MYHAGENDA: Komilu, najwyższy czas

27.01.2021, 14:00:38

Środa. A jak środa, to i Ultraliga. Szybki rzut oka na harmonogram dostarcza wyśmienitych rokowań: AGO ROGUE z 7more7 Pompa Team, Gentlemen’s Gaming z Team Esca Gaming, w skrócie – jest co oglądać. Kącik oka wędruje jednak na pierwsze spotkanie, którego wynik tak naprawdę znany był od momentu zatwierdzenia terminarza. Dziś, 27.01.2021 koło godziny 17:30 Komil i jego wesoła kompania podejmą Illuminar Gaming. Mam również cichą nadzieję, że będzie to już ostatni mecz dla tego składu.

Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem jednym z tych, którzy na K&F powiesili psy już w momencie odsłonięcia kart. Wręcz przeciwnie, zwykłem takie projekty darzyć względną sympatią i sporym kredytem zaufania. Musimy zawsze mieć z tyłu głowy, że esport w Polsce to trudny i twardy bochenek chleba, na którym łatwo jest połamać sobie zęby przy próbie nieudolnej konsumpcji. Tutaj potrzebny jest świeży plan, maniakalna wręcz sumienność i konsekwencja, pierwiastek pozytywnego szaleństwa oraz – jak pisał poeta – twarda bania i zaciśnięte pięści. Z pewnością przydałby się tu również żelazny, jędkerowski wręcz realizm. Sęk, w tym, że na razie Komil i spółka, zamiast zajawkowych klimatów rodem z WWO, dostarczają nam raczej wygłupy kojarzone z projektem Monopol.

Dla tych, którzy Ultraligi nie śledzą z wypiekami nie twarzach, szybkie słowo wprowadzenia. Komil&Friends to organizacja założona przez rapera, szachistę i pokerzystę Komila Khamidova oraz, szok, jego przyjaciół. Nie są to jednak ludzie przypadkowi. Trzeba przyznać, że cały zgromadzony przez 23-latka kolektyw wygląda całkiem spójnie i kompetentnie. Polski esport z pewnością potrzebuje więcej znanych twarzy, ambasadorów, influencerów. Na wagę złota zawsze będą też osoby, które potrafią robić pieniądze i w dzieciństwie nie połknęli kija od szczotki, a przy tym kochają wirtualne zmagania, dzięki czemu lepiej rozumieją specyfikę i potrzeby branży. Wydawać by się mogło, że K&F spełnia te założenia co do joty – mamy zaplecze i łebski zespół, który połączył wspólny mianownik. 

Co mogło pójść nie tak?

Okazało się, że Komil proponuje coś w stylu transakcji wiązanej – wykłada na stół kuszący projekt organizacji, ale w zamian chce jednej drobnostki: spełnić swoje marzenie, którym jest choćby chwilowe czynne uczestnictwo w profesjonalnych rozgrywkach League of Legends  (może też w inne tytuły, nie wiem, nie orientuję się). Na pierwszy rzut oka nie brzmi to jak cena, której nie jesteśmy gotowi zapłacić – mówi się trudno, chłopaki i dziewczyny trochę się powygłupiają, zbiorą oklep od drużyn, które z uśmiechem podziękują im za łatwe punkty, przeżyją przygodę a po tym kontrowersyjnym epizodzie, zrobią miejsce dla swojego “właściwego” składu, który będzie rywalizować na o niebo wyższym poziomie. Zakomunikowana przez Komila i KonDziSana motywacja tych działań jest, w miarę zrozumiała – chcemy zrobić szum. Nieważne jak mówią, ważne, żeby mówili. To na pewno strategia, której trudno odmówić skuteczności, szczególnie w dziedzinie, którą tak trudno jest zmonetyzować. Z perspektywy eksperta o wiele bardziej wolałbym, gdyby jednak skład z PIRANHĄ i Rzemsem wkroczył do gry nie w pierwszych tygodniach, a w ostatnich, kiedy nieobecność w playoffach byłaby już niemalże gwarantowana. 

W obecnej odsłonie pojawia się natomiast sporo problemów. Wspomniałem już o drużynach, które z pewnością ucieszą się z darmowego zwycięstwa. Jeżeli K&F wstawi jednak swój docelowy, młody skład, to reszta uczestników Ultraligi może czuć się delikatnie oszukana. Bo niby czemu ESCA czy devils.one miałyby zgarnąć darmowy punkt, a tacy Dżentelmeni czy K1CK już nie? Pamiętajmy, że w tym sezonie do playoffów wchodzi tylko pięć drużyn, toteż jedno zwycięstwo więcej może tutaj sporo namieszać. Ktoś w takim razie powie – Komil i spółka powinni grać równo przez połowę sezonu, aby było sprawiedliwe. Zrozumiała perspektywa, ale wtedy wpuszczają swój drugi roster w sytuacji, w której K&F z bilansem 0-7 już raczej nie liczy się w walce o playoffy (choć wszyscy pamiętamy Schalke 04 z lata 2020). Oczywiście, zawodnicy pokroju Grzybka czy Wojuxa nie będą kręcić nosami – nie od razu Rzym zbudowano, a każde takie doświadczenie jest w perspektywie rozwoju na wagę złota.

***

Zmiany wyjściowego składu w Komil&Friends wyczekuję mocniej niż pierwszej gwiazdki (i to w czasach, kiedy pod choinką miałem znaleźć naprawdę przyzwoity zestaw LEGO). Kiedy to finalnie nastąpi? Nie mam zielonego pojęcia. Sama organizacja komunikuje tylko lakonicznie, iż nie odsłonili jeszcze wszystkich kart. Ja jednak pragnę nieco ponaglić rozdającego i zaapelować bezpośrednio – Komilu, najwyższy czas.

Fot. Dominik Stokłosa

Tagi:
Komil&Friends myha MYHAGENDA Ultraliga
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze