Panie FLASHPOINT, to nie ma racji bytu na blokach

16.05.2021, 21:50:25

To historia o tym, jak Dawid pokonał Goliata. Po czym zgraja panów w garniturach sporządziła bilans zysków i strat, plując mniejszemu w twarz. Gdyby Hirek Wrona komentował Counter-Strike’a, nie usłyszelibyśmy dziś, że “wygrał esport”.

Ustalmy to na samym początku. Gracze Ninjas in Pyjamas faktycznie mogli odczuwać nieprzyjemności w związku z problemami technicznymi. Nikt nie zarzuca im kłamstwa. 

Dev1ce i jego kompani być może naprawdę zmagali się z czterdziestoprocentową utratą pakietów. Przegrali przy tym tylko trzy rund na Overpassie, a na pozostałych mapach sprzedawali rywalom bomby nie z tej ziemi.  Mimo to nawet chwilowe usterki potrafią wybić z rytmu. Rozumiem rozgoryczenie.

Dziś nie ma to jednak znaczenia. Istota problemu wybiega przecież daleko poza jego źródło.

Anonymo Esports nie zawiniło na żadnym z etapów tej – co tu do cholery mówić – kuriozalnej sytuacji. A dziś organizatorzy zmuszają Polaków do włożenia męczeńskich worów i kajania się przed bardziej wpływowymi kolegami.

Dlaczego za niekompetencje i zwykłe niezdecydowanie płacić mają Polacy? Na gorąco powód wydaje się prosty – bo w ujęciu wybiegającym daleko poza sportowe Anonymo Esports w porównaniu ze szwedzką organizacją to mali chłopcy. Nie tak wpływowe dzieciaki, z którymi nie dyskutuje się przy jednym stole. W pokoju dla dorosłych miejsce zarezerwowane jest dla największych marek. Najbardziej błyszczących aktualnie gwiazd. To z nimi robi się interesy.

Biznes to biznes. 

ALE TO CHODZI! Anonymo ogrywa NIP na start Flashpointa

A przecież było tyle przestrzeni, aby do nieporozumienia nie doprowadzić. Żeby zamiast nieudolnie gasić pożar, w ogóle nie dopuszczać do rozprzestrzeniania się ognia.

Kiedy zdiagnozowano problemy NiP-u, Anonimowi dali przeciwnikom i organizatorom czas na ich rozwiązanie. Gdy okazało się, że te być może są zbyt poważne – zaproponowali przeniesienie meczu. Podczas jego trwania. Na pierwszej mapie. Przed rozstrzygnięciem.

Tak, jak robi się to w większości profesjonalnych, cywilizowanych rozgrywek. Protesty tego typu zgłoszone po fakcie najzwyczajniej w świecie nie mają racji bytu na blokach. Gdyby ponowienie karnego Błaszczykowskiego w meczu z Portugalią zlecone zostało w trakcie spotkania – nawet Cristiano Ronaldo nie mógłby zalać się łzami. Zdecydowano jednak inaczej. Było po ptakach. Wówczas zawinił sędzia.

Dziś zawinił FLASHPOINT, nie podejmując trudnej być może decyzji już na etapie zasygnalizowania problemu. 

Wyciągniętą rękę odrzucono, a reprezentanci Ninjas in Pyjamas postanowili kontynuować spotkanie. Rozpoczęli zresztą rewelacyjnie, nie dając Polakom najmniejszych szans. Skończyli na trzeciej mapie – przegrywając po dogrywce. To było piękne, sportowe widowisko.

Widowisko, które przez szereg irracjonalnych komunikatów FLASHPOINT zamieniło się w farsę. Wydaje się zresztą, że organizatorzy sami nie ufają swoim ruchom. Bo  jak wytłumaczyć chaos informacyjny, wycofywanie się z podjętych przed sekundą decyzji i lawirowanie między wersjami?

Przecież to, co zaprezentował dziś organizator „prestiżowego”, międzynarodowego turnieju będącego częścią majorowego cyklu nie stało nawet obok amatorki. Jeśli nawet uczestnicy rozgrywek niezwiązani z sytuacją zasypują Twittera lawiną szydzących z FLASHPOINT komentarzy, mówienie o kompromitacji to eufemizm najwyższej klasy. Może zamiast odwoływać rozegrane już mecze, warto zastanowić się nad odwołaniem trwającego właśnie turnieju? Szkoda słów.

Co powinno zrobić Anonymo Esports? Serce i duma podpowiadają, by organizatorom i NiP-owi po prostu podziękować. Rozsądek każe jednak wstrzymać się z pochopnymi ruchami. Poczekać na ewentualne decyzje Valve. Zaufać sile środowiska wspierającego Polaków. 

A jeśli nawet to nie pomoże – po prostu jeszcze raz zlać dev1ce’wi tyłek.

Fot. SkillFactor / Patrycja Gawryszewska
Tagi:
Anonymo Esports dev1ce FLASHPOINT Ninjas in Pyjamas
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze