League of Legends
POLSKI ESPORT

Koreańskie żarcie? Lubię, to prawda

22.10.2020, 12:57:30

Nic nie poprawia humoru tak, jak korean barbecue przy weekendzie. Szczególnie, gdy w jedzeniu go jest się absolutnym mistrzem. Jankos i spółka serie przeciwko drużynom z LCK zawsze opuszczali z podniesioną głową. I wiele wskazuje na to, że nawet największy faworyt do tytułu mistrza świata powinien dzisiaj trząść portkami.

MSI i Faker w kieszeni

Chyba wszyscy pamiętamy wielki sukces G2 Esports podczas ubiegłorocznego MSI. Ktoś w ogóle przypomina sobie z kim Europejczycy zwyciężyli w finale? A, no tak, z Teamem Liquid. Amerykańska formacja pozostawiła po sobie tak mdłe wrażenie, że jakoś wyparliśmy ich obecność ze świadomości.

Bo to nie tym pojedynkiem żył cały świat. Oczy wszystkich zwrócone były bowiem na półfinałowe starcie pomiędzy G2 Esports i SKT. Obie ekipy musiały się jednak do niego jakoś dostać, a format turnieju sprawiał, że Europejczycy i Koreańczycy pojedynkowali się już wcześniej. Z jakim rezultatem?

Cóż, Fakera to na Starym Kontynencie zjadamy na śniadanie. Format BO2 nie przeszkodził reprezentantom G2 Esports w łatwej, grupowej przeprawie. A to akurat całkiem zabawne, bo lepsi od Europejczyków okazali się niemal wszyscy inni. Tylko nie Koreańczycy. Już wtedy dało się odczuć, że coś jest na rzeczy.

A w przekonaniu utwierdził nas wspomniany półfinałowy bój. Jeden z lepszych pojedynków ostatnich lat? Zdecydowanie. I to z jakim rezultatem. Po serii BO5 w pełnym wymiarze reprezentanci LEC wznieśli pięść w wymownym geście zwycięstwa, a ich przeciwnicy chowali twarz w dłoniach i ocierali nimi łzy. To był prolog do absolutnej dominacji G2 Esports nad Koreańczykami.

Never doubt G2 Esports, never

A ludzie zwątpili i to dwukrotnie. Podczas ubiegłorocznych Worldsów. Najpierw przed serią z DAMWON Gaming, a następnie przed pojedynkiem z SKT. No halo, przecież G2 już wcześniej udowodniło, że Fakera to oni mogą Koreańczykom co najwyżej pokazać na do widzenia.

I pokazali. Najpierw delikatnie reprezentantom Griffin w fazie grupowej, choć tam zaledwie z nimi zremisowali. Potem już odważniej, z pełnym wyciągnięciem środkowego palca zawodnikom DAMWON Gaming. Co, marzył się tytuł mistrzowski, prawda? A powtórka z rozrywki na horyzoncie.

No i finalnie w półfinale, już na dwie ręce. Na tym etapie gry SKT miało już doświadczenie w zbieraniu oklepu od G2 Esports, więc może i ta porażka nie bolała tak bardzo. Ale nas na pewno cieszyła. Bo Jankos i kompania po raz kolejny udowodnili, że od zarobienia pierwszego miliona nie jesteśmy tak daleko. Wystarczy stawiać na nich w pojedynkach z drużynami LCK. Bo bukmacherzy nigdy się nie nauczą i można ich skubać do woli.

Nie z takim Gen.Giem chcemy się zadawać

Z nimi w tryb na pewno nie polecimy, bo na Worldsach 2020 ich już po prostu nie ma. G2 Esports podtrzymało bowiem zwycięską passę i dopisało na swoje konto czwarty triumf z rzędu w serii przeciwko koreańskiej sekcji. A na horyzoncie wyłania się przecież szósty, bo DAMWON – mimo że piekielnie silne – swojego pochodzenia w kilka dni nie zmieni. A to już na starcie zmniejsza ich szanse na triumf o połowę.

Dla jednych klątwa, dla innych dobra wróżba. A scenariusz przed starciem zawsze taki sam. G2 musi przegrać, bo DAMWON to, DAMWON tamto i tak w kółko. Nie jesteśmy przesądni, jednak wierzymy w prawo serii. Jeżeli coś zdarza się cyklicznie, istnieje wielka szansa, że powtórzy się przy najbliższej okazji. Na przykład już w najbliższą sobotę.

Fot. G2 Esports

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze