Nieoficjalny Major? Niby tak, ale nie do końca – rusza IEM Global Challenge
W 2020 roku pierwszy raz od ośmiu lat nie zobaczyliśmy oficjalnego turnieju CS:GO sponsorowanego przez Valve. Prywaciarze robią jednak wszystko, aby oddać kibicom choć namiastkę tego wyjątkowego klimatu. Dziś startuje wydarzenie, które mogłoby stać się nieoficjalnym Majorem. O tym jednak zadecydują zdarzenia na serwerze.
CS-owe ostatki
Drugiego tak wielkiego turnieju w tym roku już nie zobaczymy. IEM Global Challenge będzie pełnić funkcję swoistej klamry, która zepnie ze sobą dwa końce tego nietypowego okresu. Pierwszy jej kraniec pełen życia i energii, a drugi wyniszczony i znudzony brakiem prawdziwej rywalizacji. Jak na dwóch różnych biegunach, a przecież minął niecały rok.
Wraz z dwudziestym grudnia wszystkie plany CS-owych pojedynków wygasną, a nam pozostanie wieszać bombki na choince, latać do sklepu dwadzieścia razy dziennie, bo co rusz będzie czegoś brakować i spędzać święta w rodzinnym klimacie. Dość szybko zatęsknimy jednak za profesjonalnymi zmaganiami – przecież zawsze tak jest.
Kibicowska udręka potrwa niemal okrągły miesiąc, bowiem już 18 stycznia najlepsi wrócą na serwer i to w nie byle jakich okolicznościach. Rywalizacja będzie się toczyć o okrągły milion dolarów. I w tym przypadku nie będą walczyć o niego drużyny składane jakby na siłę.
Każdy ma coś do udowodnienia
Vitality pragnie postawić “kropkę nad i” i przypieczętować znakomite ostatnie miesiące finałowym zwycięstwem w 2020 roku. Bo bez tego finisz nie będzie smakować tak samo.
Astralis chce udowodnić, że ich sześcioosobowy skład wcale nie jest gorszy od tego, który posiada ich największy francuski rywal. Wystarczy jednak odrzucać Nuke’a w procesie banowania map i skład Duńczyków wraca do klasycznej wersji.
Natus Vincere, a raczej s1mple chce pokazać, że w internecie również potrafi coś wygrać, a tytuł kwestia rozdania tytułu najlepszego gracza całego roku nie jest jeszcze przesądzona.
Heroic potrzebuje kilku zwycięstw, aby znów wskoczyć w ten zwycięski wir. HUNDEN jeszcze nie wraca, jednak i bez niego powinno się udać.
BIG potrzebuje przerwy, jednak ci goście są chyba ostatni w kolejce tych, których podejrzewalibyśmy o grę na pół gwizdka. Jak kończyć, to z klasą.
FURIA musi przekonać europejską publikę, że na obcej ziemi również może radzić sobie wybornie, a triumfy z całego roku nie były tylko zasługą kiepskiej konkurencji.
Complexity nic nie musi, jednak może wszystko. Drużyna spróbuje swoich sił wraz z ottoNdem, który zastąpi przebywającego w szpitalu poizona. Panowie, zróbcie to dla niego.
Liquid musi uniknąć kolejnej kompromitacji. Tyle.
Harmonogram pierwszego dnia IEM Global Challenge:
- 12:00 – BIG vs Vitality
- 15:30 – Astralis vs Complexity
- 19:00 – Natus Vincere vs FURIA
Wszystkie spotkania wraz z polskim komentarzem obejrzycie na kanałach Polsat Games. Triumfator całego wydarzenia zgarnie na swoje konto 200 tysięcy dolarów.
Fot. DreamHack / Adela Sznajder