nawrot: Udało mi się obalić wszystkie mity o byalim. Paweł nie jest toksyczną osobą

24.06.2020, 15:42:31

Jako drużyna nie patrzymy na to, co działo się w przeszłości byali’ego. Gdybym przejmował się wszystkimi opiniami na jego temat, prawdopodobnie nie doszłoby nawet do testów. Widzę, że Paweł znów jest głodny wygrywania, a w dodatku charakteryzuje go spokój. Jeśli chodzi o współpracę z drużyną, nie przejawia żadnych cech toksycznej osoby. Nie ponoszą go też nerwy – mówi nam Piotr “nawrot” Nawrocki z AVEZ Esport w rozmowie o ostatnich kwalifikacjach do cs_summit 6 oraz przyszłości zespołu.

Co prawda mecz przeciwko c0ntact Gaming w ramach zamkniętych kwalifikacji do cs_summit 6 nie był bardzo jednostronny, ale ostatecznie uznaliście wyższość przeciwników. Co możesz powiedzieć o pojedynku z perspektywy czasu?

Przede wszystkim w drużynie zabrakło spokoju, który towarzyszył nam podczas spotkań w ostatnim czasie. W otwartych kwalifikacjach do cs_summit 6 graliśmy naprawdę dobrze, bo z chłodną głową podchodziliśmy do każdego meczu. Potrafiliśmy ustrzec się chaosu. Kiedy graliśmy z c0ntact Gaming, nie byliśmy do końca sobą. Zniknęło AVEZ Esport, do którego przyzwyczailiśmy widzów. Poza tym trudno gra się na drużynę zmieniającą skład tydzień przed potyczką. Rywal prezentował zagrywki, na jakie nie mogliśmy się wcześniej przygotować. A to zrodziło zamieszanie na TeamSpeaku.

Przed spotkaniem odbyliście krótką przerwę od oficjalnych meczów. Być może wypadliście z rytmu i to stało się powodem wspomnianego zamieszania.

Nie jestem pewien, czy akurat ten aspekt miał wpływ na ostateczny wynik. Tuż przed meczem przeciwko c0ntact Gaming trenowaliśmy przez pięć dni, przygotowując się pod spodziewane mapy. Większą wagę odegrał na pewno stres, ale nie jestem pewien, co do końca wydarzyło się podczas zamkniętych kwalifikacji. Sam do tego jeszcze nie doszedłem.

Wasza strona defensywna podczas Inferno przeciwko c0ntact wyglądała znacznie gorzej od CT, jakie zaprezentowaliście podczas konfrontacji z Nordavind. Z czego to wynika?

Nasza gra na Inferno zmienia się jak w kalejdoskopie. Jednego dnia możemy ograć Nordavind w CT 12:3, a następnego przegrać ze słabszą drużyną 2:13. Na tej mapie prezentujemy się bardzo losowo i wyniki często zależne są po prostu od dyspozycji dnia. Gracze c0ntact zaskoczyli mnie w dodatku kilkoma zagraniami. W pewnych momentach byłem wręcz w szoku, bo zaprezentowali rzeczy, jakie widziałem pierwszy raz w życiu. Poniekąd to ja ponoszę winę za panujący w zespole chaos. Pełnię przecież funkcję, która wymaga ode mnie uspokajania kolegów. Tym razem tego nie robiłem.

Dlaczego akurat w tym meczu nie byłeś w stanie uspokoić składu?

Chciałbym poznać odpowiedź na to pytanie. Wydaje mi się jednak, że z podobnymi aspektami jest tak, jak ze strzelaniem. Jednego dnia idzie mi dobrze i potrafię odpowiednio poprowadzić ruchami zespołu, a innego nie daję rady. To bardzo płynne. Podobnie jest zresztą z zawodnikami, których głównym zadaniem jest strzelanie. Czasem wszystkie kule znajdują swoje cele, innym razem coś jest nie tak.

Szkoda, że zamknięte kwalifikacje zostały rozegrane w specyficznym systemie, przez który nie dostaliście drugiej szansy po porażce.

To ciekawe rozwiązanie, bo porażka w pierwszym meczu wiązała się z automatycznym odpadnięciem z walki. Jeśli jednak wygralibyśmy inauguracyjne spotkanie, awansowalibyśmy do etapu, w którym pojawiłaby się drabinka przegranych. Chcielibyśmy uczestniczyć w dolnym drzewku, bo to dałoby szansę powalczenia o turniej z czystą kartą. Kto wie, co by się wydarzyło, gdybyśmy przeszli przez pierwszy pojedynek. Nie można jednak płakać nad rozlanym mlekiem. Mimo wszystko warto pochwalić Beyond The Summit za otwarte kwalifikacje i system, który w nich panował. Oby takich więcej.

Kończąc temat pojedynku z c0ntact Gaming, dlaczego zdecydowaliście się na wybór Nuke’a? Nie jest to przecież mapa, jaką często widzimy w waszym wykonaniu.

Jeśli chodzi o wybór map, kierujemy się tym, co zobaczymy podczas treningów przed samym meczem. Prawda jest taka, że w ostatnim czasie na naszym Nuke’u nie działało CT. Wprowadziliśmy jednak trochę zmian i przez ostatnie dwa tygodnie zdołaliśmy przekształcić defensywę w naprawdę solidną stronę. Byłem przez to pewny, że wygramy. Niemniej, po raz kolejny dostaliśmy dowód na to, że treningi i spotkania oficjalne dzieli przepaść.

Jaka atmosfera panuje w waszym zespole po odpadnięciu z rozgrywek? Awans z otwartych kwalifikacji do etapu zamkniętego musiał pobudzić wasz apetyt.

Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że c0ntact Gaming jest jednym z łatwiejszych rywali w rozgrywkach i nie możemy się ich bać. Po przegranej czujemy więc niedosyt i każdego z nas ogarnęła pewna złość. Jesteśmy jednak drużyną, która szybko dochodzi do siebie. Niejednokrotnie przegrywaliśmy ważne mecze. Czasem wystarczyć się przespać. Każdy z nas odpowiednio poukładał sobie już myśli w głowie. Atmosfera się nie zmieni.

Zauważasz elementy, które musicie poprawić, by nie zawodzić w ostatnich etapach kwalifikacji do ważnych rozgrywek?

Wspominam zawsze o spokoju i jeszcze długo będę o nim mówić. Kiedy porównuję mecze z otwartych kwalifikacji do tych z zamkniętych, widzę ogromną przepaść. W pierwszym przypadku nie przejawiamy żadnej paniki i nie da dostrzec się chaosu. W meczu przeciwko c0ntact Gaming nasze zachowanie zmieniło się o 180 stopni. Nerwy było widać i słychać co drugą rundę. Musimy więc nauczyć się podchodzić z chłodną głową do drużyn z europejskiej czołówki. To powinien być nasz cel numer jeden.

Przeszło wam przez myśl to, żeby zatrudnić psychologa, który mógłby wprowadzić wspomniany spokój?

Prowadziliśmy już rozmowy dotyczące psychologa. Mam cichą nadzieję, że w niedalekiej przyszłości uda nam się sprowadzić go do zespołu, by ktoś był w stanie przyjrzeć się naszej grze z innej perspektywy. Wychodzę z założenia, że pracę ze specjalistą należy rozpoczynać jak najszybciej, bo najgorszym, co można zrobić, jest bezczynne czekanie. Zatrudnienie psychologa, gdy cała drużyna jest już w rozsypce, nie ma najmniejszego sensu.

Jestem ciekawy, jak zareagowałby na to byali. W Virtus.pro podobno nie chciał współpracować z psychologiem. Jak podchodzisz do współpracy z Pawłem, który nie cieszy się najlepszą opinią w środowisku? Ile mitów na jego temat udało ci się obalić?

Udało mi się obalić wszystkie mity. Jako drużyna nie patrzymy zresztą na to, co działo się w przeszłości Pawła. Gdybym przejmował się wszystkimi opiniami na jego temat, prawdopodobnie nie doszłoby nawet do testów. Dużo z byalim rozmawiałem i spędzałem czas, grając w najróżniejsze tytuły. Widzę, że znów jest głodny wygrywania, a w dodatku charakteryzuje go spokój. Jeśli chodzi o współpracę z drużyną, nie przejawia żadnych cech toksycznej osoby. Nie ponoszą go też nerwy. Bywają momenty, gdy faktycznie powie dwa słowa po nieudanym zagraniu, ale cel zawsze jest jeden – ujarzmienie chaosu. Największym problemem byali’ego jest to, że ten się denerwuje, owszem, ale na siebie. Ostatnio bardzo dużo jednak nad sobą pracuje, sam wychodzi z inicjatywą szukania pomocy i zwraca się do bogdana. To dużo o nim mówi.

Jako drużyna czerpiecie z jego doświadczenia, które przez lata zdobywał w Virtus.pro?

Bardzo dużo. Kiedy popełniamy błędy, byali rzuca na nie zupełnie inne światło. To, że rozegrał ogrom meczów na najwyższym poziomie sprawia, że możemy z jego słów wyciągnąć wiele wniosków. Powinniśmy czerpać z jego doświadczenia garściami.

Co było głównym argumentem stojącym za tym, by byali stał się częścią AVEZ Esport na stałe?

Przede wszystkim przemówiło wspomniane doświadczenie. Nie chcieliśmy, żeby MOLSIego zastąpił młody gracz, którego trzeba będzie uczyć gry na nowo, oswajając go przy tym z meczowym stresem. W zespole mamy zresztą KEia i Kylara, którzy na scenie przebywają stosunkowo krótko. Nie potrzebowaliśmy więcej młodości i czystego skilla. byali świetnie wpasował się w naszą kompozycję.

Jak planujecie więc spędzić najbliższy czas po zakontraktowaniu Pawła?

Sprawa wygląda tak, że w tym roku prawdopodobnie nie będziemy mieli wakacji. Niedługo ruszają kwalifikacje do DreamHacka. Zbliża się ponadto turniej, o którym jeszcze mówić nie mogę. Na horyzoncie widać też Climber Cupa zapewniającego awans do ESEA Mountain Dew League. W międzyczasie będziemy przygotowywać zagrywki na poszczególnych mapach i trenować przed nadchodzącymi wyzwaniami. Krótko mówiąc – na brak pracy narzekać nie możemy.

Fot. AVEZ Esport / Kamil Zieliński

Tagi:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze