POLSKI ESPORT
Rainbow Six: Siege
Wywiady

Magvayer: Liczę na to, że głośne przechwałki nie są tylko pustymi słowami

04.09.2020, 20:54:25

Dobrze oczywiście widzieć wyrównaną walkę o mistrzostwo, ale polskiej scenie potrzebna jest formacja, która wyprzedzi krajową konkurencję i zrewolucjonizuje podejście do naszego regionu. Trzeba zaznaczyć to wyraźnie – w Europie nie mówi się zbyt przychylnie o naszych zawodnikach i organizacjach. Czas to zmienić – mówi nam Tomasz „Magvayer” Filipiuk, ekspert i komentator esportowy tuż przed finałami Polish Masters.

Przed rozpoczęciem finałów Polish Masters warto podsumować fazę zasadniczą rozgrywek. To takich emocji, rywalizacji czy historii spodziewałeś się w pierwszym etapie?

Wprowadzenie samej fazy zasadniczej do rozgrywek tej rangi było z pewnością czymś odświeżającym dla polskiej sceny. Wcześniej nie spotkaliśmy się z podobnym rozwiązaniem na najwyższym poziomie zmagań krajowych. Po czternastu dniach rozgrywkowych nikt nikomu nie może zarzucić, że ktoś awansował do finałów przez przypadek. Wreszcie zniknęły zarzuty o to, że elementem sukcesu jest szczęście. Cieszy mnie, że Ubisoft postawił krok w dobrą stronę. Jestem przekonany, że w play-offach oglądamy najlepszą czwórkę. 

Mówisz o „czterech najlepszych zespołach” w stawce. Od początku to w nich widziałeś faworytów do uzyskania awansu?

Trójka, która uzyskała awans, miała ku temu predyspozycje od samego startu zawodów. Mówię tu o TEETRES.SLAVGENT, XPG Invicta oraz Izako Boars. Pierwsi wystartowali jako najmocniejsi faworyci i ekspresowo udowodnili swoją wartość. Feniksy co prawda zaliczyły bardzo wyboistą drogę, ale sezon rozpoczęły świetnie. Dziki po owocnym początku uzbroiły się z kolei w AueRa i Meksesa. Ten pierwszy wejdzie do gry dopiero w trakcie play-offów, ale kiedy tylko włączy się do akcji, stanie się dużym wzmocnieniem.

Wychodzi na to, że w kategorii pewnego zaskoczenia spoglądasz na devils.one.

To w końcu goście, którzy jako skład „PS4” znaleźli się w rozgrywkach dzięki otwartym kwalifikacjom. Poszło im naprawdę nieźle, bo trzecie miejsce to imponujący wynik. Moim zdaniem to najciekawsza formacja do oglądania. Jestem dużym fanem ich historii. 

Z drugiej jednak strony Diabły mają ogromne problemy z wykańczaniem gier. W pięciu ostatnich kolejkach mecze rozwiązywali w maksymalnym czasie. Pięć spotkań z rzędu, dwanaście rund w każdym pojedynku, dwa zwycięstwa, dwa remisy i porażka. Nie trzeba być detektywem, by zauważyć, że to chwiejna końcówka sezonu. Jestem ciekaw, jak chłopaki przepracują swoje błędy i przygotują się do play-offów. 

devils.one zakwalifikowało się do play-offów kosztem Actiny PACT oraz AVEZ Esport. Jak wielkim ciosem dla obu organizacji może być nieobecność w finałach?

Najbardziej rozczarowani będą na pewno przedstawiciele Actiny PACT. Historycznie organizacja Marcina Kurzawskiego uczestniczyła przecież w końcowych fazach wszystkich sezonów Masters League. Brak tej marki bezsprzecznie odczujemy. 

AVEZ Esport też długo będzie godzić się ze smakiem porażki. Jesteśmy przyzwyczajeni do dobrych wyników, które organizacja osiąga na innych scenach esportowych. Oczekiwania wobec nich naturalnie były więc duże. Grę rozpoczęli przecież z legendą polskiej sceny, jaką jest Magic.

To jednak uroki wyrównanej walki do samego końca. W akcji widzieliśmy osiem zespołów, miejsca przewidziano tylko dla czterech z nich. Ktoś musiał okazać się lepszy.

Kto więc będzie najlepszy?

Gracze SLAVGENT to silni faworyci do zwycięstwa, choć na ostatniej prostej etapu zasadniczego zaczęło kończyć się im paliwo. Największą obawą jest to, że nieco się wypalili, bo ostatnie mecze nie imponowały tak bardzo, jak szereg spotkań z początku i środka sezonu.

Z777A przyznał mi, że gorsze rezultaty pod koniec sezonu z jednej strony są wynikiem poluzowanej presji, a z drugiej efektem zorganizowania poligonu doświadczalnego.

Eksperymenty na pewno dobrze im zrobią, bo to właśnie w stronę tej drużyny patrzę, gdy myślę o polskiej reprezentacji na arenie europejskiej. Jeśli nie okażą się to słowa rzucone na wiatr – kamień spadnie mi z serca. Dobrze oczywiście widzieć wyrównaną walkę o mistrzostwo, ale polskiej scenie potrzebna jest formacja, która wyprzedzi krajową konkurencję i zrewolucjonizuje podejście do naszego regionu. Trzeba zaznaczyć to wyraźnie – w Europie nie mówi się zbyt przychylnie o naszych zawodnikach i organizacjach. Czas to zmienić.

Gracze wszystkich zespołów nie mają kompleksów. Podkreślają, że każdy z czołowej czwórki Polish Masters może z powodzeniem rywalizować w Europie. To dobra mina do złej gry czy pewność siebie podbudowana konkretnymi przesłankami?

Przeświadczenie o tym, że polskie drużyny nie prezentują się dobrze na tle zagranicznej konkurencji, nie funkcjonuje w środowisku bez powodu. Sam nie mam jednak wglądu w życie zespołów, ich treningi czy mecze sparingowe. Trudno wobec tego wyrokować, czy tym razem Polacy wrócą z zagranicy z tarczą, a nie na tarczy. Jedno jest pewne – potrzebujemy dużego impulsu, bo nasz kraj oprócz Savesa nie może poszczycić się szanowanymi na świecie zawodnikami. Powrót do Challenger League jest ogromną szansą, by pokazać, że biało-czerwoni nie dają sobie w kaszę dmuchać. Będę im gorąco kibicować.

Karol „Alban” Pakosz, Tomasz „Magvayer” Filipiuk i Agnieszka Borysiuk podczas finałów trzeciego sezonu Masters League. Fot. Polish Masters

Wspomniałeś już, że najwięcej argumentów do wygrania Polish Masters stoi za SLAVGENT. Jeśli właśnie ten zespół miałby wznieść puchar, mielibyśmy do czynienia z pochwałą romantyzmu. To właśnie SLAVGENT i Invicta ze sceną Rainbowa związane są od zawsze.

Właśnie dlatego nie można ignorować też Invicty. Feniksy od zawsze starają się zająć najwyższe miejsce podium, ale jeszcze nie mogą poszczycić się mistrzowskim tytułem. Kiedy dochodzi do starć o wielką stawkę, nagle się gubią. Jeśli mają więc ambicje, by wkroczyć na ścieżkę profesjonalizmu, muszą wreszcie przebić niewidzialną barierę. Szósty bieg udało im się wrzucić pod koniec sezonu, a potrzebne im punkty potrafili zdobywać nawet w starciu ze SLAVGENT. Oba zespoły mają wiele do udowodnienia. Gdybym miał jednak dziś postawić na zwycięzców, wskazałbym właśnie SLAVGENT.

Invicta, SLAVGENT, devils.one – o tej trójce powiedzieliśmy już sporo. Co jednak z Izako Boars? Zawieszenie AueRa może przecież wybić ich z rytmu.

Dziki wyglądają najbardziej chwiejnie ze wszystkich zespołów, które awansowały do play-offów. Ich ostatnie wyniki nie szokowały i trudno powiedzieć o tym, że były zadowalające. Udawało zdobywać się punkty, nie stracili pozycji wicelidera, ale po głośnych zmianach oczekiwaliśmy nowej jakości i podnoszenia poprzeczki. Należy zadać pytanie, czy po bardzo dobrym starcie Izako Boars faktycznie potrzebowało tych transferów. Nie zauważyłem, żeby Mekses wprowadził drużynę na wyższy poziom. Poczekajmy jednak na powrót AueRa, który może być ważnym elementem układanki. Wspomniana dwójka bezsprzecznie celuje w najwyższy stopień podium.

Polish Masters jest walką o bardzo dużą pulę nagród i esportowy byt. Mam jednak wrażenie, że to też podsumowanie napiętego okresu na scenie Rainbow Six: Siege. 

Na wszystkich scenach FPS-owych zawodnicy rywalizację z serwerów przenoszą też poza rozgrywki. Atmosfera jest gęsta, a temperatura wciąż rośnie. To jednak ciekawy element narracji, która towarzyszy rozgrywkom. Podoba mi się, że gracze chcą udowodnić rywalom swoją wyższość. Mam tylko nadzieję, że ich głośne przechwałki i przepychanki w mediach społecznościowych nie są wyłącznie pustymi słowami. Finały są okazją do rozładowania napięcia. To one udowodnią, który z zespołów faktycznie mógł pozwolić sobie na ostre słowa. Reszta stawki zostanie natomiast sprowadzona na ziemię. Brak miejsca w Challegner League zaboli bardziej niż kiedykolwiek.

Fot. Ubisoft Polska

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze