Nie był to wymarzony debiut w barwach Evil Geniuses, ale też nie mamy prawa specjalnie narzekać. Michał “MICHU” Müller nie miał wiele czasu na treningi z nową drużyną, a po pierwszym meczu i tak dało się zauważyć znaczną poprawę gry. Tylko czas pokaże, z jakiej gliny ulepiony jest odnowiony skład EG.

Seria o utrzymanie się przy turniejowym życiu rozpoczęła się od mocnego akcentu podopiecznych Wiltona “zewsa” Prado. Evil Geniuses nie wybrało sobie gry na Duscie2, jednak szybko pokazało, że przynajmniej atak na tym terytorium nie jest im obcy. W trakcie tych kilku dni wspólnej gry na bootcampie w Belgradzie ewidentnie nie zabrakło studiowania taktyk na tym obszarze.

Trzypunktowe prowadzenie do przerwy dawało nadzieje na końcowe zwycięstwo, jednak obrona obszarów bombowych nie wygrała już tak zgranie, jak samo ich atakowanie. EG po zmianie stron zdobyło zaledwie cztery oczka i całą mapę skończyło z trzynastoma rundami w bagażu. Niby kiepsko, bo przegrana to przegrana, jednak już wtedy widzieliśmy w szeregach drużyny MICHA znaczną poprawę gry względem do poprzedniego, premierowego starcia.

Jeszcze większe apetyty na triumf mieliśmy w trakcie drugiego starcia. Tym razem Nuke, znów atak i znów przewaga formacji Polaka. Tym razem nie byle jaka. Siedem punktów nadwyżki po pierwszej połowie i to grając po tej w teorii trudniejszej stronie? To musiało zakończyć się zwycięstwem. A jednak.

Defensywa Evil Geniuses nie była jeszcze gotowa na natarcie drużyny z pierwszego tieru. BIG zdemolowało interkontynentalny kolektyw i dzięki powtórzeniu wyniku z pierwszej mapy utrzymało się przy życiu w FunSpark ULTI. MICHU i spółka musieli natomiast pożegnać się z rozgrywkami. Wnioski z pierwszych dwóch występów są jednak pozytywne. Przy takim tempie poprawy gry EG już wkrótce dołączy do panteonu najlepszych drużyn na świecie.

Evil Geniuses 0:2 BIG (13:16 Dust2, 13:16 Nuke)

Fot. GG League / Maciej Kołek

Tagi: