Pengu będzie klepany – R6S oczami beztalencia #3

02.07.2021, 19:50:34

Dwa tygodnie zleciały sam nie wiem kiedy, dlatego przybywam z kolejnym odcinkiem przygód FPS-owego giganta. W ostatnich dniach poświęcałem większość wolnych chwil na to, aby z klasowego pośmiewiska awansować na małego błazna. Czy wreszcie ogarnąłem, o co tak naprawdę chodzi w Rainbow Six: Siege? Pewnie nie, ale i tak zapraszam.

Ostatnio obiecałem rankedy, także były rankedy. Ale nie od razu. Postanowiłem zmienić podejście i zamiast błąkać się dość nieudolnie po mapach zacząłem więcej uwagi poświęcać transmisjom prowadzonym przez profesjonalistów. I nie ma lepszego sposobu na naukę niż obserwacja najlepszych. No, przynajmniej na poziomie, do którego należę. Jednym podejrzanym zagraniem można gnębić przeciwnika aż do zmiany stron, a ten nawet się nie zorientuje. Gorzej, jeśli oponent wszystkie sztuczki zna. Wtedy pozostaje bezradność.

Wielogodzinne przeglądanie strumieni w pociągach i miejscach, o których ze względu na wysoką kulturę osobistą jednak nie wspomnę, natchnęło mnie i to na dobre. “Pengu będzie klepany” – powiedziałem podczas jednego z rankedów. I to nie bez powodu, w końcu jeden z przeciwników miał ksywkę “Pegu.

Kto kogo sklepał? Powiedzmy, że chciałem oszczędzić mu przykrości i pozwoliłem działać drużynie. Ja jestem zadaniowcem i łap brudzić sobie nie lubię. Jestem też mózgiem, który stoi za każdą wspaniałą zagrywką drużynową, choć w trakcie meczu wymieniam z kumplami z drużyny w porywach do dziesięciu słów.

Tych rankedów zagrałem kilka, może kilkanaście. Na raz. Kiedy zaczynałem, za oknem było jasno. Jak już kończyłem, to też już się przejaśniało. A, no i najważniejsze – ranga. Brąz 2. Ale gdzieś tam usłyszałem, że ranga nie świadczy o rzeczywistych umiejętnościach, więc tego będę się trzymać…

Zresztą ta ranga zmieniała się dynamicznie, czego do końca nie rozumiałem, ale zgaduję, że system po prostu nie ogarnia mojej wspaniałości. Jak już dojdą do wniosku, że moje miejsce jest w Randze Diamentowej, to stracę go dopiero po twardym resecie. Z diamentami mam zresztą wiele wspólnego, w końcu młodzieńcze lata spędziłem w Minecraftowej kopalni.

Kiedy się już wkręciłem, przede mną pojawiło się widmo kilkudniowego wyjazdu. To było najgorsze, co mogło mnie w tamtym momencie spotkać. Albo i nie? W końcu nie grałem na komputerze stacjonarnym, tylko na laptopie od OMENA, więc byłem w miarę możliwości mobilny. Pojechałem odwiedzić rodzinne strony, a zamiast spędzać czas z bliskimi, grałem w Rainbow Six: Siege. CS:GO jeszcze potrafiłem im jakoś wytłumaczyć, ale na R6S patrzyli jak na jakiś wybryk natury. 

Poświęcenia i wyrzeczenia jednak się opłaciły. Moi drodzy – dziś piszę dla was ten tekst jako dumny reprezentant Brązu IV. Co prawda w większości sytuacji wciąż jestem ciągnięty za uszy przez przyjaznych towarzyszy, jednak zdarzały mi się przebłyski. Może na najbliższym Six Invitational nie zagram, ale na kolejnym to już na pewno.

Sam wydedukowałem też jedną bardzo cenną zasadę, którą ślepo się kieruję. Po dotkliwej przegranej nie gram kolejnego spotkania. W innych tytułach działa to nieco inaczej, jednak dwie bolesne porażki w Rainbow Six: Siege z rzędu wysysają ze mnie wszystkie chęci do życia. 

Co z kolejnymi dwoma tygodniami? Cóż, zakładam, że uda mi się przebić magiczną barierę srebra, choć może jestem zbyt wielkim optymistą. Dziś wiem już jednak, że na pewno nie przegapię żadnego seansu Polish Masters, nie mówiąc już o turniejach wyższej rangi. Nic tak nie uczy, jak obserwacja profesjonalistów w akcji. Do zobaczenia za (niecałe) dwa tygodnie. Bo tym razem nawaliłem i czytacie to w piątek.

Zapowiedziano cykl rozgrywek Rainbow Six: Siege na rok 2021. W planie kolejne edycje Polish Masters oraz Polish Cup. Fot. Ubisoft Polska

Seria powstaje przy współpracy z firmą OMEN oraz polskim oddziałem Ubisoft – organizatorem Polish Masters, a więc najbardziej prestiżowych rozgrywek Rainbow Six: Siege nad Wisłą.

Fot. G2 Esports

Tagi:
Rainbow Six: Siege
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze