
Nemiga zdemolowana przez innocenta i spółkę! Poland zagra mecz o DreamHacka
Cóż to był za spektakl! Szkoda tylko, że na pierwszą i trzecią mapę wyszedł jeden zespół. A może i nie szkoda, w końcu po co się denerwować, kiedy Poland potrafi załatwić rywala bez większych problemów? To jednak nie koniec dzisiejszej podróży innocenta i spółki. Nasi rodacy już za chwilę staną do bezpośredniego starcia o udział w DreamHacku Masters Winter 2020.
Spodziewaliście się, że piękny rejs Poland zakończy się na białoruskiej Nemidze? Myśleliście, że Polacy oddadzą serię bez walki? Nic z tych rzeczy. Paweł “innocent” Mocek i spółka rozpoczęli pojedynek z wysokiego pułapu. I co najważniejsze – nie schodzili z niego nawet na moment. A przeciwnicy nie potrafili im dorównać.
Choć trzy pierwsze rundy wprowadziły niemały niepokój. Nemiga zdobyła pistoletówkę i dwie rundy ekonomiczne Polaków, a nam już zrobiło się gorąco. I wiecie co? Na tym problemy naszych rodaków się skończyły. Dosłownie. Poland rozpoczęło zwycięski marsz na czwartej rundzie i zakończyło go dopiero, gdy wybrzmiał gong kończący tą nierówną bitwę. Dobrze rozumiecie – nasi rodacy wygrali wszystkie pozostałe rundy na mapie Vertigo. No dobra, przydarzyła im się jedna wpadka w przedostatniej rundzie, ale dla udanej narracji pominiemy ten fakt. Do tego prawilnie przypominamy, że to miksowa składanka, grająca przeciwko 21. ekipie światowego rankingu.
A wiecie jaka była najlepsza część tego pojedynku? Taka, że w biało-czerwonych szeregach nie było żadnej gwiazdy. To konsekwentna praca całego zespołu doprowadziła go do triumfu. Bo oglądaliśmy wspaniałe głowy od Bielińskiego, popisy i multifragi ze snajperką od Knasiaka, zajścia na plecy Rodowicza i do tego clutche Mocka oraz Koraba. Każdy miał swoje zadanie i każdy wykonywał je najlepiej, jak tylko mógł. To nie wyglądało jak gra miksowej piątki, a dojrzałej formacji.
Nad Nukem zebrało się jednak zdecydowanie więcej czarnych chmur. Przynajmniej przy okazji samych początków spotkania, bo te zapowiadały katastrofę. Ale nie mogliśmy się dziwić, w końcu z jakiegoś powodu Białorusini postanowili wybrać tę, a nie inną mapę.
Przy wyniku 8:1, gdy oponenci naszych rodaków grali w ataku, prawie zwątpiliśmy. Wtedy jednak Poland wreszcie weszło na właściwe tory. I rozpoczęło pogoń za przeciwnikiem. W pierwszej połowie było to niemożliwe, jednak samo zbliżenie się do Nemigi dałoby wiele. I udało się – na trzy oczka. I po raz kolejny zasługa w tym całego zespołu. Bo to zespół wygrywa.
Kontynuacja cudownej passy trwała od początku drugiej części gry, a wielka w tym zasługa byaliego. Ten przypomniał sobie najlepsze czasy i w kluczowym momencie wyrwał punkt z paszczy rywala w pojedynkę. A to dało znak do dalszych ataków. Efekt? Prowadzenie Polaków 10:9. A przecież kilka chwil wcześniej było źle, żeby nie powiedzieć dramatycznie.
Nemiga zdołała odpowiedzieć, ale to, co wydarzyło się kilka chwil później, zapamiętamy na długo. Znów clutch, znów Bieliński, tym razem sam na trzech. I wiecie co? Znów to wygrał. W przebojowym stylu. Gardła już wtedy były zdarte, a to przecież nawet nie mecz o awans. Kilka chwil później wyczyn starszego kolegi mógł powtórzyć Sidney, jest stres zrobił swoje, a Polak nie zabił przeciwnika w plecy. No cóż, zdarza się najlepszym. Szkoda tylko, że w takim momencie. I wtedy niestety wszystko się posypało, a cały plan o triumfie 2:0 legł w gruzach.
Nic straconego, w końcu w repertuarze pozostał „polski” Mirage. W ostatnich latach nie tak biało-czerwony jak kiedyś, ale może to był czas na powrót sinusoidy na właściwą stronę?
Polskości nie było, przynajmniej nie w pierwszej połowie. Zamiast tego obserwowaliśmy wyrównaną rywalizację i scenariusz „runda za rundę”. Ktoś jednak musiał wyjść z niego zwycięsko, w końcu nieparzystego nie podzielisz na równe części. I całe szczęście na prowadzeniu byli Polacy. Czym jednak jest jeden punkt zaliczki w kontekście całej połowy przed oczami?
Niczym, dlatego Polacy w drugiej części gry wrzucili jeszcze wyższy bieg. Od zwycięskiej pistoletówki, przez pewną obronę, gdy przeciwnik nie miał pełnego wyposażenia, aż po dominację w rundach full na full. Były potyczki, były problemy, ale co najważniejsze – było zwycięstwo. Wielkie zwycięstwo.
Poland 2:1 Nemiga (16:4 Vertigo, 11:16 Nuke, 16:10 Mirage)
A już za chwilę pojedynek o awans na DreamHack Masters Winter 2020, w którym Poland podejmie c0ntact. Kibicujcie, wspierajcie, bądźcie. Transmisja na oficjalnym kanale Polsat Games.
Fot. GamesClash Masters / Michał Konkol