
ocelote: Przegrana w ćwierćfinałach załamała całą drużynę
Po finałach EU LCS w Madrycie porozmawialiśmy z Carlosem „ocelote’em” Rodríguezem Santiago. Właściciel G2 Esports opowiedział nam o swoich przeżyciach podczas finałów, współpracy z Jankosem, szansach drużyny na awans na Worldsy oraz o tym jak zarządza czasem, aby mieć szczęśliwą rodzinę, a jednocześnie organizację, która odnosi sukcesy.
Jak wspominasz udział w finałach EU LCS w Madrycie?
To było wspaniałe przeżycie. Oczywiście jedynym problemem jest to, że nie było tutaj mojej drużyny. Boli mnie to w serduszku, że nie wystąpiliśmy przed taką publicznością, z którą od zawsze jestem związany. To hiszpańscy kibice pomogli głównie zbudować markę, jaką obecnie ma G2. Jednak cieszę się, że mogłem być na scenie przed tymi ludźmi. Dodatkowo prawie się rozpłakałem, kiedy cała hala wykrzykiwała moje imię. Podsumowując wszystkie plusy i minusy tego wydarzenia, nie mogę być chyba bardziej szczęśliwy.
Hiszpańska widownia jest najlepsza?
Tak. Osobiście myślę, że hiszpańska jest najlepsza, a tuż za nią jest francuska i polska razem. Polscy kibice są wspaniali. Co roku przyjeżdżam na IEM Katowice i widzę tych wszystkich maniaków, którzy szaleją na trybunach. Jednak w Polsce ludzie głównie cieszą się z sukcesów swoich narodowych ekip. W Hiszpanii celebrujemy zwycięstwo każdej drużyny. Nie wiem jaki jest tego powód. Prawdopodobnie Polacy są bardziej dumni ze swojego kraju, a Hiszpanie są szczęśliwi, jeśli formacje dostarczają im rozrywkę. To może być główna różnica. Jeśli Virtus.pro gra w Katowicach, to świat się kończy.
Sprzedaliście wszystkie koszulki, które były przygotowane na wasz występ w Hiszpanii. Cieszysz się z tego czy jesteś smutny, bo zawiedliście kibiców, gdy nie awansowaliście do finałów?
Byliśmy pewni, że sprzedamy większość z nich, nawet jeśli się nie zakwalifikujemy. Stworzenie tych koszulek było takim mrugnięciem w stronę Hiszpanii w ramach podziękowania za wszystko. To było nieważne, że tu nie zagramy. Jesteśmy dumni i szczęśliwi, że ludzie noszą nasze koszulki. Mamy nadzieję, że dodaliśmy wszystkim trochę energii, aby mogli się jeszcze bardziej cieszyć z piękna League of Legends.
Jako drużyna nie wystąpiliście na finałach, lecz wciąż macie szansę zakwalifikować się na Worldsy. Myślisz, że uda wam się wygrać dwie serie BO5 w „gauntlecie”?
Myślę, że tak. Nie jestem tego pewny, ale jeśli mam podawać naszą szansę w procentach, to określiłbym to jako 60%. Będziemy musieli grać przeciwko Schalke, a oni wystąpili w finale przeciwko Fnatic. To będzie bardzo trudny przeciwnik. Oni są finałowym bossem w drabince, a do tego będziemy jeszcze musieli pokonać zwycięzcę pojedynku Misfits z Splyce. To już będzie ciężkie. Dwa nieproste mecze przed nami, ale autentycznie wierzę w nasze zwycięstwo.
Jakie są mocne aspekty drużyny, które pomogą wam w tych pojedynkach?
Myślę, że przegrana w ćwierćfinałach załamała całą drużynę. W sumie to załamaliśmy się nawet przed fazą pucharową, przez co przegraliśmy wynikiem 0:3 przeciwko Misfits. Nasi zawodnicy się przetrenowali, wypalili się i przez to zostali zdeklasowani. Po prostu zapomnieli, jak się wygrywa. Taka jest prawda. Jednak teraz gracze wrócili na dobre tory. Spędzili wolny tydzień ze swoimi rodzinami, odpoczęli i teraz ponownie świetnie grają. Do tej pory scrimy były fantastyczne, więc myślę, że w „gauntlecie” będziemy świadkami bardzo wyrównanych walk.
W twojej drużynie jest polska gwiazda – Jankos. Jak się z nim współpracuje?
Marcin jest niesamowitą osobą. Jest dokładnie taki sam, jak myśli o nim większość kibiców. Podczas treningów i poza nimi jest po prostu głupkowaty, kocha się bawić, robić sobie żarty i jest przez większość czasu szczęśliwy. Można go określić jako ładnego i mądrego klauna. Po prostu go kochamy. Dodatkowo jest świetnym człowiekiem, więc nasza współpraca dostarcza nam samych przyjemnych wrażeń.
Duża część polskiej społeczności krytykowała Jankosa za zbyt częste streamowanie. Mówią, że to jest główny powód, dlaczego stał się słabszy, a drużyna zaczęła przegrywać. Zgadzasz się z tym?
Oczywiście, że się nie zgadzam. To jest wina całej drużyny. Może miał kilka gorszych gier, ale rozegrał też kilka fantastycznych, w których przegrana była winą reszty zawodników. Na to składa się wysiłek całej ekipy. Proszę, nie mówcie, żeby Jankos nie streamował. Utrzymanie kontaktu z fanami jest tak ważne, jak wygrywanie w LCS-ach. Mówię to z mojego doświadczenia, gdy byłem profesjonalnym graczem i streamerem jednocześnie. Wytwarzanie więzi z kibicami jest bardzo dużą częścią kariery gracza. Doceniajcie to, a nie potępiajcie. Oczywiście teraz nie streamuje, bo bardzo ciężko trenuje, ale podczas okresów, w których ma wolny czas, powinniśmy doceniać jego pracę.
Masz bardzo mało wolnego czasu. Nawet ta rozmowa nie może być dłuższa, bo czekają na ciebie inne obowiązki. Jak dajesz radę połączyć bycie ojcem z zarządzaniem ogromną organizacją?
To jest trudne, ale nie niemożliwe. Po prostu trzeba być bardziej efektywnym. W tym momencie uczę się, jak taką osobą zostać. Nikt mi nie mówił, że łatwo będzie zbudować dużą organizację czy posiadać szczęśliwą rodzinę. Trzeba próbować odnieść sukces i ciągle o tym myśleć.
Fot. Riot Games