POLSKI ESPORT
Pozostałe
Reportaże

Retro poniedziałek: Najmłodszy mistrz świata. Pierwsza spluwa Internetu. Av3k

02.11.2020, 12:52:26

Pierwsza dekada XXI wieku okazała się dla polskich esportowców niezwykle owocna. Bite rekordy, podnoszone trofea, renoma tytanów na całym globie. I to w wielu dyscyplinach. Jednym z symboli ówczesnych sukcesów bardzo szybko został Maciej “Av3k” Krzykowski – najmłodszy mistrz świata w historii Electronic Sports World Cup. 

Krzykowski o swoim drygu do gier z serii Quake dał znać światu na przełomie 2005 i 2006 roku. To wtedy zaczął osiągać pierwsze sukcesy w międzynarodowych turniejach internetowych i jako czternastolatek załapał się na angaż w holenderskiej organizacji Serious Gaming. Reprezentował ją zresztą do 2012 roku.

O skali talentu młokosa z Ostródy niech poświadczy fakt, że kilka miesięcy po swoich piętnastych urodzinach wyleciał do Dallas. Czekały go prestiżowe zmagania z cyklu QuakeCon – zarówno drużynowe, jak i indywidualne. Choć nie należał do faworytów, w rozgrywkach solowych uplasował się tuż za podium. W drodze po czwarte miejsce pokonał w dodatku Johnathana „Fatal1ty” Wendela. 

Nie był to pierwszy raz, gdy Av3k sprowadzał do parteru jedną z największych legend światowego esportu. Niedługo po QuakeConie wyruszył bowiem do Nowego Jorku na DigitalLife 2006. Zgarnął srebrny medal, zainkasował 3,5 tysiąca dolarów i znów pokonał Wendela. Co najlepsze – Polak o mały włos zawody organizowane w USA ominął. Kto nie zabłądził nigdy na lotnisku, niech pierwszy rzuci kamieniem:

Av3k panicznie boi się latania samolotem, a w wieku 15 lat nie miał wielkiego doświadczenia, jeśli chodzi o podróże na takie dystanse. Poleciał wtedy sam, bez opiekuna. Najpierw z Warszawy do Paryża, a następnie z Paryża do Nowego Jorku. We Francji miał wsiąść w samolot do USA, ale początkowo pomylił bramki i przez przypadek wybrał lot do Tokio – wspominał Michał Blicharz w programie Misja Esport.

W ostatniej chwili obsługa skierowała go do innego samolotu i ostatecznie do Nowego Jorku dotarł. Wylądował w dniu rozgrywek. Z racji tego, że boi się latać, w samolocie nie zmrużył nawet oka. Bez snu i na jednym z pierwszych turniejów międzynarodowych w karierze siadł do stanowiska i bez żadnych kompleksów ograł Fatal1ty’ego – kontynuował anegdotę Carmac.

Maciej Av3k Krzykowski – jedna z największych legend polskiego esportu. Zdjęcie wykonane prawdopodobnie w 2006 roku. Fot. Quake.net.pl

W 2006 roku łupem Avka padł ponadto międzynarodowy turniej gwiazd organizowany na Poznań Game Arena. Młody Polak utarł wtedy nosa swemu idolowi – Antonowi „Coollerowi” Singovi. Prawdziwy wybuch i prawdopodobnie najbardziej symboliczne zwycięstwo w całej karierze Krzykowskiego miało jednak dopiero czekać. Co ciekawe – w opowieści znów pojawić miał się Paryż.

***

To w stolicy Francji tradycyjnie organizowano finały corocznych mistrzostw świata Electronic Sports World Cup. Dzięki rewelacyjnej postawie w krajowych kwalifikacjach Avka uhonorowano możliwością reprezentowania kraju w międzynarodowych zmaganiach Quake 4. Wyzwanie było ogromne. Na miejscu pojawili się przecież zawodnicy z dwudziestu krajów. A w tym największe persony świata z Coollerem na czele.

Szesnastoletni wtedy Krzykowski nie miał jednak zamiaru chować głowy w piasek. Przed startem przygotowywał się na obozie szkoleniowym w Holandii. A skoro przez ostatnich kilkanaście miesięcy był w stanie rzucać wyzwanie najlepszym, może zrobić to i tym razem. I zrobił. W sposób wyborowy. W pierwszej fazie grupowej ograł pięciu rywali, w drugiej – trzech, a play-offy miały być już tylko formalnością. Na przestrzeni całego turnieju nie stracił nawet jednej mapy.

Najpierw 2:0 przeciwko znanemu z Fnatic Mikaelowi „PURRIemu” Tarainenowi, a następnie równie przekonujący triumf nad Coollerem. “Uczeń przerósł mistrza” – pisały wówczas esportowe redakcje na całym świecie. Tajemnicą nie było bowiem, że młody Av3k inspirował się poczynaniami zawodnika z Rosji. Singov był dla niego esportowym autorytetem.

Stając na najwyższym stopniu podium, Av3k okrzyknięty został jednocześnie najmłodszym mistrzem świata w historii Electronic Sports World Cup. Niebywałego wyczynu dokonał w wieku szesnastu lat, inkasując bajońskie jak na tamte czasy 10 tysięcy dolarów. Pod wieżą Eiffla rozwijał skrzydła jeden z największych talentów tamtych lat.

Młody Maciej Av3k Krzykowski wznoszący puchar po jednym z turniejów. Fot. eSports.pl

Tuż po ESWC o Polaku zrobiło się zresztą głośno. To on zgarnął statuetkę kultowego plebiscytu eSports Awards w kategorii “odkrycie roku”. Nominację uzyskał również do tytułu “Najlepszy gracz FPS Duel”, a także – już z ramienia Global Gaming League – “Najepszy gracz Quake 4”. Dwa ostatnie wyróżnienia sprzed nosa zgarnął mu jednak Johan “toxic” Quick.

Przez kolejne lata Krzykowski utrzymywał się w czołówce, wygrywając turnieje pokroju DreamHacka czy GameGune, a drużynowo nawet QuakeCon. Niejednokrotnie dochodził też do wysokich lokat, jeśli chodzi o Intel Extreme Masters i kolejne odsłony ESWC. Nigdy więcej nie osiągnął jednak sukcesu tak znaczącego i zapierającego dech w piersiach, jak ogranie Coollera w 2007 roku. Nigdy więcej nie mógł powiedzieć o sobie – “indywidualny mistrz świata”.

***

Żeby tego było mało – pamiętnego 8 lipca 2007 roku w Paryżu triumfowali również gracze Teamu Pentagram. Złota Piątka zdominowała wówczas CS-owe rozgrywki, wygrywając wszystkie z siedmiu meczów. Ich ofiarą padli m.in. gracze Virtus.pro, Ninjas in Pyjamas, Fnatic, a w niemal trzygodzinnym finale – Team NoA. Biało-czerwoni ustanowili więc kolejny rekord. Jako jedyna drużyna na świecie zgarnęli bowiem puchary dwóch najważniejszych wtedy turniejów z rzędu: World Cyber Games 2006 i Electronic Sports World Cup 2007. 

Te dwa wspaniałe zwycięstwa Polaków to dla nas najlepszy dowód na to, że decyzja o podjęciu się organizacji polskich eliminacji do ESWC była właściwa, bo tylko poprzez krajowe zawody można było wystąpić w finale. Wiedzieliśmy, że Polaków stać na wiele, ale nie spodziewaliśmy się, że już po dwóch latach od przystąpienia Polski do ESWC nasi reprezentanci zdominują mistrzostwa świata – mówi o sukcesie Rafał Błachowski z Międzynarodowych Targów Poznańskich, Dyrektor polskich eliminacji ESWC.

Dziennikarze HLTV.org zapytali wówczas graczy PGS-u, jak to się stało, że Polska zdominowała rozgrywki FPS.

To dlatego, że mamy najlepsze połączenie internetowe na świecie! A odkładając żarty na bok – kluczem jest poświęcenie. Chodzi o praktykę, talent i szczęście. Z odpowiednim sponsorem możesz zajść daleko – usłyszeli w odpowiedzi.

***

Przeczytaj inne teksty z cyklu „Retro poniedziałek”:

Fot. Electronic Sports World Cup
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze