Naprawdę silna psychika – R6S oczami beztalencia #2

17.06.2021, 19:49:54

Za dzieciaka w co drugą środę leciało się do najbliższego kiosku i kupowało Bravo Sport dla wyczesanej “zośki” w środku. Kilkanaście lat później jakiś nieudolny pismak w co drugi czwartek opisuje swoje przeżycia w gierce, o której nie ma zielonego pojęcia. I może ktoś na to czeka? Kiedyś to było… A czy kiedyś też coś będzie – z mojej kariery w Rainbow Six: Siege rzecz jasna? Nie. No ale coś tam już liznąłem.

Znów od podstaw

Jeśli nie czytaliście pierwszego epizodu tych nieszczęsnych przeżyć, to koniecznie sprawdźcie ten link. Nie, nie nauczycie się z niego, jak zacząć z Rainbow Six: Siege, ale przynajmniej dowiecie się, czego nie robić. I choć Bartosz “AueR” Hajma starał się robić wszystko, abym tę podstawową wiedzę przyswoił, ja jak ten wytykany palcami uczeń w klasie stałem na mapie jak zamurowany i wpatrywałem się w ekran. Postanowiłem więc zacząć od początku. Ponownie. W oparciu o porady Hajmy i poradniki, które znalazłem w internecie.

Od czego zacząłem? Od podstaw, czyli latania przeciwko najsłabszym botom na jednej z podstawowych map – Konsulacie. Okazało się, że nawet te kiepskie, wyposażone w sztuczną inteligencję postacie, dorównują poziomem do moich umiejętności. No ale nie przyszedłem tam na wojnę, a raczej na wycieczkę krajoznawczą. Co prawda brakowało tego słynnego przewodnika, który oprowadzał chyba każde polskie dziecko po Biskupinie, ale z czasem sam zacząłem wszystko przyswajać. No ale tak przecież brzmiała reguła numer jeden:

1. Na początek polecam pobiegać trochę po oficjalnych mapach (rozgrywanych na rankedach) na grze customowej, żeby mniej więcej wiedzieć jak trafić na BS/znać rozkład pomieszczeń.

I takie prawdy głosił też Jakub “Kromka” Górka w jednym ze swoich poradników, które posłużyły mi za drogowskaz.

Kiedy zrozumiałem mniej więcej układ mapy, zabrałem się do jeszcze czarniejszej magii – do ogarniania postaci i ich umiejętności. 

W przypadku strony atakującej udobruchałem sobie tę oto dwójkę – Thatchera oraz Sledge’a.

W defensywie zaś postawiłem na Lesiona oraz Bandita.

Uwierzcie, trzeba mieć naprawdę silną psychikę, aby po tylu latach od premiery przebrnąć przez te wszystkie etapy. Ale z czasem przyjemność sama zaczyna się pojawiać. Tak było i w moim przypadku.

Kiedy najpierw zapoznasz się z teorią specjalnych umiejętności danego bohatera i najlepszym sposobem jej wykorzystania, praktyka nie będzie aż taka problematyczna. A w sumie to nawet trochę… intrygująca?

Jasne, ja wiem, że dwa tygodnie temu obiecałem wam rankedy, jednak poszedłem za poradami AueRa. A te wyglądały tak.

– Do czasu aż nie ogarniemy dobrze podstawowych map z rotacji rankingowej, nie wchodzimy na rankedy. Gramy unrankedy i uczymy się gry w większości razem z innymi nowymi/niedoświadczonymi/słabszymi/casualowymi graczami.

A ja wciąż nie czułem się na siłach, aby dołączyć do rankingowego wiru. Przyswajanie sposobów gry danymi postaciami zajęło mnóstwo czasu, a praktyka odbywała się w grach na playliście “Nowicjusza”. Tam pojawiały się już nawet pierwsze eliminacje i – uwaga – dobrze podane info. Dacie wiarę, że nazwa miejscówki, w której giniecie, pojawia się wam na ekranie? Ja dowiedziałem się jakoś w szóstym spotkaniu. No ale lepiej późno, niż wcale.

Szybko okazało się jednak, że sama znajomość wizualnych aspektów danej mapy nie wystarczy. Rainbow Six: Siege to bowiem tak złożony potwór, że same opancerzenia i wzmacniania ścian są nielada wyzwaniem dla zwykłego, początkującego gracza. Nie brakowało więc pytań od przypadkowych kumpli z drużyny – “Co ty wyrabiasz?” czy “Czemu tak stoisz?”. Oczywiście w nieco bardziej wulgarnej wersji. Ci byli jednak zdecydowanie bardziej wyrozumiali od tych, którzy powitali mnie w moim debiucie dwa tygodnie temu. A kiedy wczułem się już w mechanikę strzelania, która kolosalnie różni się od pozostałych FPS-ów przeze mnie ogrywane, zacząłem oddawać za niewiedzę z nawiązką.

Momentami czułem się nawet jak smerf. Taki trochę pustogłowy, no ale smerf. Jak on miał? Osiłek. Wiecie, jak ten gość ze szkoły, który potrafił mocno i celnie kopnąć piłkę, ale niekoniecznie wiedział, że czasem mądrym podaniem można zdziałać więcej.

Przewagę czułem też w zupełnie innym obszarze – w dźwięku. Nie wiem, czy to umiejętność przeniesiona z innych tytułów, nieudolność przeciwników czy może po prostu przewaga jakości sprzętu, który dostarczył mi OMEN. Po prostu – momentami czułem się, jakbym jako jedyny na serwerze posiadał słuchawki. Jasne, grałem w playliście „Nowicjusz” – to może wiele wyjaśniać. Już wkrótce przekonam się jednak, czy na rankedach gracze mają te same problemy. Już za dwa tygodnie.

Zapowiedziano cykl rozgrywek Rainbow Six: Siege na rok 2021. W planie kolejne edycje Polish Masters oraz Polish Cup. Fot. Ubisoft Polska

Seria powstaje przy współpracy z firmą OMEN oraz polskim oddziałem Ubisoft – organizatorem Polish Masters, a więc najbardziej prestiżowych rozgrywek Rainbow Six: Siege nad Wisłą.

W puli nagród Polish Masters w tym roku ulokowano 70 tysięcy złotych. Złoci medaliści ponownie wywalczą ponadto zaproszenie do europejskich zmagań Challenger League. Bezpośredni awans do kolejnej edycji mistrzostw przypadnie z kolei zaledwie finalistom. Transmisję z rozgrywek znajdziecie w telewizji na kanale Polsat Games, a także na Twitchu Rainbow6PL.

Fot. Pixabay

Tagi:
Rainbow Six: Siege
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze