Kilku kumpli i butelka adwokatu, czyli krótka historia niespodziewanego sukcesu
Kiedy niemal dwa lata temu do Grzegorza „SZPERA” Dziamałka dotarły informacje o kuriozalnym pomyśle zarządu Teamu Kinguin, ten nie zastanawiał się długo nad podjęciem decyzji. Ambicje nie pozwoliły mu tworzyć polsko-portugalskiego projektu, w którym nie widział, jak pokazała zresztą przyszłość – słusznie, żadnej przyszłości. Z własnej woli zasiadł więc na ławce rezerwowych, nie wiedząc jeszcze, że ruch ten zwiąże mu ręce na wiele miesięcy. W pierwszej połowie 2018 roku grać mógł niemal wyłącznie dla zabawy. Ta zabawa nieoczekiwanie zrodziła jednak projekt, który po czasie nie tylko podbił serca polskiej publiki, ale zapisał się na kartach historii polskiej sceny esportowej.
Miks z jajami
Adwokacik powstał podczas niezobowiązującego spotkania znajomych na gwarnym TeamSpeaku. Właśnie ruszały otwarte kwalifikacje do trzeciego sezonu Polskiej Ligi Esportowej. SZPERO miał jeszcze godzinę, by skompletować skład. Mogło się nie udać. Butelka ulubionego napitku Kacpra „kap3ra” Słomy zadziałała jednak inspirująco. – Połączymy doświadczenie z jurną młodością – pomyślał Dziamałek. I wraz z kolegą z ławki Kinguin, ale również Wiktorem „mynio” Krukiem, Szymonem „JaKu” Maciągiem i Patrykiem „Ortelem” Ortelem powołali do życia najsłynniejszy miks krajowego esportu.
Historia potoczyła się szybko. Zespół kumpli zaczął bowiem szturmem podbijać krajową scenę. Nosy ucierał rywalom najpierw w kwalifikacjach otwartych, następnie zamkniętych, by po chwili zabłysnąć również w internetowym sezonie zasadniczym. Przez cały ten czas sprowadzał do parteru drużyny budowane od długich miesięcy, udowadniając, że to w szaleństwie i nutce nieprzewidywalności tkwi niekiedy metoda. Kto by się jednak w połowie 2018 roku spodziewał, że sposób ten zaprowadzi nieformalną sklejkę na LAN-owe zwieńczenie ligi, które ostatecznie uda jej się zwyciężyć?
Finał trzeciego sezonu PLE i triumf Adwokacika nad będącym wówczas na fali AGO Esports stał się jednym z najbardziej emocjonujących spotkań w historii polskiej sceny CS:GO. Byliśmy świadkami bezprecedensowej wygranej.
W esporcie, również krajowym, powstawało wiele miksów na podobnych fundamentach. Dlaczego jednak wyłącznie Adwokacik sięgał tak wysoko? Zapytaliśmy o to samego inicjatora projektu:
– Mógłbym tutaj wymieniać wiele rzeczy takich jak: odpowiedni dobór graczy, świetna atmosfera w zespole, brak presji, dobra interakcja z fanami. Byliśmy po prostu kumplami z pasją, bawiliśmy się grą, chcieliśmy wygrywać i zwyciężaliśmy, a ludzie to polubili. Co ważne – wydaje mi się, że pierwotny Adwokacik był jedyny w swoim rodzaju z tego względu, że idealnie połączyliśmy doświadczenie z młodymi i dobrze strzelającymi zawodnikami. Byłem pierwszą osobą w Polsce z takim bagażem esportowych przeżyć, która stworzyła miks i odpowiednio go poukładała. Po czasie dokonał tego biały w Miksturze. Dziś swoich sił próbuje pashaBiceps w Youngsters. Adwokacik był jednak pierwszy – tłumaczy SZPERO.
Szukając lepszego jutra
I choć zespół wywalczył również udział w zamkniętych kwalifikacjach do Minora, mając ogromne szanse, by przejść do kolejnego etapu, tuż po spektakularnym sukcesie został bezlitośnie uśmiercony.
Już zresztą w sezonie zasadniczym, kiedy Adwokacik umocnił swoją pozycję na czwartym miejscu w tabeli, zarząd Team Kinguin przypomniał sobie, że w – bądź co bądź – drużynie rywali występuje dwóch zawodników wciąż związanych z nim kontraktem. Upomniał się więc o swoje i dalszy udział szalonej ekipy w zmaganiach stanął nagle pod znakiem zapytania. Na ratunek esportowej rywalizacji wyszedł jednak Mikołaj Pecko i całe tomorrow.gg. Negocjacje z „Pingwinami” pozwoliły na pewien czas wypożyczyć powyższy duet do konkurencyjnej organizacji.
– Wsparliśmy zawodników Adwokacika w trudnym dla nich momencie. Sytuacja była specyficzna z tego względu, że oni nie tylko zdali sobie sprawę, że mogą dużo osiągnąć, ale najzwyczajniej w świecie się polubili. Nagle jednak przestali wierzyć, że będą mogli dalej grać razem. Pamiętam rozmowę ze SZPEREM, który przekonał mnie, że w produkt, jakim jest jego zespół, po prostu wierzy. Zaufałem mu i widzieliśmy tego efekty – opowiadał wówczas na naszych łamach Pecko.
Po miesiącu wypożyczenie SZPERA i kap3ra dobiegło jednak końca, a same negocjacje z Teamem Kinguin znacząco się skomplikowały. Mimo wszystkich perypetii urzędowych, o których trzeba pamiętać – bo „Pingwiny” miały przecież prawo zablokować transfer duetu – sprawa Adwokacika i tomorrow.gg stała się prawdopodobnie jedną z najsmutniejszych opowieści esportowego roku 2018. Ambicja i wielki potencjał umarły na naszych oczach. Kto wie, jak potoczyłyby się losy projektu, gdyby SZPERA i kap3ra udało się wyciągnąć z okowów ławki rezerwowych nieco wcześniej. Jak bowiem słyszę od jednego z nich – kadra otrzymywała wtedy wiele interesujących propozycji.
Przystań dla zbłąkanych dusz
Adwokacik zdążył mimo wszystko zasłynąć jako przytułek dla banitów – graczy odsuniętych od głównego składu, zawodników zapomnianych lub niedocenionych. Sekcja założona przez Dziamałka pozwalała realizować się w bojowych warunkach, jednocześnie stając się dla nich swoistą trampoliną. SZPERO z kap3rem ostatecznie zostali przecież wykupieni przez AGO Esports, mynio trafił do x-kom teamu, a Piotr „morelz” Taterka otrzymał życiową szansę od Virtus.pro.
Dziś, po ponad roku od zawieszenia projektu, historia zatacza koło. Adwokacik znów zaczął być potrzebny i niezmiennie daje szansę graczom znajdującym się na rozstaju dróg. Dziamałek i Słoma po rozstaniu z AGO ponownie znaleźli się w trudnej sytuacji. Kruk zaliczył nieudany epizod w AVEZ Esport. TOAO od wydalenia z Virtus.pro bezskutecznie szukał dla siebie przestrzeni do rozwoju. Paweł „byali” Bieliński natomiast – choć powrót na polską scenę przypieczętował powstaniem Mikstury – zauważył, że w projekcie SZPERA drzemie większy potencjał.
Choć więc trzyosobowy trzon kadry pozostał taki sam, uzupełniają go zawodnicy o dużo bardziej ugruntowanej pozycji na scenie niż JaKu, Ortel czy nawet morelz. – Aktualnie mamy w składzie zawodników z większym doświadczeniem. Wiąże się to z tym, że podczas gry pojawia się więcej pomysłów na jej prowadzenie. Wcześniej za obraz meczów odpowiedzialni byliśmy tylko z myniem. Teraz pole do popisu się zwiększyło. Widzę w nas ogromny potencjał indywidualny. Z czasem zobaczymy, czy coś z niego wyniknie – zaznacza SZPERO.
– Adwokacik najzwyczajniej w świecie pokazuje mi, dlaczego kocham tę grę i jaką można czerpać z niej przyjemność. Potrzebowałem takiego bodźca. Wszyscy go potrzebowaliśmy – dodaje.
Nowy początek
Faktycznie, potencjał z Adwokacika wręcz się wylewa. Początkowo drużyna upust swoim ambicjom dawać będzie w rozgrywkach internetowych – trzecich sezonach AGA – Alienware Game Arena oraz LOOT.BET. Z czasem, jeśli zespół obroni się wynikami, możliwości stopniowo będą rosnąć. A wraz z nimi być może pojawi się nawet organizacja.
Tym, co odróżnia bowiem nową odsłonę miksu od jej poprzedniczki, są statusy każdego z zawodników. Żaden z nich nie jest aktualnie związany kontraktem z byłym pracodawcą, co znacząco ułatwia negocjacje z potencjalnymi klubami. Na te zresztą gracze są bardzo otwarci. – Pojawiają się myśli, żeby przekształcić miks w coś poważniejszego. Jeśli tylko jakaś organizacja lub inwestor będą zainteresowani wsparciem bądź przejęciem Adwokacika, to chętnie o tym porozmawiamy. Jeśli nie – Adwokacik może pomóc poszczególnym osobom pokazać się na scenie i zwrócić na siebie uwagę innych drużyn tak, jak bywało to wcześniej – mówi snajper i lider zespołu.
Jedno jest pewne. Nie ważne, jak potoczą się dalsze losy zwariowanej kompanii, Adwokacik odcisnął już wyraźne piętno na krajowej scenie jako twór bardzo wyjątkowy. Nic dziwnego, że SZPERO uważa powołanie go do życia za jeden z wielu sukcesów, które osiągnął w swojej karierze. – Zrobiliśmy coś dla zabawy, a zapisaliśmy się w historii polskiego esportu dzięki fajnym wynikom. Mamy do tego świetny kontakt z naszymi fanami. Pokazujemy również ludziom, jak wygląda profesjonalna gra od środka dzięki naszym transmisjom na Twitchu, czego w Polsce wcześniej nie było.
Ale Adwokacik to już nie tylko drużyna. To cały ruch:
Nawet jeśli przestaniemy grać w tym projekcie, planuję dalej wykorzystać jego potencjał, bo myślę, że rozwijamy scenę. Uświadamiamy graczom, że każdy może osiągnąć sukces.
Fot. Polska Liga Esportowa / Maciej Kołek