NiKo: Nauczyłem się wiele od NEO

NiKo: Nauczyłem się wiele od NEO

26.02.2020, 08:00:00

Przegrałem w Katowicach już dwa finały, więc może w końcu czas coś wygrać. Myślę, że celem każdego gracza na świecie jest wygrać w Katowicach, na Majorze lub w Kolonii. Nie udało mi się jeszcze triumfować na żadnej z tych imprez, więc apetyt rośnie z każdym dniem – mówił nam Nikola „NiKo” Kovač, z którym porozmawialiśmy na gorąco po zwycięstwie FaZe z Renegades.

Zaczęliście 2020 w świetnym stylu. Najpierw przekonujący występ w kwalifikacjach do Intel Extreme Masters, później dominacja w trakcie BLAST Premier. Wszystko wskazuje na to, że znaleźliście w końcu odpowiedź na wasze problemy z 2019 roku.

Tak naprawdę złotym środkiem była po prostu zamiana ról pomiędzy olofem i brokym. Odkąd olof wrócił na pozycje lurka, a broky chwycił za snajperke, nasza gra zaczęła wyglądać o niebo lepiej. Wszyscy poczuliśmy się znacznie bardziej komfortowo i zaczęliśmy być bardziej mobilni po stronie terrorystów. Oczywiście potrzebowaliśmy też setek godzin spędzonych na treningach. Bootcampowaliśmy przez długi czas, nie odpuszczaliśmy żadnych kwalifikacji i to się opłaciło. 

Kiedy dokonaliście zmian, pojawiło się wiele głosów mówiących o tym, że coldzera i broky nie byli wcale najlepszymi wyborami, na jakie mogliście się zdecydować. Niektórzy eksperci twierdzili, że Brazylijczyk nie jest potrzebny w zespole napakowanym gwiazdami, a Łotysz nie jest gotowy na grę na najwyższym poziomie. Odkąd przeprowadziliście roszady, miałeś wątpliwości na temat tego, czy sięgnęliście po właściwe osoby? 

Ani przez chwilę nie zwątpiłem, że wybraliśmy odpowiednich zawodników. Jedyne czego nam brakowało, to regularność. Wygraliśmy BLAST Pro Series w Kopenhadze i to był dla nas znak, że jeśli tylko ustabilizujemy formę, to będziemy mogli pokonać dowolny zespół ze światowego topu. W rok weszliśmy bardzo dobrze i czuję, że powoli zaczynamy osiągać ten stan, do którego dążymy każdego dnia. W zeszłym sezonie nie mieliśmy czasu, żeby przeprowadzić zamianę ról, ale przerwa świąteczna pozwoliła na mały remont, który jak na razie przynosi efekty. Wierzę w tę drużynę całym sercem. 

Dobre wejście w sezon pozwoliło wam z miejsca stać się jednym z głównych faworytów do zwycięstwa w Katowicach. Myślisz, że jesteście już na tyle stabilni, żeby włączyć się do walki o jedno z najważniejszych trofeów już na IEM? 

Myślę, że jesteśmy gotowi na wygrywanie, ale przede wszystkim nie sądzę, że pokazaliśmy już taki poziom jak na BLAST Premier. Nasze dotychczasowe gry nie były aż tak dobre, jak sami byśmy tego chcieli. Prezentujemy się całkiem nieźle, ale myślę, że z tyłu głowy siedzi nam ciężar tych meczów, bo do każdego podchodzimy z nastawieniem, że może być ostatnim. Presja nie bierze jeńców, ale tego typu imprezy mają to do siebie, że nie wystarczy wygrać ze słabszymi zespołami. Nie każda formacja z pierwszej dziesiątki znajdzie dla siebie miejsce w fazie pucharowej – przetrwają tylko najsilniejsi, a my chcemy być wśród nich. 

Dla ciebie wygrana w Katowicach musi być wysoko na liście celów. Pomijając już samą specyfikę eventu, to przecież dwukrotnie meldowałeś się w Spodku w finale. Nigdy nie opuściłeś go jednak ze złotym medalem.

Przegrałem w Katowicach już dwa finały, więc może w końcu czas coś wygrać. Myślę, że celem każdego gracza na świecie jest wygrać w Katowicach, na Majorze lub w Kolonii. Nie udało mi się jeszcze triumfować na żadnej z tych imprez, więc apetyt rośnie z każdym dniem. Każdy trenuje tylko po to, żeby wygrać jeden z tych eventów – nie inaczej jest w naszym przypadku. 

O ile w ubiegłym roku miałeś mocne wahania formy, o tyle w ostatnich tygodniach prezentujesz się z bardzo dobrej strony. GOAT powrócił na dobre? 

Staram się wrócić do starej dyspozycji. Nadal wierzę, że mogę grać dużo lepiej, a w Katowicach nie wszedłem jeszcze na swój najwyższy poziom. Tak jak wspominałem – nie gra się teraz łatwo, ale jestem pewien, że z każdym kolejnym starciem nabierzemy większej pewności siebie i odblokujemy cały uśpiony potencjał. Wierzę, że jutro pokażemy Counter-Strike’a z najwyższej półki. 

W wyniku przeprowadzonych w ubiegłym roku zmian przejąłeś po NEO funkcję prowadzącego i jak widać, odnajdujesz się w niej coraz lepiej. Praca z Filipem pomogła ci nauczyć się pewnych rzeczy, których potrzebuje kapitan zespołu? 

Oczywiście. Nauczyłem się wiele od NEO, a on na pewno nauczył się wiele od nas. Współpraca z nim była naprawdę ciekawa, ale jego styl nie pasował po prostu do naszego – to było największą bolączką ówczesnego składu. Nie zmienia to jednak faktu, że jest on skarbnicą wiedzy. To doświadczony zawodnik, który jest obecny na scenie od wielu, wielu lat i jego doświadczenie jest bardzo cenne. 

Fot. DreamHack / Adela Sznajder 

Tagi:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze