Miesiące czekania, godziny walki i… przegrana. Envy dzielne, jednak nie zwycięskie

10.11.2020, 17:52:43

Debiut wyczekiwany bardziej niż większość kinowych premier i to nie dlatego, że kino możemy zobaczyć co najwyżej domowe. MICHU i kuben wyruszyli na podbój Flashpointa, jednak ich premierowy rywal obudził się w kluczowym momencie. Było solidnie, ale to nikogo nie pociesza.

Koncert MICHA rozpoczął się już w rundzie pistoletowej, gdzie Polak rozpoczął od szybkiego obrotu na pięcie i premierowej eliminacji, a starcie zakończył na trzech zabójstwach. Rosjanie już trzęśli kolanami, a to dopiero początek. Niestety dla nich – im dalej w las, tym ciemniej.

Nieobecność Envy na serwerze sprawiła, że reprezentanci forZe nie mieli pojęcia czego się spodziewać. Dopiero w takich sytuacjach widać jaką przewagę daje dobry wgląd w styl gry przeciwnika. A gdy tego nie ma, jedynym, na czym można bazować, są pierwsze przegrane potyczki.

A tych Rosjanie mieli aż nadmiar. Poza dwoma przełamaniami ciężko powiedzieć cokolwiek pozytywnego o towarzyszach ze wschodu. Envy obnażało ich słabości w każdym sektorze Dusta2. Teraz już wiemy, dlaczego wybór interkontynentalnej mieszanki padł właśnie na tę mapę.

A i jeszcze jedno – jeżeli ktoś zna numer do jakiegoś egzorcysty, niech szybko przekaże go lokatorom Calyxa. Kiedy ta bestia grasuje na wolności, ciężko o spokój ducha, a co dopiero wygrywanie rund. Turecki wirtuoz w pierwszej połowie ustrzelił przeciwnika 18 razy. MICHU? Tuż za nim z 14 eliminacjami. Ucieczka forZe przed porażką była naprawdę trudna.

 

A jak kończyć tak popisowe starcie? Tylko w mistrzowskim stylu. MICHU ani myślał o wpuszczaniu rywala na strefę detonacji A. Zanim oddał życie, zdążył wyeliminować trzech przeciwników, a jego koledzy z drużyny tylko dopełnili formalności. Envy zwyciężyło z forZe 16:2. To nie są żarty, tak wyglądało to spotkanie. Jakub “kuben” Gurczyński – czapki z głów. Wykonałeś z drużyną kawał dobre roboty. I choć to zaledwie początek tej serii, pochwały są jak najbardziej stosowne.

***

A druga mapa? Wszystko jak w elementarzu już w rundzie pistoletowej. Odpuszczona strefa detonacji, eliminacja otwierająca, granat dymny, zestaw do rozbrajania i… wygrana runda. To nie mogło wyglądać inaczej. A potem? Potem totalny chaos. Wymiany rund. Force za force. Nie był to najpiękniejszy Counter-Strike, ale oglądało się to znakomicie. Taki stan rzeczy doprowadził nas do przerwy, gdzie Rosjanie mieli trzy punkty przewagi.

I wszystko wskazywało, że na start drugiej części gry ją powiększą. Wtedy wszedł jednak Calyx – cały na czarno w trykocie Envy. I sam wyjaśnił trzech przeciwników, wygrywając tym samym wspaniałego clutcha i podłączając Envy pod respirator. I wszystko układało się dobrze. Do momentu, w którym całą Polskę i nie tylko zawiódł Nifty. Ta nieudana seria strzałów z Glocka będzie mu się śnić po nocach. I kto wie – być może to w tym momencie podopieczni kubena stracili szanse na zwycięstwo w dwóch podejściach.

***

I wszystko miało rozstrzygnąć się na Nuke’u – mapie, która zawsze była mocną stroną drużyn Gurczyńskiego. Envy miało jednak wiele kłopotów już w samej obronie, która w czystej teorii powinna być dla nich łatwiejsza. Koszmarna była przede wszystkim runda trzynasta, gdzie skład MICHA oddał przewagą 5 na 2, LEGIJA popisał się widowiskowymi pudłami, a jego strzały trafiły ponoć kilku widzów przed monitorami i Calyx zapomniał, że rywal słyszy dźwięk przeładowywania broni. Reprezentanci amerykańskiej organizacji jednak szybko się podnieśli i połowę zakończyli z zaledwie jednym punktem straty.

A pistoletówka była czystą poezją. Po raz kolejny. Potem trochę turbulencji i… ACE LEGIJI. Spośród wszystkich członków Envy ten gość był ostatnim, którego podejrzewalibyśmy o taką zagrywkę. I to nie byle jaki ACE. Niemiec zdobył pięć eliminacji ze słabszą snajperką, gdy przeciwnik posiadał pełne wyposażenie. Cud, miód, malina, a wszystko zwieńczył clutch 1v2.

Szkoda tylko, że nawet tak heroiczna zagrywka nie pomogła. Bo chwilę później rozpoczął się zwycięski marsz forZe, który skończył się dopiero na szesnastym punkcie. Trudno oprzeć się wrażeniu, że jedna czy dwie lepiej rozegrane rundy, gdy przeciwnik posiadał gorsze wyposażenie, mogłyby odwrócić losy starcia. To działa jednak w obie strony. Na zwycięstwo trzeba sobie zasłużyć. Kolejna szansa już w piątek.

Envy 1:2 forZe (16:2 Dust2, 10:16 Mirage, 11:16 Nuke)

Fot. facebook.com/michucsgo

Tagi:
Envy Flashpoint 2 forZe kuben MICHU
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze