Nowa dyscyplina, ten sam cel. Z Igrzysk Olimpijskich do esportu

06.06.2019, 11:25:00

Zawodową karierę rozpoczął w 2004 roku. Od tego czasu zdobył łącznie sześć złotych medali Mistrzostw Świata, dwukrotnie wygrywał Mistrzostwa Europy, trzy razy uzyskał miano Mistrza Francji, by w 2016 roku swoją karierę uświetnić obecnością na podium Igrzysk Olimpijskich. Matthieu Péché, bo o nim mowa, jest bezsprzecznie jednym z najbardziej utytułowanych kajakarzy świata. Teraz z jego doświadczenia garściami czerpać będą… gracze Counter-Strike: Global Offensive. A mówiąc ściślej – Team Vitality, esportowy gigant znad Sekwany.

Ale od początku. Alexandre „Zuper” Gillet od grudnia 2018 roku w Vitality odpowiadał za koordynację działań zespołu Counter-Strike: Global Offensive. Po przeprowadzce do Singapuru stwierdził jednak, że dalsza współpraca będzie wymagała zbyt wiele poświęceń. Odległość dzieląca Azję od Europy i wiążące się z nią problemy natury komunikacyjnej popchnęły go do porzucenia sprawowanej funkcji. W esportowym klubie pojawił się więc wakat.

W tym właśnie momencie na esportową scenę szturmem wkroczył Matthieu Péché. Doświadczony atleta przez ponad dziesięć lat kariery zapisał się na kartach nie tylko krajowego, ale i światowego sportu. Od 2004 roku konsekwentnie budował swoją markę jednego z najwybitniejszych kajakarzy globu. Osiemnaście medali najbardziej prestiżowych zawodów, a w tym brązowy krążek wywalczony podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, mówią same za siebie.

I pewnie Péché wraz z Gauthierem Klaussem – sportowym partnerem – nadal podbijaliby świat w dwuosobowym Canoe, gdyby nie rzecz od nich zupełnie niezależna. Z Igrzysk Olimpijskich oraz Mistrzostw Świata usunięta została bowiem ich wiodąca dyscyplina – tzw. kategoria C2. Na nic zdały się protesty po Mistrzostwach Europy w 2018 roku i symboliczne przecięcie kajaka piłą tarczową. Komisja okazała się bezlitosna. Do duetu Gauthier Klauss – Matthieu Péché, choć wspomniane zawody w Czechach zakończył „tylko” z brązem, należą jednak ostatnie tytuły mistrza świata i Francji w historii C2.

Dyskutowaliśmy na temat takiej możliwości od dawna, ale dopiero dziś zdaliśmy sobie, że to już koniec. Jedno jest pewne – jest jeszcze za wcześnie, aby spocząć na laurach i spojrzeć wstecz na naszą karierę. To dla nas początek nowego rozdziału. Nadal nie wiemy jednak jakiego – mówili kajakarze tuż po turnieju w Pradze.

Péché już zdecydował. Po odwieszeniu wiosła na kołek swoje doświadczenie i wiedzę chce przenieść na zupełnie nowy grunt. Gruntem tym stał się esport. Nie zadowala go zresztą bezpieczna pozycja inwestora, który – jak część sportowców angażujących się w świat sportu elektronicznego – siedzi w cieniu. Francuz na sukces drużyny będzie aktywnie pracował. Do jego codziennych obowiązków należeć będzie praca z zawodnikami CS:GO. Ma sprawić, by reprezentanci Vitality przekraczali granice w odnajdywaniu najlepszych wersji siebie. W najbardziej stresowych sytuacjach i pod naporem presji muszą być pewni swoich umiejętności.

Tych graczom Teamu Vitality bezsprzecznie nie brakuje. Francuskojęzyczny zespół od miesięcy wspina się po drabinie światowego rankingu. Dziś – po zwycięstwach cs_summit 4, Charleroi Esports, DreamHacka Open w Atlancie czy też awansie na katowickiego IEM Majora i finały siódmego sezonu ECS – uznawany jest za czwarty zespół globu. W klasyfikacji wyprzedza więc gigantów pokroju FaZe Clanu, Natus Vicere, Fnatic, MIBR czy Ninjas in Pyjamas. To zresztą najpewniej dopiero początek rajdu Francuzów po prestiżowe trofea. Ktoś teraz musi ich odpowiednio ogarnąć. A Péché ma temperament zwycięzcy. Wie, jak wygrywać na samym szczycie. Wciąż kierują nim te same ambicje. Zmieniła się wyłącznie dyscyplina.

Scena CS:GO jest nieprzewidywalna i bardzo dynamiczna. Od dawna o byciu na topie nie decydują już tylko umiejętności indywidualne zawodników czy zamysł taktyczny lidera. Ogromne znaczenie nabrały wszelkie czynniki zewnętrzne. Racjonalne planowanie treningów, nieustanna praca nie tylko na serwerze, ale również z głową, przygotowanie fizyczne i odpowiednie dobieranie startów w zawodach tak, by uniknąć przemęczenia – to istota sukcesu. Astralis jest tego najlepszym przykładem. Fakt, że w RFRSH Entertainment (spółce matce duńskiej potęgi) pozycję dyrektora sportowego zajmuje Kasper Hvidt – utytułowany piłkarz ręczny, może być tylko przypadkiem. Ale w kontekście Duńczyków trudno w przypadki wierzyć.

Doświadczenie wyniesione ze środowiska sportu wyczynowego jest w świecie esportu niezwykle cenne. Widzimy to na przykładzie AGO Esports, które dzięki ekipie wywodzącej się z Legii Warsawa: Bogusławowi Leśniodorskiemu, Kubie Szumielewiczowi, Maciejowi i Aleksandrowi Wandzlom czy Sebastianowi Krzepocie, znacznie rozwinęło skrzydła. Udowadniają to działania eMine.pro Krzysztofa Kubickiego i Aleksandra Kaima. Obrazem tego są pozycje Wiktora Cegły w Riot Games czy Konrada Korzeniowskiego w ESL Polska. A wciąż mówimy tylko o polskim podwórku.

*Jeden obraz, tysiąc słów. Czterech osób z powyższego zdjęcia nie ma już w Legii Warszawa. Są za to w esporcie.

Aby stać się najlepszym, należy szukać przewagi tam, gdzie nie dotarli jeszcze rywale. A zatrudnienie przez Team Vitality olimpijczyka, kajakarza w dodatku, to rzecz bezsprzecznie innowacyjna.

Fot. Team Vitality

Tagi:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze