Nie będzie polskiego półfinału. K1ck próbowało, ale myszy harcowały
Błagaliśmy o to, marzyliśmy o tym, ale ostatecznie do polskiego półfinału na EU Masters nie dojdzie. Co prawda AGO ROGUE wypełniło swoje zadanie wzorowo, jednak K1ck Neosurf w swojej misji napotkało zdecydowanie trudniejszą przygodę. Teraz Paweł “Czekolad” Szczepanik mają tylko jedno zadanie – pomścić rodaków i złapać myszy w pułapkę.
Jak można skomentować pierwsze starcie w pojedynku K1ck z mousesports? Szczerze? Najlepiej, gdybyśmy mogli je całkowicie przemilczeć. To była całkowita katastrofa. Przebiegu gry nie wyobrażaliśmy sobie nawet w najgorszych wizjach sennych. Totalna masakra przeciągała się w czasie, a K1ck nie mogło sobie poradzić na żadnej płaszczyźnie.
Myszki zdobywały więcej smoków, zdobywały więcej eliminacji i od pierwszej do ostatniej minuty kontrolowały wszystkie zdarzenia na Rifcie. To nie wyglądało jak gra mistrza Polski, a raczej outsidera drugiej dywizji Ultraligi. A może to moc mousesports sprawiła, że odnosiliśmy takie wrażenie? Tego się już nie dowiemy. Jedyny fakt był taki, że K1ck od samego startu serii musiało gonić oponenta i nie posiadało już marginesu błędu.
***
Druga gra rozpoczęła się od zdecydowanie bardziej pozytywnych akcentów. K1ck wyłapywało rywali w pojedynkach solo i stopniowo gromadziło coraz zgrabniejszą przewagę. Ten stan rzeczy podtrzymywał się po pierwszych teamfightach i premierowych smokach, jednak z czasem pojawił się też dreszczyk emocji i wizja pożegnania z EU Masters.
Zaczęły się minimalne porażki w walkach drużynowych, lekkie, lecz w perspektywie całej bitwy bardzo rażące porażki i podjęcia walki, które nie powinny mieć miejsca. mousesports wyłapywało reprezentantów K1ck Neosurf w najgorszych możliwych momentach. A pomyśleć, że Baron mógł wpaść na biało-czerwone konto jeszcze przed upływem trzydziestu minut gry.
Ale wiecie co? To kompletnie nieważne. Bo kilka minut później K1ck znów pod niego podeszła, zgarnęło, potem wygrało teamfight i zniszczyło jeden inhibitor. Dalsze zdarzenia to już historia. Nexus mousesports wybuchł, a polski finał potrzebował już tylko jednego kroku do pełnej realizacji. Polską górą.
***
I nastał ten czas. Decydujące starcie, ostateczne wejścia na Rifta. Oko za oko. Ząb za ząb. Dosłownie. Raz mousesports, innym razem K1ck Neosurf. Esencja League of Legends a najlepszym europejskim wydaniu. Co prawda może nie pod względem poziomu gry, ale jeśli chodzi o emocje – na pewno. A może to tylko perspektywa polskiego kibica? Nieważne.
Pierwsze poważne zwątpienie? Dwudziesta druga minuta. mousesports zwyciężyło jedną z bardziej kluczowych walk drużynowych w tej serii. Efekt? Trzeci smok i tylko jeden krok od duszy. Duszy, która mogłaby oznaczać koniec serii i kres marzeń o polski półfinale European Masters.
– NIEMCY SIĘ WYCOFUJĄ – krzyczał Silv4n. Kontekst? Pierwsze podjęcie Nashora w tej grze i fantastyczne wykorzystanie zasobów przez K1ck. Arcymistrzostwo, coś pięknego – nazywajcie to jak chcecie. Walka znów się wyrównała, a o wcześniejszych błędach momentalnie zapomnieliśmy.
Niestety tylko do momentu, w którym mousesports przejęło duszę smoka. Wtedy już wiedzieliśmy, że ta gra jest ostatecznie przesądzona. Polskiego półfinału nie będzie. Teraz wszystko w rękach i myszkach AGO ROGUE. Awansować do finału i pomścić K1ck – takie jest zadanie.
mousesports 2:1 K1ck Neosurf
Fot. K1ck