Na co komu dziś Wyspiarze w składzie
Wczoraj w szeregi Fnatic oficjalnie wstąpiło dwóch Brytyjczyków. A nam ciężko szukać pozytywów takiego ruchu. Zmiana języka komunikacji, angaż dwóch graczy, którzy w przerwie od gry mogli nieco zardzewieć i przede wszystkim – przeciętne to wzmocnienie. A przecież Fnatic to miejsce dla najlepszych.
Jeszcze niedawno nie wyobrażaliśmy sobie świata, w którym do składu pomarańczowo-czarnych wstępuje zawodnik spoza Szwecji. Fuzja Counter-Strike’a i tej organizacji kojarzyła nam się wyłącznie z krajem Wikingów. I choć w innych esportowych dyscyplinach barwy Fnatic reprezentował międzynarodowy misz-masz, CS:GO pozostawał w pełni szwedzki. Do wczoraj.
Proces zmian rozpoczął się jednak już jakiś czas temu, kiedy z głównym składem pożegnał się Maikil “Golden” Selim. Już wtedy w zagranicznych portalach pojawiały się pierwsze informacje o całkowitej przebudowie składu, która miałaby zakończyć się międzynarodowym projektem. Jedni podawali bardziej przyziemne nazwiska, inny całkowicie odlatywali, jednak w jednej kwestii wszyscy byli zgodni – to koniec w pełni szwedzkiego Fnatic.
Może to i dobrze? W końcu w podobnym kierunku poszło ostatnio Ninjas in Pyjamas. Tam jednak angaż dev1ce’a nie miał aż tak wielkiego wpływu na samą komunikację, wszak Duńczyk – jak sam przyznaje – biegle włada szwedzkim językiem. Poza tym umieszczony w jakimkolwiek składzie stanowiłby niemałe wzmocnienie.
I gdyby Fnatic również postawiło na jakieś wielkie nazwiska pewnie ruch ten pochwalilibyśmy podobnie do działań NIP. Pomarańczowo-czarni wstąpili jednak na naprawdę grząski grunt. Tam wszystko może zawalić się w każdym momencie.
Najmniejszym problemem będzie wspomniana na początku komunikacja. Szwedzi z językiem angielskim są raczej obyci i przejście na swobodne rozmowy w języku innym niż ojczysty nie powinno stanowić większego problemu. Rozłoży się to pewnie w czasie, jednak większego wpływu na wyniki mieć nie powinno.
Co innego same nazwiska, które widzimy dziś w wyjściowej piątce Fnatic. Organizacja kojarzy nam się ze stałą obecnością na szczycie, z potęgą. Czy nową potęgę są w stanie stworzyć Brollan, KRiMZ, Jackinho, ALEX oraz mezii? Brzmi co najmniej niemożliwie.
ALEX to zdolny lider, ale na pewno nie najlepszy. Ma swoje mocne i słabe strony, ale czy sięgnie po sukces, kiedy wykonawcą jego poleceń nie będzie genialny francuski dzieciak? Z ZywOo w szczytowej formie zwyciężanie nie było wyjątkowo skomplikowane, choć ostatnie wyniki Vitality pokazują, że może ten Brytyjczyk miał na niego i całą drużynę swój tajemny sposób.
mezii natomiast nigdy nie miał szansy, aby wykazać się na najwyższym światowym w poziomie. Angaż w Cloud9 pomijamy, bo cały ten projekt okazał się jednym wielkim nieporozumieniem. To zawodnik dobry na rozwój szkółki, a nie budowanie potęgi.
I do tego wszystkiego dochodzi przerwa ALEXA. Ponad cztery miesiące bez gry. Niby niedużo, jednak realne przełożenie na wyniki drużyny może mieć. Wszystkie te wątpliwości pozwalają nam wysunąć jeden odważny wniosek – Fnatic wskoczyło na minę. No, chyba że w zarządzie zapadła decyzja o odsunięciu Counter-Strike’a na drugi plan.
Fot. EPICENTER