Patitek: Lecimy po zwycięstwo i to zwycięstwo w bardzo dobrym stylu
Przed play-offami Vitality European Open na kilka pytań odpowiedział nam z Patryk „Patitek” Fabrowski, który wraz z G2 Esports zmasakrował grupowych rywali. Pierwszym rywalem drużyny Polaka w fazie pucharowej turnieju o 15 tysięcy euro będzie ekipa PartyParrots – skład Kirilla „ANGE1a” Karasiowa. – To dla nas bardzo ważny sprawdzian. Wszystkie oczy skierowane są przecież w stronę G2 Esports. Ludzie chcą poznać odpowiedź na szereg pytań. Czy Patitek nadąży nad swoimi zapowiedziami? Czy poradzimy sobie ze wszystkimi rywalami? Czy faktycznie będziemy najlepsi? Czy w ogóle jesteśmy w stanie osiągnąć to, co sobie założyliśmy? – mówi nam Patitek.
To wasz pierwszy oficjalny turniej rozegrany w barwach G2 Esports. Pojawiła się ekscytacja wynikająca z gry?
Jak najbardziej pojawił się dreszczyk emocji, który szczególnie dał się poznać w pierwszej grze przeciwko FABRIKEN – teoretycznie jednej z najlepszych drużyn w Europie. Rewelacyjnie było poczuć to samo, co podczas gry w Counter-Strike’a. Cieszę się, że każdy zawodnik stara się tak samo mocno, żeby wygrać mecz i udowodnić, że to my jesteśmy lepsi, bo to tylko podkręca ekscytację.
Sam nazwałeś FABRIKEN jedną z najlepszych drużyn w Europie, ale poza pierwszą mapą praktycznie przejechaliście się po wszystkich rywalach. Czasem miałem wrażenie, że oglądam podwórkowy mecz, podczas którego starsi koledzy przyszli pokazać gówniarzom jak gra się w tę grę. Różnica poziomów jest znacząca.
Nazwałem ich jednymi z najlepszych w Europie na scenie Valoranta nie bez powodu. Każdy z tych graczy ma potencjał, by zaistnieć w środowisku na dłużej. Jako G2 Esports mamy jednak skład zbudowany z graczy, do których nie ma podjazdu. Jeśli każdy zawodnik zagra na sto procent swoich możliwości i komunikacyjnie utrzymamy wszystko na dobrym poziomie, na serwerze będą działy się takie rzeczy, jak podczas meczu przeciwko FABRIKEN. Dostawaliśmy oklep na pierwszej mapie, to prawda, ale podnieśliśmy się i dwie kolejne mapy poszły gładziutko po naszej myśli.
Z czego wynika to, że straciliście tylko Binda? Można było odnieść wrażenie, że nie jest to wasza ulubiona mapa.
Lubimy Binda. Powiem więcej – na sparingach mapa dobrze nam siedziała. Jak ludzie mogą się jednak domyślać, nie jesteśmy jeszcze pełnoprawną drużyną, która trenuje bóg wie ile czasu. Należy pamiętać, że wciąż nie mamy zakontraktowanego piątego zawodnika. Chłopaki z FABRIKEN trenują z kolei ze sobą prawdopodobnie ponad miesiąc, mają dwóch szkoleniowców, ustrukturyzowaną grę i naprawdę ciekawe zagrywki czy ustawienia. Dajcie nam czas. Kiedy zbudujemy już cały skład, Bind może stać się jedną z naszych lepszych map. Musimy tylko przysiąść do niego taktycznie.
Aktualnie gracie z davidemp, który dawał z siebie wszystko i ma za sobą niezły występ. Czy ewentualny triumf w turnieju będzie solidnym argumentem za jego zakontraktowaniem, czy to tylko koleżeńska pomoc z jego strony?
Nie wykluczamy możliwości wciągnięcia davidap do składu na stałe, ale dalej mamy czas na przetestowanie wszystkich zawodników i porównanie ich do siebie. Dopiero wtedy podejmiemy decyzję.
Nie tak dawno opowiadałeś mi, że postawicie na osobę najbardziej pasującą do waszego stylu i kompozycji. davidp się w to potencjalnie wpisuje?
Styl davidap jest bardzo specyficzny, ale faktycznie pasuje do naszej drużyny. David jest bardzo pasywnym graczem, podczas gdy pozostała czwórka preferuje całkowicie agresywny rodzaj gry. Czasami przydaje się osoba, która potrafi dobrze zlurkować, albo po prostu sama spowolnić tempo gry, hamując tym samym rajdy pozostałej czwórki. Agresja sprawdza się tylko w niektórych sytuacjach. Przychodzą momenty, w których dużo lepiej zwolnić, stawiając na ułożony w głowie plan.
Skoro mowa o agresji… Ostatnimi czasy częściej grywasz Brimstonem czy nawet Omenem, a nie Phoenixem lub Reyną.
Nadal próbuję rozkminić niektóre rzeczy w mojej puli agentów i uczę się kolejnych zagrań. Gra Brimstonem czy Omenem pozwala mi poznać niektóre mapy na nowo. Dotąd wcielałem się tylko w Phoenixa i Reynę, ale wspomniane postaci miały proste wytyczne: masz wejść i zabić. Kiedy z kolei stawiam na bohaterów ze smoke’ami, jestem zmuszony grać bardziej pasywnie, co nadal nie przychodzi mi naturalnie. Kwestią czasu jest jednak to, kiedy nauczę się całkowicie ogarniać wspomniane postaci, w pełni wykorzystując ich potencjał. Kiedy do tego dojdzie, nie będę ograniczony tylko do gry pasywnej, co pozwoli mi jeszcze bardziej rozwinąć skrzydła.
Gra z dwoma agresywnymi agentami w drużynie już się przeterminowała?
Taki styl był modny w fazie beta testów. Ludzie od tego czasu zdążyli zauważyć, że scena esportowa znacznie się rozwinęła i dużo graczy zaczęło mieć większy wpływ na mecz innymi postaciami. Aktualnie najlepiej złożyć skład z jednego agenta klasy duelist, a resztę przeznaczyć na bohaterów wywierających większą presję na mapie od np. Phoenixa czy Reyny.
Kiedy jednak w ostatniej grze fazy grupowej zagrałeś Phoenixem, nagle powróciłeś do życia. Wcześniej mecze często cię irytowały, a tu pyk – zacząłeś rozdawać heady na lewo i prawo.
Komfort postaci daje bardzo dużo, ale nie przeszkadza mi granie innymi agentami. Nie da się jednak ukryć, że podczas gry Phoenixem odczuwam po prostu niesamowitą swobodę ruchów. Wiem, na co dokładnie mogę sobie pozwolić w każdej sytuacji i dzięki temu skupiam się tylko na rozdawaniu headów, czyli tym, co lubię najbardziej.
Patryk „Patitek” Fabrowski z G2 Esports w drużynowej bluzie
Jak wygląda gra taktyczna, mając w drużynie tylko czterech oficjalnie zakontraktowanych graczy? To czysty freestyle, czy macie przygotowane jakieś rozwiązania?
Nie przygotowaliśmy nic konkretnego. Każda kolejna runda jest czystym freestyle’em i kreowaniem gry na bazie rzucanych na bieżąco pomysłów. Mamy jednak swoje indywidualne misje i zagrywki, które realizujemy dwójkowo. Gdy na stałe dołączy do nas piąty zawodnik, zaczniemy przygotowywać sobie taktyczne rozwiązania. Jeśli chodzi o trenowanie, ustaliliśmy już pewien plan i sposób jego wdrażania. Ostra praca zacznie się jednak dopiero wtedy, gdy skończymy testy.
Podczas transmisji słychać, że wszyscy się kochacie. Dobra atmosfera w drużynie to jeden z kluczy do sukcesu?
Nie mogę narzekać na atmosferę w drużynie, bo wszyscy faktycznie dogadujemy się w naprawdę zajebisty sposób. Śmieszkujemy i trollujemy, ale wiadomo – wszystko ma swoje granice. W CS-ie spotkałem się z podobnym klimatem, ale w G2 Esports pokazujemy to w zupełnie inny sposób. Sposób, który podoba mi się bardziej.
Jak dużą wagę przystawiacie w ogóle do turnieju Vitality European Open?
To dla nas bardzo ważny sprawdzian. Wszystkie oczy skierowane są przecież w stronę G2 Esports. Ludzie chcą poznać odpowiedź na szereg pytań. Czy poradzimy sobie ze wszystkimi rywalami? Czy faktycznie będziemy najlepsi? Czy w ogóle jesteśmy w stanie osiągnąć to, co sobie założyliśmy? Czy Patitek nadąży nad swoimi zapowiedziami? Trwający turniej dużo zweryfikuje i naświetli rzeczy, nad którymi musimy popracować, by być jeszcze lepszą drużyną.
Czy w play-offach spodziewacie się więc większego oporu?
Spodziewamy się większego oporu, ale to nas nie zatrzyma. Lecimy po zwycięstwo i to zwycięstwo w bardzo dobrym stylu.
***
Mecz G2 Esports z PartyParrots rozpocznie się o godzinie 15:00. Patitek transmitować będzie zmagania na swoim oficjalnym kanale Twitch.
Fot. Izako Boars