Jak robić 30-0 w każdym tygodniu Ligi Weekendowej FIFA 21?
Jak co tydzień wracamy do was z aktualizacją zmagań ulubionego herosa sceny FIFY 21. I tak, dobrze zgadliście – Anders Vejrgang znów nie miał sobie równych. 14-latek dodmuchał do swojej i tak już ogromnej bańki kolejnych 30 zwycięstw i tym samym ma ich już na koncie aż trzysta dziewięćdziesiąt.
Za nami trzynasty tydzień zmagań w Lidze Weekendowej FIFA 21. Niektórzy mogli myśleć, że zestawienie z pechowym numerem będzie jedyną szansą na pokonanie genialnego 14-latka w tej odsłonie produkcji Electronic Arts, jednak nawet przesądy nie pomogły.
Naprzeciw Duńczyka znów zameldowało się trzydziestu gotowych do walki przeciwników. Gotowych do walki, ale w żadnym przypadku nieprzygotowanych na to, co miało ich wkrótce spotkać. Bo Anders Vejrgang to nie jest zwykły gracz, który wymęczy zwycięstwo. On dominuje dosłownie każdego, a przy tym nie boi się celebrować każdej, nawet najbrzydszej bramki. Jedni powiedzą, że to bezczelne. Widzimy jednak w tym pewną metodę na sukces.
I choć nie każdy będzie popierać zabiegi pokroju kolejkowania pauz po strzelonej bramce, aby zachęcić rywala do wyjścia ze spotkania, jedno trzeba Vejrgangowi oddać – ten dzieciak potrafić zajść za skórę. A przecież dobrze wiadomo, że nic nie denerwuje tak, jak bezsilność podczas gry w FIFĘ.
Jaki więc, poza ciągłym rozpraszaniem rywali, jest klucz do sukcesu młokosa ze Skandynawii. Cóż, pomijając już ogromny talent, którego nie można mu odmówić i który czyni go jednym z najlepszych zawodników na Starym Kontynenci mimo bardzo młodego wieku, wyróżnilibyśmy konsekwencję.
***
W czym zapytacie?
Vejrgang ma bowiem swoją metodę na suckes. Jedną z nich jest paniczny strach przed piątkami. Nie tymi w szkole, tymi w kalendarzu. Niesamowicie rzadko oglądamy go w rywalizacji podczas Ligi Weekendowej FIFA 21 właśnie w tym dniu tygodnia. Dlaczego? Może to zwykły przesąd, a może faktyczny sposób na sukces. Nie każdy ma jednak psychikę, aby zagrać trzydzieści spotkań w raptem dwa dni, dlatego większość rozbija walkę na mały trójbój.
Co jeszcze robić, aby grać tak dobrze, jak on? Złośliwi twierdzą, że 14-latek nie ma życia i marnuje swoje najlepsze lata. Musieliby powiedzieć to samo jego portfelowi, który co prawda wciąż z logiem Spidermena, jednak już pęka w szwach. A z tym życiem to też nie do końca prawda, w końcu nie wiemy, co Vejrgang robi w piątki.
Można też spać na serwerach EA, a to tylko kolejny z popularnych zarzutów w stronę Andersa. Powiemy tak – przeprowadzka do Szwecji faktycznie może obniżyć wasze opóźnienie o jakieś kilka milisekund. Jeżeli czujecie, że właśnie one dzielą was od bialnsu 30-0 co weekend, to droga wolna. Przypomnimy tylko, że młokos, o którym ciągle tu mówimy, pochodzi z Danii. Te przytyki zazdrośników coraz bardziej wyssane z palca.
No i ostatecznie – skład. Tutaj macie największe pole do popisu. Nie lećcie za tym, co sprawdzone przez kogoś, popularne i powielane. Znajdźcie własny styl gry z własnymi rozwiązaniami, a zwycięstwa będą smakować o wiele lepiej. Prawda jest taka, że nikt z nas Vejrgangiem nie będzie. Tu jednak przede wszystkim chodzi o dobrą zabawę. Z taką myślą z tyłu głowy o zwycięstwa będzie dużo prościej.
A, jest jeszcze jedna rzecz. Step over. Po prostu. Nauczcie się poprawnie korzystać z tego zwodu, a wasze rezultaty poprawią się diametralnie. Chodzą głosy, że młody Duńczyk ruchy kciukiem odpowiadające za ten ruch wykonuje nawet przez sen.
Fot. RB Leipzig