My, dzięki tym transmisjom, żyliśmy życiem zastępczym
Byli powodem ogromnej zbiorowej radości. Już nie będzie Anonymo w trzeciej edycji Flashpointa. My jednak na długo zapamiętamy każdą heroicznie wyrwaną rywalowi rundę, każdą strzeloną głowę i każdy wybuch radości. Janusz “Snax” Pogorzelski wraz z ekipą na nowo zaszczepili w nas miłość Counter-Strike’a. Głos Piotra “Izaka” Skowyrskiego wypełniał wszystkie zakątki pokojów, w których śledziliśmy te transmisje. Wszystko wyglądało jak kiedyś, choć nic nie jest już tak, jak dawniej.
O mały włos
Dziś ubolewamy i rozpaczamy, bowiem nie zostaniemy już obdarzeni przyjemnością śledzenia zmagań Anonymo w trzeciej edycji Flashpointa. Kogo za to winić?
Zawodników? Na pewno nie. Ci zostawili na serwerze tyle serca, że kardiologowie na NFZ do teraz głowią się, jak udaje im się normalnie funkcjonować. Jak moglibyśmy winić za cokolwiek facetów, dzięki którym minione dwa tygodnie były jakieś takie pogodne mimo przewrotnych prognoz Jarosława Kreta.
Może w takim razie cała wina powinna lądować po stronie NIP i Flashpointa? W końcu wielu uprze się, że gdyby nie feralne powtórzenie meczu dziś reprezentanci Anonymo spijaliby już śmietankę po awansie do kolejnego turnieju RMR a przy okazji wciąż biliby się o najwyższe laury we Flashpoincie. Pewnie, można doszukiwać się pewnych połączeń między wynikami pierwszej i pozostałych gier naszych Polaków. Przypominamy tylko, że wy poprzez kilka osób które się znają również dotrzecie do każdej osoby na świecie.
Dziś Anonymo nie potrzebuje wyolbrzymiania cudzych przewinień tylko wsparcia. Wsparcia, bo najwięcej w kiepskim finiszu Polaków zawinił pech.
Sami dobrze wiecie ile z przegranych przez Polaków map zakończyło się wynikiem, który odwróciłby jeden czy dwa celniejsze strzały. A jeśli nie wiecie, to przybliżymy wam tę statystykę. Aż cztery pojedyncze starcia mogły zakończyć się sukcesem Anonymo, jeśli drużynie udałoby się uniknąć choćby jednego błędu. I jasne, medal ma dwie strony, więc nie brakowało też odwrotnych sytuacji, jednak tych było zdecydowanie mniej.
Jedna inaczej zagrana runda i dziś wciąż moglibyśmy trwać w tym cudownym stanie. Counter-Strike jednak był, jest i zawsze będzie grą błędów. Niech przygoda Anonymo z Flashpointem posłuży nam jednak jako drogowskaz. Niechaj będzie to lekcja, nauczka, cokolwiek. Dziś trzeba wyciągnąć z niej jak najwięcej, a jeśli tak się stanie, to świat bez wątpienia przekona się jeszcze o sile polskich zespołów.
Janusz „Snax” Pogorzelski – gracz Anonymo Esports. Fot. SkillFactor / Patrycja Gawryszewska
Ten wyjątkowy stan
Kojarzycie te cudowne chwile, kiedy Metinowy Kowal ulepsza wam przedmiot, kiedy kupujecie w sklepie ostatniego pomidora z promocji lub kiedy Izak krzyczy wam do ucha, że Polacy wygrali mecz? Większość z wymienionych to codzienne zwycięstwa, jednak mamy głęboką nadzieję, że wkrótce takowym znów stanie się sukces rodzimych ekip.
Anonymo we Flashpoincie już nie będzie i choć z jednej strony chcemy na jak najdłużej zapamiętać te wspaniałe momenty, to z drugiej mamy nadzieję, że te jak najszybciej wyparują nam z głowy. Że ich miejsce zajmą jeszcze bardziej wyjątkowe chwile z udziałem Snaxa i spółki czy innych polskich zespołów.
Podopieczni Adriana “imd” Piepera pojawili się na scenie z pewną misją. Swoim występem zasiali ziarno, a teraz cała scena może zbierać te plony.
Czekamy na więcej żartów Izaka, po których aż chce się pić. Więcej występów, więcej emocji, więcej wszystkiego. Bo liczby udowodniły, że ten kraj potrzebuje CS-owych idoli.
Fot. GG League / Maciej Kołek // Izako Boars