Panie Beckham, jest Pan tego pewny?
Imperium esportowej organizacji Beckhama poszerza się z każdym tygodniem. Wczoraj Guild Esports ogłosiło zatrudnienie Duncana “Thorina” Shieldsa – kontrowersyjnego, samozwańczego historyka esportowego. Czy ta decyzja nie wyjdzie wszystkim bokiem?
25 czerwca – Beckham zapowiada, że zostanie jednym ze współwłaścicieli Guild Esports.
25 lipca – Guild Esports zatrudnia pierwszą dywizję w historii – Rocket League.
14 października – Esportowe dziecko Beckhama zadebiutowało na londyńskiej giełdzie.
21 października – Guild po angażu zawodników Rocket League i Fortnite decyduje się na kolejny krok – tym razem stawia na VALORANTA.
Do niedawna każdy ruch wydawał się przemyślany i nie wzbudzał absolutnie żadnych kontrowersji. No, chyba że wśród zbulwersowanych obrońców sportów tradycyjnych, którzy nie potrafią pojąć, dlaczego ich dawny idol przeszedł na “czarną stronę mocy”. Ale kto by ich o zdanie pytał.
Spokojny stan trwania Guild Esports zmienił się jednak wczoraj, gdy organizacja zapowiedziała współpracę z jedną z najbardziej kontrowersyjnych postaci ze świata CS:GO. I nie chodzi tu o żadnego gracza, który kiedyś używał nielegalnych wspomagaczy. Nie jest to też trener, którego pamiętamy z niedawnej afery. To zwykły histo(e)ryk. Albo i nie taki zwykły.
Bo z Thorinem są dwie opcje – albo się go kocha, albo nienawidzi. Brytyjczyk przez lata swoją postawą ściągał ludzi do tego drugiego obozu, jednak jedno trzeba mu przyznać – gość wie jak wzbudzić zainteresowanie swoją osobą. I może tego właśnie Guild Esports potrzebuje?
Już abstrahując od CS-owej wiedzy Shieldsa, która na pewno jest ogromna i powinna wspomóc organizację w budowie swojej dywizji w ukochanej strzelance od Valve. Można go uwielbiać, potępiać, ale ruch Guild Esports wypada zrozumieć. Panie Beckham, igra Pan z ogniem, ale powinno to Panu wyjść na dobre. Tak coś czujemy.
– Pomogę Guild usprawnić ich model budowy drużyny i zostanę ich doradcą w kwestii graczy oraz sztabu, którzy mogliby usprawnić wzrost organizacji i przybliżyć ją do osiągania ambitnych celów. Esport nie jest już miejscem, w którym kluczowe decyzje powinny być podejmowane wyłącznie przez zawodników, albo ich szefostwo. To wszystko coraz bardziej przypomina sportowe struktury, w którym wszystko opiera się na odpowiednim zapleczu. Logiczne więc, że menedżerowie powinni budować zespoły zgodnie ze swoją wizją, ale też opierać się na opinii graczy i osób zaznajomionych z tym światem – pisał w swoim oświadczeniu Thorin.
Fot. David Beckham