Jak start, to z tradycyjną zadyszką. Izako Boars bez szans w debiucie ECL
To nie był udany debiut. Izako Boars jako polski reprezentant w European Challenger League inauguracyjną kolejkę zmagań zakończyło porażką. I to bardzo wymowną porażką z PENTA Sports. Polacy nie mieli najmniejszych szans.
– Serwer zweryfikuje poziom rozgrywe. Aktualnie w ECL nie widzę żadnego „nowego Empire”. Jeśli dostaniemy na łeb, to tylko na własne życzenie – pisał tuż przed startem zmagań Bartosz „AueR” Hajma, kapitan Izako Boars doświadczony już na międzynarodowej scenie. I cóż – Dziki na łeb faktycznie dostały.
PENTA Sports bezsprzecznie odrobiła lekcje, przewagę pokazując już w fazie wyboru mapy. Brak dostępnej Willi, Klubu czy Kafe Dostojewski zmotywował Polaków, by spotkać się w Parku Rozrywki. Okazało się to błędem solidnym, tym bardziej że biało-czerwoni rozpoczęli w niewdzięcznym ataku.
Dziki od samego początku charakteryzowała bezradność. Nawet jeśli Maksymilian „Mekses” Borkowski stawał na głowie, notując wielokrotne eliminacje, rundy najczęściej padały łupem rywali. Trzy ofiary bez ostatecznego triumfu były dla polskiego gwiazdora chlebem powszednim. Czasem brakowało szczęścia, momentami nieco zimnej krwi.
Kontaktowy punkt Izako Boars złapało dopiero w czwartej rundzie, kiedy Jakub „Royal” Engel i Mateusz „Ryba” Środoń odpowiednio skoordynowali atak. Tym razem czas zagrał na korzyść nadwiślańskiej sekcji. Szkoda tylko, że był to jednorazowy wyskok w ataku, a obrona zakończyła się z bliźniaczym skutkiem. Nie mylili się więc europejscy eksperci, którzy w zdecydowanej większości przewidzieli rezultat 7:2 na korzyść PENTA Sports.
Mekses robił, co w jego mocy, Ryba miał przebłyski, aczkolwiek niemal permanentny brak F0stera, AueRa czy Royala nie mógł zwiastować innego wyniku. Zauważa to zresztą jeden z najbardziej szanowanych na krajowej scenie ekspertów, przyznając jednak, że trochę szczęścia mogłoby obrócić przebieg meczu o 180 stopni.
– Interesujące jest to, że Izako Boars zdecydowało postawić się na Park Rozrywki. Początek meczu był w moich oczach bardzo niepewny i zardzewiały. Myślę, że dwie rundy ugrane w ataku i nieco więcej szczęścia w obronie sprawiłoby, że Polacy wygraliby grę. Mekses zdecydowanie rzucił na grę Dzików trochę światła, a Ryba zanotował całkiem niezły start. Reszta graczy była nieobecna – komentował na gorąco Chris „Dojczman” Borowski.
Co z resztą stawki?
Okazuje się jednak, że Dziki rozegrały najlepszy pojedynek spośród przegranych przedstawicieli Grupy B. Gracze Orgless zdobyli bowiem zaledwie jeden punkt w starciu z Cowana Gaming, a BeKind nie zanotowało nawet rundy honorowej. MnM Gaming dosłownie zmiażdżył francuskich przeciwników.
W Grupie A dominowały natomiast remisy. Punktami podzielili się zarówno zawodnicy Teamu Fedory oraz Winstrike Teamu, jak i Teamu Heretics z MACKO Esports. Starcie LowLandLions z Granit Gaming śmiało nazwać możemy z kolei wyrównanym bojem, który ostatecznie zakończył się wynikiem 7:5 na korzyść Lwów. Tak radykalnych różnic w poziomie obu koszyków nie spodziewał się chyba nikt.
Kolejnym sprawdzianem Izako Boars będzie mecz przeciwko BeKind. Ten już w przyszły piątek.
Fot. Izako Boars