
Królowie formatu ligowego
Nie od dziś wiadomo, że turnieje pokroju ESL Pro League rządzą się własnymi prawami. Sezon zasadniczy Counter-Strike’owej Ligi Mistrzów to zupełnie inna bajka niż format turniejowy, a śmietankę spijają zwykle te formacje, które potrafią zaprezentować stabilność na długim dystansie. Póki co jedyną niepokonaną ekipą jest Complexity, które rzeczywiście pokazuje solidność i dobre przygotowanie pod konkretnych rywali.
I wiecie co? Można to było z łatwością przewidzieć. Jeszcze przed rozpoczęciem turnieju określiliśmy wszak grupę B, jako grupę śmierci. Astralis, Fnatic, FaZe, Vitality, mousesports, NiP… można było do woli głowić się nad tym, który z europejskich gigantów odjedzie reszcie stawki. Podczas transmisji z drugiego dnia ESL Pro League powiedziałem jednak, że moim zdaniem na tle wszystkich tych piątek wyróżnić może się właśnie Complexity, które co prawda nie przyzwyczaiło nas w ostatnich miesiącach do wygrywania tytułów podczas najważniejszych imprez, ale za to udowodniło swoją konsekwentność i adaptację w erze internetu.
Bardzo szybko udowodnili to w meczu przeciwko Astralis i to pomimo dwóch zwycięstw w dogrywkach. Dlaczego? Ponieważ podopieczni amerykańskiej organizacji wielokrotnie łapali już zadyszkę w trakcie trudnych spotkań, ale na koniec dnia zwykle potrafili wyjść z tego obronną ręką. Pamiętacie mecz podczas ESL One Cologne pomiędzy Complexity i MAD Lions? Duńsko-polska formacja desperacko wyszarpała dogrywkę, ale na ostatniej prostej COL miało więcej paliwa. Ten casus powtarza się wyjątkowo często.
Chwilową zadyszkę mogliśmy też oglądać w meczach przeciwko NiP oraz Spirit. Nie przeszkodziło to jednak Complexity w zdobyciu kompletu zwycięstw. Nie będzie przesadą jeśli powiem, że podopieczni organizacji Jasona Lake’a są często uzależnieni od swojej indywidualnej dyspozycji. Wystarczy, że Owen „oBo” Schlatter ma gorszy moment i nagle musimy oddać 6 rund z rzędu. Wystarczy, że na chwilę zatnie się Valentin „poizon” Vasilev i już muszą ciągle rozpoczynać z deficytem jednego zawodnika. Wystarczy, że jeden słabszy dzień będzie mieć Benjamin „blameF” Bremer, a im momentalnie brakuje siły ognia.
Piękne w Complexity jest jednak to, że szybko rozwiązują własne problemy. Zawsze zdają się mieć plan B. Idealnie reagują na swoje nieudane setupy i szukają rozwiązań, które na nowo zaczną ich ciągnąć w górę. Wszystko w trakcie meczu, bez poddawania się w krytycznych sytuacjach.
Dodatkowo widać gołym okiem, jak duży nacisk stawiają na kontrowanie konkretnych zagrań ze strony rywali. Ceni się to zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy przykładowo nie wiesz nawet, jakim składem wyjdzie na spotkanie Astralis. Przeciwko podopiecznym Jamiego „keity” Halla musisz po prostu grać nieszablonowo, bo inaczej jesteś spisany na straty.
Dziś Complexity po raz kolejny spróbuje udowodnić swoją świetną dyspozycję i przygotowanie do długodystansowego maratonu, jakim jest ESL Pro League. Rywalem blameFa i spółki będzie Fnatic, które postara się zrobić kolejny krok ku wyjściu z kryzysu. Oprócz tego czeka nas ciekawa potyczka pomiędzy Spirit oraz Ninjas in Pyjamas, a także hitowe starcie Astralis kontra mousesports.
Harmonogram dzisiejszych meczów w ramach ESL Pro League:
14:00 – Team Spirit vs. Ninjas in Pyjamas
17:30 – Complexity vs. Fnatic
21:00 – mousesports vs. Astralis
Wszystkie mecze wraz z polskim komentarzem możecie oglądać na oficjalnych kanałach Polsat Games.
Fot. DreamHack / Stephanie Lindgren