
K1CK nie wytrzymało tempa polskiego młynu. Puki i spółka przegrywają z LDLC w finale EU Masters
Niemalże cały świat ze zdjęciem Pukiego na profilowym, wielkie nadzieje i jeszcze większe emocje. Niestety, po trzymapowej serii K1CK pożegnało się z marzeniami o triumfie w EU Masters. Pierwsze miejsce, podobnie jak przed dwoma laty, wpadło w ręce naszych rywali.
Już na pierwszej mapie dostaliśmy polską kompozycję okraszoną Corkim wybranym przez Mateusza „Matislawa” Zagórskiego i Braumem w rękach Oskara „Raxxo” Bazydło. Pierwsza krew wpadła jednak niestety w ręce zawodników LDLC, który po wczesnym ganku na górnej alei wyeliminowali Marcina „iBo” Lebudę. Jeden z czołowych reprezentantów K1CK od początku musiał się pogodzić z tym, że musiał nadrabiać straty.
W okolicach ósmej minuty sytuacja zaczynała jednak wyglądać coraz lepiej. Najpierw iBO zaliczył dobrą wymianę, dzięki której z łatwością nadrobił straty w zabitych minionach, a kilka sekund później wicemistrzowie Ultraligi wyeliminowali Heralda.
Inne aspekty gry nie układały się jednak po myśli K1CK. LDLC zgarnęło dwa pierwsze smoki, a dodatkowo dopisało na swoje konto trzy zabójstwa, które zostały rozdysponowane pomiędzy Kristiana „TynXa” Østergaarda i Volkana „Hadesa” Dinçera. W 16 minucie sprawy zaczęły komplikować się jeszcze bardziej, gdyż LDLC zgładziło kolejnego dragona, a także zainkasowało złoto za pierwszą zniszczoną wieżę.
W 21 minucie w polskich domach podniosły się krzyki „POLSKA GUROM”. Początkowo wyłapany został Łukasz „Puki Style” Zygmunciak, ale K1CK fantastycznie odwróciło losy walki, głównie za sprawą Matislawa, który rozegrał obłędny teamfight. Polacy wzięli trzy eliminacje i w konsekwencji zabrali również smoka oceanicznego. LDLC chciało się szybko zreflektować, ale po nieudanej inicjacji wicemistrzowie Ultraligi wykasowali Tynxa i tym samym zdobyli nawet drobną przewagę w złocie.
Kilka chwil później LDLC próbowało przycisnąć na dolnej alei, ale K1CK bez problemu było w stanie obronić wieżę, a co najważniejsze, kupili oni również czas dla Matislawa, który zniszczył wrogi turret na topie. Kiepska informacja pojawiła się z kolei w okolicach 26 minuty, kiedy to Tynx ukradł smoka oceanicznego robionego przez Polaków. Tym samym LDLC straciło co prawda dwóch zawodników, ale zyskało soula.
W 30 minucie LDLC z bomby podjęło barona, a co gorsza Bora „YellOwStaR” Kim zablokował na chwile Lucjana „Shlatana” Ahamada. Ostatecznie polski leśnik minimalnie źle zesmitował, a fioletowe błogosławieństwo wpadło na konto francuskiej organizacji. K1CK co prawda zdobyło dwa zabójstwa, ale po resecie świetną walkę drużynową zaprezentowali podopieczni Jessiego „Jesiza” Le, co pozwoliło na wyeliminowanie dwóch graczy K1CK oraz zdobycie Eldera. Chwilę później było już pozamiatane, a trójkolorowi wyszli na prowadzenie 1:0.
Zgodnie z przewidywaniami w drugim drafcie zobaczyliśmy pewne zmiany. Trundle został przechwycony przez Shlatana, a Raxxo wymienił Brauma na Nautilusa. Po stronie LDLC pojawił się z kolei Ganplank na górnej alei, a oddanego przez polskiego leśnika Lee-Sin wpadł w ręce Tynxa.
Nastawiona pod early game kompozycja LDLC szybko dała o sobie znać. W okolicach trzeciej minuty solowe zabójstwo na Matislawie zdobył Vincent „Vetheo” Berrié, a chwilę później francuski kolektyw dopisał na swoje konto pierwszego smoka.
Na odpowiedź K1CK czekaliśmy do 9 minuty, kiedy to wicemistrzowie Ultraligi wyłapali dwie eliminacje. Niestety zabrakło czasu na wzięcie heralda, którego zgarnęli Francuzi, co w efekcie pozwoliło na wykasowanie iBO oraz wzięcie kilku plate’ów. Później wydawało się, że Lebuda znów zostanie wykasowany, ale wtedy bestia z Malborka została uwolniona. Beznadziejna sytuacja została odwrócona przez Polaków, którzy wzięli trzy zabójstwa za darmo, a później zgarnęli również drugiego smoka na swoje konto.
Z minuty na minutę wszystko wyglądało coraz lepiej, gdyż Matislaw zgarnął solowe zabójstwo, a Polacy dorzucili na swoje konto trzeciego smoka. Później zapowiadało się na przegraną walkę drużynową, ale ostatecznie pomimo rozwalonej wieży dwa fragi zgarnął Puki Style. Efekt? JAZDA NA DARMOWEGO BARONA.
K1CK zgarnęło inhibitor, ale później byliśmy świadkami solidnego młynu. Zabójstwa sypały się raz w jedną, raz w drugą stronę, ale co najważniejsze – K1CK odizolowało Tynxa i sięgnęło po duszę smoka oceanicznego. Potem przyszedł czas na pościgi, wybuchu i przede wszystkim kolejne struktury niszczone przez podopiecznych Pawła „delorda” Szabli. Zwycięstwo było już o krok.
I wtedy huknęło. Nagle K1CK zaczęło podejmować lekkomyślne decyzje, czego pokłosiem było zmarnowanie całej wypracowanej przewagi. Polakom został również zabrany Elder, a chwilę później LDLC poszarżowało na Nexus. Polska husaria zamarła w bezruchu, a tablica z rezultatem zaczęła pokazywać 0:2.
Przed trzecią mapą Shlatan powrócił na Lee-Sina, w ręce iBo wpadł Maokai, Matislaw przejął LeBlanc, a na bota został wybrany duet Aphelios – Morgana. Po stronie LDLC pojawiła się z kolei Zoe w rękach Vetheo, a Tynx chwycił za Rek’Sai. Przeciwny leśnik od samego początku musiał grać w małym osłabieniu, gdyż jeszcze przed drugą minutą musiał spalić swój błysk. Chwilę później mało brakowało, a Polacy dopisaliby na swoje konto pierwszą krew, jednak YellOwStaR zdołał uciec, paląc flasha i gumę.
Pierwsze zabójstwo ostatecznie i tak wpadło na konto K1CK, a dodatkowo Polacy dopisali na swoje konto dwa smoki. Przeciwnicy wzięli za to Heralda, przy pomocy którego zniszczyli wieżę pierwszego poziomu na środkowej alei.
W okolicach 14 minuty iBo był gankowany przez trzech rywali, ale Maokai utrzymał się przy życiu niesamowicie długo, a kawaleria z Polski przybyła. Po dodatkowym błędzie od kapitana LDLC Puki zgarnął na swoje konto trzy eliminacje, a chwile później bonusowe zabójstwo zgarnął Matislaw. Trzeci dragon na koncie wicemistrzów Ultraligi też stał się faktem!
Niestety, późniejsze etapy gry coraz bardziej wskazywały na ostateczny triumf LDLC. Korzystający z Cho’Gatha Bando był po prostu murem nie do przejścia, a wszystkie środki K1CK były skupione na Pukim, który nie był w stanie zrobić zbyt wiele pomimo usilnych prób. Później Polacy przegrali również walkę przy smoku, co po raz kolejny odroczyło ewentualną duszę zdobytą przez podopiecznych delorda. Sytuacja Raxxo i spółki skomplikowała się, tym bardziej że LDLC zgarnęło barona.
W pewnej chwili K1CK potrzebowało już dosłownie cudu. LDLC zniszczyło wieżę na dolnej alei i potem wyeliminowało również Pukiego, co było motorem napędowym do zakończenia rozgrywki. Odradzający się Shlatan zniechęcił co prawda podopiecznych Jesiza, którzy zdecydowali się na reset. Gwóźdź do trumny został jednak wbity do połowy.
K1CK odwlekało jednak wyrok śmierci. W 37 minucie podopieczni delorda przerwali podejmowanego przez LDLC Barona. Dwie minuty później Shlatan został wykasowany, a później LDLC całkowicie spacyfikowało Polaków. 3:0.
Fot. K1CK Neosurf