„Klub nam kibicuje, ale zaangażowania czy bezpośredniego wsparcia jeszcze nie odczuwamy”
– Brakuje nam większej inicjatywy i – przykładowo – budowania wspólnych komunikatów czy współpracy w mediach społecznościowych. To jeszcze nie ten etap. Klub koncentruje się na piłce nożnej, stowarzyszenie na lekkoatletyce i szermierce, drużyna futsalowa na piłce halowej, a my na esporcie. Tym, co nas łączy, jest po prostu nazwa „Piast Gliwice” – mówi nam Marcin Bujnowicz, były wiceprezes zarządu, a obecnie udziałowiec Spółki E-Games, prowadzącej sekcję Piast Gliwice Esports.
Piast Gliwice jest piątym klubem sportowym, który w Polsce otworzył się na esport. Do esportu podchodzicie jednak niestandardowo.
Piast Gliwice wyróżnia się nieco strukturą prawną na tle innych klubów piłkarskich. Jego wielosekcyjność łączy się też z wielopodmiotowością. Najważniejszym podmiotem z nim związanym jest Stowarzyszenia GKS Piast Gliwice, które stoi na straży znaku towarowego – herbu. W ramach tego stowarzyszenia funkcjonują sekcje lekkoatletyki i szermierki. Drugim podmiotem prawnym, zresztą najbardziej znanym w Polsce, jest klub piłkarski – spółka akcyjna, w której to Stowarzyszenie ma swoje udziały. Trzecim odłamem jest drużyna futsalowa. Sekcję esportową w ramach całej rodziny Piasta prowadzimy natomiast jako spółka E-Games .
Z czym się to wiąże?
Klub piłkarski ma swój zarząd w postaci prezesa Żelema, a co za tym idzie swoją politykę. Zajmuje się głównie piłką nożną. W E-Games rolę prezesa objął Jarosław Wypych, co daje nam dużą niezależność. To nasza spółka wystawiała zawodników m.in. w Ultralidze czy Ekstraklasa Games. Sam klub z jednej strony nie wchodził nam więc w esportowe kompetencje. Nie był też zaangażowany w to przedsięwzięcie. W Piaście Gliwice sytuacja jest bardzo zdywersyfikowana. Nie ma drugiego podobnego przykładu w Polsce.
Przed kim w takim razie odpowiadacie za swoje działania? Jesteście przecież bezpośrednio identyfikowani z marką Piasta Gliwice.
Odpowiadamy przed zarządem Stowarzyszenia GKS Piast Gliwice, które stoi na straży historii, tradycji i rozwoju całości. To właśnie Stowarzyszenie ma udziały w klubie piłkarskim, który jest w całej rodzinie Piasta najbardziej popularny.
Czy w takim razie możemy spodziewać się, że w spółce E-Games zajmującej się esportem Stowarzyszenie również będzie posiadać swoje udziały?
Próbujemy o to walczyć. Początek działalności Piasta Gliwice Esports zainaugurowany był przez młodych ludzi, którzy związani byli z klubem i mu kibicowali. To m.in. Mateusz Brzyżkiewicz przekonywał władze klubu piłkarskiego lub Stowarzyszenia do powołania sekcji esportu. A nie było to łatwe, bo trzy lata temu znajomość tematu w strukturach klubowych była bardzo ograniczona, a sport elektroniczny nie był dla działaczy atrakcyjny. Stąd zdecydowano się na stworzenie spółki non profit i powierzenie jej prowadzenia esportowych struktur w ramach Piasta Gliwice.
Jak wygląda więc zainteresowanie Stowarzyszenia czy idąc dalej klubu piłkarskiego działaniami Piasta Gliwice Esports?
Stowarzyszenie jest zainteresowane szczególnie w trakcie spektakularnych wydarzeń pokroju meczu pokazowego w Rocket League przeciwko FC Barcelonie. Ludzie z nim związani kibicują nam, aczkolwiek bezpośrednio nie angażują się w nasze działania.
Co do klubu piłkarskiego – to zależy. W trakcie Ekstraklasa Cup czy Ekstraklasa Games przepływ informacji pomiędzy sekcją esportową a drużyna piłkarską był częstszy, ale mimo to wciąż sporadyczny. Gracze FIFA występowali jednak w koszulkach, w jakich piłkarze Piasta wychodzą do oficjalnych spotkań na stadionach. Możemy uznać to za formułę wspierającą. Brakuje jednak większej inicjatywy i – przykładowo – budowania wspólnych komunikatów czy współpracy w mediach społecznościowych. To jeszcze nie ten etap. Klub koncentruje się na piłce nożnej, stowarzyszenie na lekkoatletyce i szermierce, drużyna futsalowa na piłce halowej, a my na esporcie. Tym, co nas łączy, jest po prostu nazwa „Piast Gliwice”.
Czy możecie liczyć więc na wsparcie związane z wykorzystywaniem struktur klubowych – choćby w zakresie organizacji bootcampów?
Jesteśmy na etapie zacieśniania współpracy z Areną Gliwice, a więc jedną z największych hal widowiskowo-sportowych w Polsce. To w niej zorganizowaliśmy m.in. wspomniany już pojedynek pokazowy przeciwko FC Barcelonie. Możliwe więc, że to właśnie Arena Gliwice stanie się naszym domem.
Chcielibyśmy zorganizować sobie własną przestrzeń na stadionie, ale jest to obiekt dość kameralny, który nie ma odpowiednich możliwości technicznych i infrastrukturalnych. Szukamy więc innych rozwiązań. Naszym sprzymierzeńcem jest bez wątpienia miasto. Gliwice nam kibicują. Dla nich jest to zupełnie nowa przestrzeń. W Katowicach już dawno zrozumieli, że esport może być fantastycznym narzędziem marketingowym. W Gliwicach tę świadomość dopiero zaczynamy budować.
Wygląda na to, że współpraca wcale nie jest tak łatwa, jak można byłoby sobie to wyobrażać.
Wszystkie sekcje powiązane z Piastem Gliwice mają niezależne zarządy. Próbujemy budować synergię, ale nie jest to łatwe w obliczu tego, że podmioty kierują się swoimi celami i planami biznesowymi. Poza tym esport jako jedna z platform rywalizacji wciąż nie do końca rozumiany jest zarówno przez Stowarzyszenie, jak i klub piłkarski.
Przekaz środowiska sportowego w Polsce jest taki, by odciągać dzieci od komputerów, telefonów i internetu. Mamy wyciągać je na boiska, a być może część z nich zostanie zawodowymi piłkarzami. Kłóci się to nieco z promowaniem sekcji sportów elektronicznych. Potrzebujemy jeszcze czasu. Młodzi ludzie są absolutnie otwarci i nie widzą żadnych barier, aczkolwiek w klubie czy Stowarzyszeniu działają nawet siedemdziesięciolatkowie. Dostrzegają – głównie przez Intel Extreme Masters – fenomen esportu, ale nie do końca go rozumieją.
Mimo wszystko nawet PZPN z prezesem Zbigniewem Bońkiem na czele zmienił zdanie na temat esportu. Jeszcze dwa lata temu ten był przecież „świadectwem pewnej patologii”, a dziś w planach jest już powołanie narodowej kadry w FIFĘ i PES-a.
Bardzo dużo dobrego w postrzeganiu esportu przez środowisko piłkarskie zrobił Bogusław Leśnodorski. Po sprzedaży udziałów Legii Warszawa zainwestował w grupę AGO Esports, zwracając uwagę wielu prezesów klubów na fenomen sportu elektronicznego. To samo można powiedzieć o Michale Świerczewskim, właścicielu Rakowa Częstochowy, który ostatecznie z Leśnodorskim połączył siły, tworząc x-kom AGO.
Po sytuacji sprzed dwóch lat, gdy prezes Boniek zaczepiał na Twitterze Leśnodorskiego, trochę się uśmiechałem. Był to przecież lakoniczny wpis, który w efekcie wywołał burzliwe dyskusje. PZPN faktycznie długo nie dostrzegał siły esportu, ale po zaangażowaniu się w branżę Ekstraklasy, musiał się w końcu obudzić. Prezes Boniek dostrzega to, co robią jego przyjaciele i inne instytucje na rynku, próbując się w tym odnaleźć. Powołana przez prezydenta Andrzeja Dudę Narodowa Drużyna Esportu nie sprawdziła się, będąc bardziej tworem marketingowym niż merytorycznym, przez co PZPN ma dużą przestrzeń do rozwoju w tym segmencie branży.
Czy dla Piasta Gliwice Esports – z racji na swoje piłkarskie korzenie – to właśnie FIFA jest w esporcie tytułem przodującym?
Nie – i mówię to z pełną świadomością nie tylko jako przedstawiciel Piasta Gliwice. Kiedy dyskutujemy o klubie piłkarskim, naturalną grą komputerową, która może przetrzeć mu szlaki w esporcie jest właśnie FIFA. Z uwagi na rozgrywki pokroju Ekstraklasa Cup i Ekstraklasa Games gra piłkarska jest więc bardzo ważna. W – jak mówię w moim żargonie – „twardym esporcie” sekcje trzeba rozwijać jednak o inne dyscypliny. Sami mieliśmy drużynę League of Legends występującą w Ultralidze, a także próbowaliśmy wejść na scenę Counter-Strike’a wraz z Sebastianem „darkiem” Babińskim. Dziś jesteśmy natomiast na etapie przegrupowywania, gdyż na pewne pomysły nie był gotowy ani klub, ani miasto. Uznaliśmy więc, że się wstrzymamy. To dlatego nasze działania skupiają się teraz głównie na FIFIE czy współpracy z FC Barceloną w obszarze Rocket League.
Będziemy jednak wracali zarówno do League of Legends, jak i Counter-Strike’a. Chcąc rozwijać sekcje esportowe, należy inwestować w dyscypliny, które są kołami napędowymi sportu elektronicznego. To wiąże się jednak z pieniędzmi. Wybudowanie organizacji nie jest łatwe. Wszystko wygląda pięknie, kiedy działania ograniczają się do hobby, ale na płaszczyźnie zawodowej pojawia się wiele problemów.
Na przykład jakich?
Kiedy rozmawialiśmy z zawodnikami League of Legends, a oni po raz pierwszy usłyszeli hasło „Piast Gliwice”, zaślepiała ich wizja pieniędzy. Jako koledzy potrafili grać ze sobą za darmo, a pensje minimalne zaczęły się od stawek nieproporcjonalnie wysokich do prezentowanego przez nich poziomu. W Counter-Strike’u ta przepaść była jeszcze większa. Trzeba było ten okres przeczekać. Mimo to cieszymy się, że w tym czasie daliśmy przestrzeń do rozwoju wielu ciekawym graczom. Paweł „Dycha” Dycha występuje dziś przecież obok Wiktora „TaZa” Wojtasa w Aristocracy.
Jako E-Games czekamy więc na zmianę podejścia klubu i Stowarzyszenia. Nie możemy stać obok i budować struktur Piasta Gliwice Esports w oderwaniu od pozostałych sekcji. Taka praca na dłuższą metę nie ma sensu.
Piast Gliwice Esports jest jedną z niewielu organizacji powstałych przy klubie piłkarskim, które wyszły poza schemat FIFY. Musiał zresztą z tego pomysłu chwilowo zrezygnować. Nie jest tak, że kluby piłkarskie nie nadążają nad esportem?
Nie powiedziałbym, że nie nadążają. Mam 46 lat i dla wielu młodych zawodników jestem starym zgredem. Sam nie rozumiałem pewnego fenomenu. Miałem to szczęście, że mam otwarty umysł i dostrzegłem w esportowej rywalizacji wiele elementów łączących ją ze sportem tradycyjnym. Bardzo wielu moich rówieśników wciąż tego nie rozumie, a brak czasu sprawia, że nie pogłębiają swojej wiedzy w tym obszarze. Musimy poczekać więc po pierwsze, by działacze z „góry” dojrzeli, a po drugie na to, by w zarządach czy sekcjach marketingu klubów znalazło się więcej młodych osób.
Wisła Płock zaznaczyła się w esporcie tak mocno tylko za sprawą Marcina Sieczkowskiego, który wywodzi się bezpośrednio ze środowiska sportu elektronicznego i zebrał w nim ogromne doświadczenie. To on był motorem napędowym, który znalazł wspólny język dla sekcji esportowej i piłkarskiej. W Legii Warszawa zadziałał młody Olek Wandzel. W Arce Gdynia – syn głównego akcjonariusza. Nie chodzi więc o to, że kluby nie nadążają. One muszą po prostu do pewnych spraw dojrzeć.
A czy obecność Piasta Gliwice w najważniejszych rozgrywkach w kraju pokroju Ultraligi czy Polskiej Ligi Esportowej, odbiła się na wizerunku klubu w świecie esportu?
Fani sportów elektronicznych dostrzegają tę obecność, ale kibice piłkarscy absolutnie nie interesuje się tym, że ich drużyny występują w tej czy tamtej lidze esportowej. Chcemy budować ich świadomość, pragniemy wykorzystywać do tego klubowe struktury, ale mamy pewne ograniczenia. Kluby wciąż patrzą na gry komputerowe przez pryzmat niebezpieczeństw, a nie potencjalnych korzyści. Wierzę jednak, że udział Piasta czy Wisły w Ultralidze, Polskiej Lidze Esportowej czy ESL Mistrzostwach Polski jest jednym z kroków na drodze dojrzewania branży, o którym już mówiliśmy.
Mówiliśmy też o braku współpracy sekcji esportowej z klubem piłkarskim w zakresie mediów społecznościowych. Warto się przy temacie komunikacji zatrzymać. Strona epiast.com jest nieaktualizowana już od kilku miesięcy.
Jako E-Games przyjęliśmy taktykę wyczekania na zachowania Piasta Gliwice, czyli Stowarzyszenia i Spółki Akcyjnej. Ekstraklasa Games i projekt Rocket League przy współpracy z FC Barceloną miały zainspirować i pobudzić do pewnych działań właśnie struktury klubu piłkarskiego i działaczy GKS Piast Gliwice. Mając drużyny w Ultralidze, PLE czy w kwalifikacjach do ESL MP wydawaliśmy swoje prywatne pieniądze (czyli inwestorów), a działacze mimo to nie byli tymi akcjami zainteresowany. Doszliśmy więc do wniosku, że komunikację ograniczymy do Facebooka. Stronę internetową zakończyliśmy prowadzić na pewnym, bo rozpoczęliśmy etap wyciszania naszych działań. Czekamy na to, jaki klimat nastanie po wakacjach i czy podmioty, o których wielokrotnie już wspominaliśmy bardziej zaangażują się w rozwój esportu. Liczę na to, że spółkę E-Games zamkniemy, by struktury esportowe przejęło stowarzyszenie.
Zainteresowanie stowarzyszenia czy klubu piłkarskiego po udziale w rozgrywkach Ekstraklasy czy też projekcie współtworzonym z FC Barceloną zwiększyło się?
Stowarzyszenie i klub nam kibicują, ale zaangażowania czy bezpośredniego wsparcia jeszcze nie odczuwamy. To smutne, bo nie można powiedzieć, że nie zrobiliśmy nic, albo zrobiliśmy coś źle. Mogliśmy zrobić jednak coś jeszcze lepiej, ale jest to niemożliwe z uwagi na ciągłą walkę o akceptację i zrozumienie. A – co warto zaznaczyć – nie oczekujemy pieniędzy. Potrzebujemy tak banalnych rzeczy jak choćby komunikowanie za pomocą mediów społecznościowych o naszych sukcesach.
Najgorszą rzeczą w sporcie jest rozbudzenie nadziei ludzi. Nie pompujemy więc balonika, by ten nagle pękł i wywołał falę zawodów młodych ludzi. Dlatego czekamy. Czekamy do premiery FIFY 20 i dalszych decyzji Ekstraklasy.
Można więc powiedzieć, że nadchodzące miesiące będą dla Piasta Gliwice Esports kluczowe?
Dokładnie. Może zdarzyć się nawet sytuacja, że struktury esportowe zostaną przez klub przejęte. Przez dwa lata przygotowaliśmy fundamenty i albo „góra” to wykorzysta, albo sekcję po prostu zamkniemy.
Fot. MICHAL CHWIEDUK / 400mm.pl