
Mistrzostwo przywołujące wspomnienia. kuben cofa się o dekadę, opowiadając o GameGune
MAD Lions stanęło na szczycie podium międzynarodowego turnieju GameGune. To drugi triumf międzynarodowego składu nadzorowanego przez Jakuba “kubena” Gurczyńskiego. Triumf przywołujący wspomnienia sprzed ponad dekady.
Wściekłe Lwy najpierw przedarły się przez fazę grupową, fundując bolesną lekcję RVNS Esports, a także wygrywając zacięty pojedynek z Young Ninjas. Reszta była już tylko formalnością. W półfinale łupem MAD Lions padli gracze eXploit Esports, by w wielkim finale wyższość sekcji dwóch Polaków uznało OFFSET Esports. Tym samym formacja Filipa “tudsoNa” Tudeva zgarnęła 5 tysięcy euro i tytuł mistrza iberyjskich rozgrywek.
– Po kilku niewypałach zaliczonych w okolicach końca maja, gdzie stosunkowo szybko żegnaliśmy się z turniejami, w których braliśmy udział, tym razem więcej pracowaliśmy nad mentalną stroną graczy. Odbyliśmy więcej spotkań jeden na jednego oraz z panią psycholog, ale przede wszystkim przenieśliśmy środowisko z meczów treningowych na spotkania oficjalne. To pomogło chłopakom grać na większym luzie i cieszyć się kolejnymi pojedynkami. Dla mnie wygranie GameGune’a było sprawa oczywista – innego wyniku nie brałem pod uwagę. Wiem, na co stać moich zawodników – przyznaje Jakub “kuben” Gurczyński.
Halo, Bilbao!
To jednak nie pierwszy sukces kubena w rozgrywkach spod szyldu GameGune. Szkoleniowiec MAD Lions pamięta serię hiszpańskich zawodów z czasów, gdy rozkładał po kątach światową czołówkę. W czasach gdy GameGune cieszyło się popularnością najlepszych formacji w Europie, do Bilbao zjeżdżały najznamienitsze nazwiska sceny Counter-Strike’a 1.6.
Gurczyński wraz z kultowym składem Złotej Piątki o tytuł mistrza GameGune walczył cztery razy. W 2007 roku pojawił się na miejscu jeszcze w barwach Teamu Pentagram – i to tuż po wygraniu prestiżowego Electronic Sports World Cup. Wówczas nie udało się jednak popłynąć na fali sukcesu. Mimo dominacji w grupie i dwóch wygranych w play-offach Polaków ostatecznie pokonali reprezentanci MIBR i Teamu Logitech.fi. Debiut w Bilbao zakończył się więc pozycją piątą.
Biało-czerwoni dużo lepiej wspominali rozgrywki w 2009 i 2010 roku. Na pierwszych reprezentowali nieszczęsne Wicked e-Sport, aby rok później na miejscu pojawić się już w trykotach Frag eXecutors. W obu przypadkach Złota Piątka docierała do wielkiego finału, ocierając się jednak o mistrzostwo. Najpierw złote medale odebrali jej reprezentanci mousesports, a następnie Fnatic. W 2012 roku na ESC Gaming historię z GameGunem spięło natomiast brązowym medalem.
Jak pamięta tamten czas kuben?
– Lanowe turnieje w Bilbao wspominam z łezką w oku. Oj tak, to były świetne czasy. Przede wszystkim to, że należeliśmy do ścisłej czołówki i zawsze świetnie nam tam się grało. Klimat sprzyjał dobremu humorowi, a warunki turniejowe były zbliżone do tych, które funkcjonowały na polskich LAN-ach. Dla przykładu – na pięć osób w drużynie przypadał 1 monitor LCD 75hz, 2x CRT 17’’ i 2x CRT 15’! – śmieje trener MAD Lions.
– Jednym z ciekawszych anegdot było to, że któraś z edycji rozgrywana była w formacie DE bo1, gdzie mapy na każdej fazie turnieju były z góry narzucone. W jednym z meczów eliminacyjnych przyszło nam grać de_nuke na NaVi, które tej mapy nigdy nie grało – wspomina.
Okazuje się więc, że w najwspanialszym okresie dla polskiego CS-a w historii esportu Złotej Piątce nie udało się zgarnąć mistrzowskiego tytułu. Choć Polacy wielokrotnie triumfowali podczas World Cyber Games, Electronic Sports World Cup, Intel Extreme Masters i innych zawodach z międzynarodowego szczytu, w Bilbao granicę stanowiło drugie miejsce. Po kilkunastu latach kuben klątwę tę przerwał – już jako trener wielonarodowościowego składu w zupełnie innych okolicznościach.
Warto jednak zaznaczyć, że Złota Piątka nie była jedynym zespołem z Polski, który regularnie bywał na turnieju w Bilbao. GameGune był stałym elementem w harmonogramie innych polskich zespołów: przede wszystkim BenQ.DELTAeSPORTS.COM czy Frag eXecutors. Sam cykl stał się zresztą jedną z niewielu okazji, w którym pozostałe zespoły znad Wisły otrzymywały okazję LAN-owej rywalizacji z najlepszymi formacjami Europy. W 2012 roku Pomarańczowi z DELTY wspięli się zresztą na czwarte miejsce w klasyfikacji, wyprzedzając Virtus.pro, KerchNET, k23, k1ck, x6tence czy paiN Gaming.
GameGune od dawna nie jest jednak kojarzone z unikalnym klimatem i prestiżem jednego z największym międzynarodowych turniejów w Europie. Dziś to jedne z dziesiątek rozgrywek, które nikną w tłumie najważniejszych wydarzeń esportowych. Czasy się zmieniły, a wraz z nimi znacznie przekształcił się esportowy krajobraz. Dziś to rozgrywki jak wiele innych. I sam kuben zdaje sobie z tego sprawę doskonale.
– Dziś to zupełnie inna skala. Dekadę temu był to turniej, na którym witała cała europejska śmietanka. Tym razem wszystko zostało przyćmione innymi rozgrywkami, a uczestnikami były drużyny z półwyspu iberyjskiego – słyszymy od Gurczyńskiego na zakończenie.
Ale sukcesu gratulujemy bez względu na okoliczności. I wcale nie ukrywamy, że w Lwiątkach widzimy potencjał na transformację w prawdziwe bestie.
Fot. EPICENTER