mouz: Uznają mnie za najstabilniejszego gracza w Polsce
– W pewnym sensie zapisuję się na kartach krajowej historii esportu. Poniekąd o to mi właśnie chodzi. Świadomość tego, że większość krajowych konkurentów nie ma na koncie takich osiągnięć, napędza mnie do ich ogrywania. I koło się zamyka – mówi nam Mikołaj „mouz” Karolewski przy okazji wręczania mu statuetki MVP. Reprezentanta Illuminar Gaming we współpracy z LOTTO uznaliśmy najbardziej wartościowym graczem całego sezonu ESL Mistrzostw Polski.
To druga statuetka MVP, którą wręczamy tobie we współpracy z LOTTO. Podobne wyrazy podziwu robią na tobie w ogóle wrażenie?
W trakcie gry nie myślę o indywidualnych wyróżnieniach. Chcę robić swoje, wykorzystywać indywidualny potencjał i prezentować się jak najlepiej po to, żeby doprowadzić drużynę do zwycięstwa. Mimo wszystko otrzymanie statuetki traktuję bardzo symbolicznie. To przecież bezpośrednie docenienie moich umiejętności. Ciężko pracowałem, by dojść do miejsca, w którym jestem. Na treningi poświęcam masę czasu. Nie ukrywam też, że słowa uznania sprawiają, że z meczu na mecz gram coraz lepiej.
Wzrasta ci po nich pewność siebie?
Kiedy rywalizuję z polskimi zespołami, czuję się bardzo pewnie. Na krajowej scenie rozgrywamy sporo spotkań – nie tylko w ESL Mistrzostwach Polski, ale również w Polskiej Lidze Esportowej. Jeśli chodzi z kolei o formacje zagraniczne – każdy kolejny pojedynek na arenie międzynarodowej sprawia, że gram swobodniej. Im więcej wygrywamy, tym śmielej radzę sobie indywidualnie. A w konsekwencji dużo lepiej wygląda też drużyna.
Na polskiej scenie to ty najgłośniej podkreślasz, jak bardzo zależy ci na ogrywaniu krajowych przeciwników. Odzyskanie tytułu ESL Mistrza Polski musiało być dla ciebie istotne.
To bardzo ważne. Dwie ostatnie odsłony mistrzostw kończyłem na półfinałach, co kompletnie mnie nie satysfakcjonowało. Do tej pory zawsze stawałem przecież na podium. Powrót na polski szczyt obrałem sobie za jeden z najważniejszych celów. Uważam, że jeśli chcesz osiągnąć coś wielkiego na scenie międzynarodowej, w pierwszej kolejności musisz rozkładać rywali po kątach na krajowym podwórku.
Na dobrą sprawę w Polsce osiągnąłeś jednak wszystko – nawet jeśli przez rok omijałeś szczyt krajowych mistrzostw.
To prawda, ale najgorszym, co może zrobić esportowiec, jest spoczęcie na laurach. Choć wygrałem w kraju masę rozgrywek, muszę robić wszystko, by zwyciężać następne. Ważne, aby być gotowym na każde wyzwanie i nieustannie budować swoją wartość. Każdy kolejny triumf staje się potwierdzeniem tego, że jestem solidną marką.
Mistrzem Polski zostałeś szósty raz. To imponujący rekord. Żaden gracz nie może pochwalić się takim wynikiem.
Żaden inny gracz w Polsce nie otrzymał też tylu indywidualnych wyróżnień – mam na koncie dwie statuetki od Weszło, a także jedną od ESL. W pewnym sensie zapisuję się na kartach krajowej historii esportu. Poniekąd o to mi właśnie chodzi. Świadomość tego, że większość krajowych konkurentów nie ma na koncie takich osiągnięć, napędza mnie do ich ogrywania. I koło się zamyka.
Po triumfie w ESL Mistrzostwach Polski imd powiedział mi, że tobie na wygranej zależało najbardziej.
Wygrać chciał każdy, to jasne. Po mnie chyba faktycznie było jednak widać największe ciśnienie. Nie obchodziło mnie to, czy gramy z underdogami, czy zaraz zmierzymy się liderem tabeli. Zawsze dawałem z siebie maksimum możliwości. Do każdego meczu podchodziłem na pełnym skupieniu. Raz za razem musiałem udowodnić, że jestem w stanie dominować każdego.
Na przestrzeni całego sezonu zasadniczego faktycznie byłeś najbardziej skuteczny. Popisałeś się imponującą stabilnością.
Nieskromnie mogę powiedzieć, że jestem jednym z najbardziej, a nawet najbardziej stabilnym graczem w Polsce. Nie mówię tego wyłącznie na podstawie własnych obserwacji. Potwierdziło to wielu zawodników, ale też osoby regularnie śledzące esportową scenę. Wynika to z tego, że przed każdym meczem porządkuje sobie głowę. Podejście mentalne odgrywa w tym ogromną rolę. Za każdym razem muszę przystąpić do gry z jasnym planem. Planem, by zwyciężyć.
„Hej, jesteś mistrzem Polski! Żaden gracz nie może pochwalić się taką serią! Jesteś zajebisty, rób swoje!” – faktycznie tego typu hasła motywują cię przed kolejnymi spotkaniami?
Coś w tym jest. W trudnych sytuacjach podobne myśli mnie podbudowują. Kiedy nie najlepiej mi idzie, szybko dochodzę do wniosku, że w każdej chwili mogę wrócić do optymalnej formy i znów rozdawać karty. Grając przeciwko Polakom, przypominam sobie, ile razy byłem na szczycie mistrzostw i strach przed duelami czy ryzykownymi akcjami nagle mnie opuszcza.
Po tylu latach cokolwiek na polskiej scenie jest cię w ogóle w stanie zaskoczyć?
Jasne, że tak. Counter-Strike dynamicznie się zmienia. Dochodzi do tego fakt specyficznego stylu polskich zawodników. Naprawdę trudno przewidzieć, co właśnie wpadnie do głowy graczom z naszego podwórka. Na europejskie zespoły z tieru2 gra się pod ułożony wcześniej scenariusz. Dużo łatwiej odczytać ich intencje. W Polsce w każdej chwili możesz wyłapać heada przez to, że ktoś skrócił abstrakcyjną pozycję, albo pięciu rywali ustawiło się w smoke’u. To szalone podejście do rozgrywki – podobne mają Rosjanie.
Mikołaj „mouz” Karolewski – gracz Illuminar Gaming i MVP ESL Mistrzostw Polski według Weszło Esport i LOTTO.
W przypadku ESL Mistrzostw Polski motywował cię tylko powrót na krajowy szczyt?
Nie bez znaczenia były też nagrody. Co prawda pula pieniężna nie imponuje tak, jak w poprzednich latach, ale wszyscy wiemy, jak skomplikowana sytuacja panuje na całym świecie. Kasa nie jest zresztą najważniejsza. Dodatkowym smaczkiem były bowiem zaproszenia na DreamHacka i do zamkniętych kwalifikacji Intel Extreme Masters Katowice.
Z jakim nastawieniem podeszliście do trwającego jeszcze DreamHacka?
Nie ma co ukrywać, że najlepszymi zespołami w stawce są Gambit Esports i Team Spirit. To Rosjanie należą do głównych faworytów. Gambit udowodniło to zresztą, brutalnie kopiąc nam tyłki w pierwszym meczu. Do każdego pojedynku podchodzimy jednak tak, jak powiedział to wcześniej – imd. Nic nie musimy, po prostu możemy. Tym bardziej teraz, kiedy zrealizowaliśmy plan minimum i awansowaliśmy do półfinału.
Długo nie czułeś się chyba tak bezradnie, jak w meczu przeciwko Gambit.
Zostałem całkowicie stłamszony. Momentami trudno było mi nawet oddawać strzały. Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić, już leżałem na ziemi. Jako drużyna popełnialiśmy zresztą sporo błędów, co rywal wykorzystał doskonale.
Trudno było się wam po tym otrząsnąć?
Niekoniecznie. Nie byliśmy faworytami. Porażka szczególnie nas nie zabolała, bo wiedzieliśmy, że goście grają aktualnie lepiej od nas. Przyglądając się pozostałym drużynom w grupie, wiedzieliśmy zresztą, że awans z drugiego miejsca jest realny. Nemiga ze zmiennikiem, KOVA Esports bez wielkiego doświadczenia. Problemy, które napotkaliśmy w pewnych momentach, nie wynikały z dobrej gry przeciwników, tylko z naszych błędów.
Zamknięte kwalifikacje do Intel Extreme Masters czy DreamHack Open – które z zaproszeń jest dla was ważniejsze?
Zdecydowanie Play-Iny Intel Extreme Masters. Po pierwsze – będziemy rywalizować z europejską czołówką, drużynami z najwyższej półki. Po drugie – każdy z nas chce zagrać w Spodku. Zdarzyło mi się to tylko raz – podczas Superpucharu ESL Mistrzostw Polski. Niesamowite uczucie. Kiedy w pewnym momencie odwróciłem się w stronę kibiców i zobaczyłem zapełnione trybuny – osłupiałem. Moim marzeniem jest, by powtórzyć to doświadczenie w ramach IEM.