Okiem w przyszłość: Adrian „adrian” Jackowski 

Okiem w przyszłość: Adrian „adrian” Jackowski 

03.07.2020, 17:28:48

Jeszcze kilka tygodni temu był postacią anonimową, a dziś rośnie na jedną z najbardziej perspektywicznych postaci w Ultralidze. Pomimo tego, że jego formacja zdołała wygrać na ten moment tylko i wyłącznie z PRIDE, to komentatorzy czy eksperci nie mieli wątpliwości co do tego, że w młodej pirackiej gwardii złoża potencjału czuć na kilometr. Dziewiąty bohater cyklu „Okiem w przyszłość” – Adrian „adrian” Jackowski. 

Piętro niżej 

Pierwsze zderzenie Jackowskiego z League of Legends miało miejsce w 2013 roku. Była to historia typowa dla młodzieńczego świata, gdyż gdzieś między odrabianiem jednej, a drugiej pracy domowej Adrian wpadł do kolegi, który mieszkał w jego bloku piętro niżej. Znajomy był pochłonięty grą Nasusem w lesie, co było typowe dla sezonu trzeciego. Kilkanaście minut obserwacji wystarczyło, aby Jackowski sam zauroczył się w lidze i popędził do siebie, żeby czym prędzej pobrać produkcję Riot Games. 

Niestety, nie mogło być za łatwo. Na drodze Adriana stanęły bowiem przeciwności losu związane ze zbyt słabym sprzętem. Przez pierwsze miesiące musiał on zadowolić się jedynie śledzeniem rozgrywki w LoL-u z perspektywy widza. Kiedy jednak doczekał się nowego komputera, to Ligę pobrał zapewne szybciej niż sterowniki. 

Pod koniec 2013 roku Adrian po raz pierwszy zdał sobie również sprawę z tego, że istnieją profesjonalni gracze, którzy rywalizują w League of Legends o naprawdę dużą stawkę i podbijają serca kibiców na całym świecie. – Pierwszym turniejem, jaki oglądałem, były Worldsy na zakończenie trzeciego sezonu. Pamiętam, że wtedy w kliencie gry były takie zakładki informujące o meczu, więc zaciekawiony kliknąłem i zacząłem śledzić. Grało tam wówczas jeszcze między innymi Fnatic z xPeke na midzie – wspominał Jackowski. 

Z czasem Adrian jak większość społeczności zaczął też śledzić internetowych twórców. Bez niespodzianki pierwszą osobą, którą śledził, był oczywiście Nervarien. – Pamiętam, że oglądałem wszystkie te poradniki pokroju „Nervarien uczy: Orb Walking w League of Legends”. Chciałem się nauczyć lepiej grać. Później aktywnie śledziłem też streamy Overpowa, ale to już tak naprawdę dużo późniejsze czasy – mówił nam leśnik piratesports. 

Z futbolu do LoL-a

Początkowo Adrian nie myślał wcale o sobie jako o kimś, kto może w przyszłości występować na podobnym poziomie, co ludzie, których oglądał podczas profesjonalnych turniejów czy rozgrywek. Aktywnie trenował piłkę nożną i tak naprawdę o wszystkim zadecydowała poniekąd kontuzja, która na dłuższy czas uniemożliwiła mu realizowanie boiskowej pasji. League of Legends stało się wówczas już nie tylko rozrywką, ale też czynnikiem generującym emocje i zastępstwem dla rywalizacji w prawdziwym świecie. 

Dobrze sobie radziłem w piłce nożnej, ale kontuzje dały mi się mocno we znaki. Wtedy z kolegami zacząłem grać więcej w LoL-a, pojawiły się turnieje na battlefy. Nie miałem jeszcze żadnej wysokiej rangi, wbiłem chyba diament II na EUNE, bo dopiero w okolicach ósmego sezonu ktoś mnie uświadomił, że trzeba grać na Weście. Pierwszy sezon po przeniesieniu nie był dla mnie zbyt udany – tłumaczył Jackowski. 

Adrian nigdy nie lubił grać sam. Już pierwsze amatorskie turnieje uświadomiły mu, że nie czerpie radości z solo kolejki i dużo bardziej rajcuje go gra zespołowa, nastawiona bardziej na współpracę aniżeli umiejętności indywidualne. Jackowski zawsze kochał rywalizację i chciał być częścią kolektywu. 

Po kilku miesiącach Adrian wyleczył kontuzję, ale mimo to zdecydował, że nie wróci do piłki nożnej. Gra w League of Legends sprawiała mu większą radość, a on sam czuł, że może w przyszłości znaleźć się na dość wysokim poziomie. Nie spotkało się to z aprobatą rodziców, którzy do dziś nie rozumieją wyboru swojego syna. Jak przyznaje Jackowski, jego rodzina nie widziała nawet żadnego meczu z jego udziałem. 

Własna ścieżka 

Pomimo nieprzychylnego nastawienia rodziców Adrian coraz bardziej starał się udowodnić, że podjął właściwą decyzję. Jednym z jego głównych celów stało się wręcz to, aby pokazać im, że nie było to tak lekkomyślne, jak mogłoby się wydawać. – Chyba każdy ma w życiu taki okres, kiedy jego esportowe marzenia zderzają się ze ścianą w postaci dezaprobaty rodziców. Moim zdaniem Adrian musi zacisnąć zęby, bo jeśli nie odpuści, to w przyszłości może być naprawdę zawodnikiem dużego formatu – komentował szkoleniowiec Jackowskiego, Patryk „Tuksiarz” Ewertowski. 

W dziewiątym sezonie Adrian uznał, że amatorskie turnieje o pietruszkę czy Riot Points przestają mu wystarczać. Pomimo tego, że jak sam mówi, nie mógł się skupić na solo kolejce, to udało mu się wbić Mastera, a później już około 400 punktów w Grandmasterze, które pozwoliły mu na udział w tryoutach do drużyn. Utalentowany leśnik marzył już wtedy o Ultralidze, ale wiedział, że realniejszym scenariuszem będzie gra w Grimmorze. 

W dziesiątym sezonie dostałem szansę na pierwsze poważne tryouty. Najpierw to były testy w jednej z czeskich drużyn, gdzie po dwóch dniach można powiedzieć, że je wygrałem. Ważniejszy był jednak projekt, za który odpowiedzialny był Inca. Wziąłem tam udział w czternastu grach testowych i wszystkie z nich wygrałem – mówił nam Jackowski. 

Niewiele później Adrian wziął udział w testach zorganizowanych przez Veggiego, Tuksiarza i Ince. Choć aktualnie młody leśnik stanowi fundament organizacji znad morza, to początkowo i tak dawał powody do wątpliwości na jego temat – Prywatnie poznałem Adriana w momencie, kiedy razem z Incą i Veggim robiliśmy nasz projekt inhousów. Moje pierwsze wrażenie było takie, że jest bardzo inteligentny podczas rozgrywki, ale ma problemy ze skupieniem, co odbijało się w dłuższej perspektywie na jego grze. Do dziś nad tym pracujemy i cieszę się z tego, że widać w tej kwestii progres – tłumaczył nam Tuksiarz. 

Droga do debiutu w Ultralidze 

Zanim Jackowski trafił do piratesports, w lutym 2020 roku zagrał w pierwszym sezonie Ligi Grimmor. Pod banderą Glitch Storm zajął ostatecznie drugie miejsce podczas fazy zasadniczej, ale jak sam przyznaje, nie był do końca zadowolony z tego okresu. – Przeszkadzało mi to, że moja drużyna nie przykładała się do gry i rozwoju w takim stopniu, co ja. Wolałem poświęcić czas na udoskonalenie moich umiejętności indywidualnych, więc podjąłem decyzję o opuszczeniu tej formacji – wyjaśnił nam Adrian. 

Potem nadszedł już czas opisywanego wcześniej projektu zorganizowanego przez Ince, gdzie Adrian występował ze swoimi przyszłymi kolegami z Piratów, czyli Kubą „iGepardem” Kowaszem i Michałem „Misiem” Kopaczem. Jackowski przyznał, że czuł u nich odpowiednie podejście do rywalizacji i nawet jeśli nie nazwałby tego naturalną chemią, to na pewno różnica w zgraniu i synergii była diametralna. Krótko później cała trójka została elementami zespołu zaproponowanego piratesports. 

Najbardziej zaimponowało w Adrianie to, że był podczas gry bardzo komunikatywny. Brał aktywny udział w planowaniu całego meczu, proponował konkretne zagrania. Dodatkowo uważam, że jego inteligencja pozwala mu znaleźć się w odpowiednim czasie w danym miejscu na mapie – tłumaczył Tuksiarz zapytany o elementy, które wyróżniały Adriana na tle innych leśników biorących udział w tryoutach. 

Na początku czerwca Adrian zadebiutował w Ultralidze i jak sam wspomina, przed pierwszą grą czuł bardzo duży stres, który jednak szybko zniknął. Choć zawodnik nie jest szczególnie zadowolony z bilansu, jaki Piraci osiągnęli do tej pory w Ultralidze, to wie, że dzięki ciężkiej pracy może w przyszłości święcić jeszcze niejedno zwycięstwo. 

Przyznam, że mimo oczekiwań, które wobec niego miałem, Adrian mnie zaskoczył. Początek sezonu miał naprawdę solidny i to jednakowo pod kątem niezłych mechanik, których się spodziewałem, ale też dojrzałych decyzji, co niewątpliwie było miłą niespodzianką. W kontekście umiejętności indywidualnych forma Adriana niestety nie utrzymała się przez dotychczasowe tygodnie. Myślę, że dalej jest jednym z najlepiej prezentujących się graczy piratesports, lecz mam wrażenie, że boryka się z niestabilnością. Być może wynika to z puli ogrywanych herosów, ponieważ na niektórych wydawał się czuć znacznie bardziej komfortowo niż na innych. To, co jednak dalej mi bardzo imponuje to zdolność zachowania zimnej krwi oraz decyzyjność. W perspektywie tak niewielkiego doświadczenia i wieku, Adrian jest rozważnym leśnikiem o sporym potencjale. Nie ukrywam, że jestem niezmiernie ciekaw jego rozwoju – mówił nam komentator oraz ekspert Polsat Games, Tomasz “TheFakeOne” Milaniuk. 

Pozostali bohaterowie cyklu „Okiem w przyszłość”:

Miłosz „mhL” Knasiak

Olek „hades” Miśkiewicz 

Mateusz „Czajek” Czajka 

Maciej „F1KU” Miklas 

Kacper „Kylar” Walukiewicz 

Kamil „siuhy” Szkaradek 

Kamil „KEi” Pietkun

Piotr „avis” Świerzyna

 

Fot. piratesports

Tagi:
adrian Okiem w przyszłość piratesports
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze