oczach CEO Cloud9 Jacka Etienne’a. Jesteśmy przekonani, że większość właścicieli organizacji esportowych dałoby się pociąć, żeby tylko mieć Chorwata w swojej drużynie. To gwarancja nie tylko jakości, ale też medialności. A ta jest jakże potrzebna, czasem i bardziej od umiejętności. Choć to wyjątki. Ale o tym później.

– Kiedy tylko pojawiła się furtka na dokonanie tego transferu, zwołałem cały zarząd i powiedziałem im, że zamierzam dokonać cholernie wielkiego transferu, ale wartego swojej ceny – mówił ostatnio w rozmowie z Thorinem Ettiene.

– To nie były łatwe negocjacje. Carlos na pytanie o cenę za Perkza odpowiedział „Ile za Lukę? A ile masz?”. Wartość transferu opiewa na ogromną kwotę, a przecież nie musiałem przekonać tylko Ocelote’a, ale też samego Perkza. Jasne, pieniądze mają znaczenie, ale dla niego nie są aż tak ważne jak to, aby grać w regionie, gdzie będzie mógł nadal rywalizować na najwyższym poziomie – tłumaczył Jack.

Mógł grać wszędzie, wybrał NA

Jedni będą się podśmiechiwać i krytykować decyzję Perkza, mówiąc, że przejście do Ameryki Północnej to symboliczne odwieszenie myszki na kołek i sprawdzian z liczenia banknotów. Jeżeli jednak mielibyśmy komuś zaufać, a do wyboru mielibyśmy ambitnego Chorwata i rozrygoroczonego krzykacza z internetu, decyzja byłaby prosta.

– Miałem propozycje z wielu chińskich drużyn, połowy ekip z LCK, pewnie wszystkich organizacji z Ameryki Północnej i wielu europejskich. Ta po prostu była dla mnie najlepsza. Mogłem zarabiać lepsze pieniądze w innym miejscu w zupełnie innej drużynie, ale Cloud9 najbardziej mi odpowiadało tłumaczył Perković.

Co za boss. I to powiedziane jakby od niechcenia “połowy ekip z LCK”. No ale zakładamy, że to prawda, bo dlaczego Perkz miałby kłamać. Jeżeli po gościa zgłasza się połowa drużyn z ligi koreańskiej to wiedz, że jest on wart każdych pieniędzy. Każdych, jednak postanowił wybrać te mniejsze, a przy decyzji kierować się innymi czynnikami.

Jaka przyszłość czeka Perkza w Cloud9? Cóż – na pewno nie esportowa emerytura. Może i Ameryka Północna to wciąż cień dla Europy, ale jeśli będą wciąż sukcesywnie pozyskiwać zawodników z silniejszych regionów i robić z nich rezydentów, już wkrótce o NA będziemy mówić w kontekście światowej potęgi. Sprytne.

Fot. Yicun Liu / Riot Games

Tagi:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze