CS:GO
Reportaże

Jak Astralis zrobiło w konia cały świat?

21.10.2020, 16:09:56

Huczne zapowiedzi budowy wieloosobowego składu, po tym jak część zawodników udała się na przymusowy urlop. Pierwsze kroki w tym kierunku i złudne wrażenie chęci budowy czegoś nowego. I finalnie powrót do pierwotnej formy. A co z pozostałymi zawodnikami? Cóż – wyszkoleni, więc można sprzedawać. Astralis umie w biznes, ale ich koncepcja budowy drużyny z rezerwowymi nigdy nie była poważnym pomysłem. Jedynie go tak przedstawiano.

Pierwsze wypalenia, pierwsze wskazówki

Nie od dziś wiadomo, że pękający w szwach od kolejnych turniejów czy oficjalnych spotkań kalendarz, to jedna z największych bolączek profesjonalnych esportowców czy też tych, którzy na najwyższy szczebel dopiero się wspinają. Głosy sprzeciwu pojawiały się już lata temu, a wraz z nimi przeróżne apele do organizatorów o spuszczenie z tonu. Wszystko jak krew w piach. Co prawda pojawiały się pojedyncze rozwiązania, jednak do niedawna nikt nie zdecydował się na ruch, który rzeczywiście odciąży gwiazdy światowego formatu.

Dlatego najlepsze drużyny musiały radzić sobie na swój własny sposób. I jak widać ich działania się opłacały, w końcu z jakiegoś powodu szczyt rankingów stał dla nich otworem. Jedną z takich sekcji była CS-owa ekipa Astralis. Zawsze perfekcyjni w tym, co robią, jednak często nieobecni. Bo Duńczycy pojęli przed konkurencją, że trzy świetne występy są lepsze od pięciu przeciętnych. Niby banalne, jednak wielu do dziś nie potrafi tego pojąć i ochoczo pcha się w każde bagno, jakie się im zaproponuje.

Mimo wszystko nawet spuszczenie z tonu o kilka dźwięków nie uchroniło Astralis od wypaleń zawodowych. Te skumulowały się i zaatakowały w maju tego roku, a w ich efekcie na ławkę rezerwowych przesunęli się kolejno Lukas “gla1ve” Rossander i Andreas “Xyp9x” Højsleth.

***

– Od pierwszego dnia zdrowie graczy jest priorytetem dla naszych drużyn i jest to jeden z powodów, dla których ogłosiliśmy rozszerzenie składu Astralis. Chcemy dać graczom więcej możliwości robienia przerw i odpoczynku w razie potrzeby. Pragniemy stworzyć kulturę, w której presja jest pozytywna, a wszyscy zawodnicy mogą najlepiej wykorzystać swój czas i zasoby komentował przejście na ławkę jednego ze swoich pracowników Kasper Hvidt, dyrektor sportowy w Astralis Group.

Już wtedy, choć nieoficjalnie, otrzymaliśmy wskazówki nakierowujące nas na potencjalny szlak, którym wkrótce może podążać Astralis. W końcu rozszerzenie składu jest wymowne, a słowa gla1ve’a ewidentnie wskazywały na to, że urlop będzie kwartalny i po upływie tego czasu kapitan postara się wrócić na swoje miejsce.

– Grupa Astralis i wszyscy członkowie zespołu próbowali wielu różnych metod, aby mi pomóc, ale po rozmowie z Kasperem Hvidtem i osobistym lekarzem stwierdziliśmy, że niestety będę musiał iść na zwolnienie lekarskie. W ciągu najbliższych trzech miesięcy skupię się na poprawie i stuprocentowej odnowie, a następnie powrócę jako aktywny gracz Astralis – twierdził Rossander.

To uczucie, gdy szukasz właściwego puzzla na miejsce, w którym masz niebo

Astralis najpierw wzięło pod opiekę Jakoba “JUGiego” Hansena i Marco “Snappiego” Pfeiffera, jednak od początku zaznaczano, że tylko tymczasowo. I faktycznie. Duńczycy dość szybko zrezygnowali z usług wspomnianej dwójki, a zamiast tego zaczęli drążyć duńską scenę w poszukiwaniu realnych wzmocnień.

Pierwsze odnaleźli dość prędko, a w zasadzie jeszcze przed startem całej wypaleniowej sagi. Bo przecież pod koniec marca na świat wypłynęła informacja, iż z początkiem lipca do najlepszej piątki na świecie dołączy szósty szczęśliwiec. Patrick “es3tag” Hansen został obdarzony wielką szansą rywalizacji u boku najlepszych na świecie. Jednak na swoją kolej musiał poczekać.

I gdyby wypalenia nie wystrzeliły pod koniec maja, a z początkiem lipca, moglibyśmy stwierdzić, że to świetnie ułożony plan, w którym każdy trybik pracuje tak, jak powinien. Coś jednak zawiodło i Astralis było zmuszone to ponad miesięcznej tułaczki w niestabilnym gronie. 

Gdy jednak odnalazł się jeden brakujący element, szukanie drugiego poszło jak z płatka. I nie mogło paść na nikogo innego. Najlepiej rokujący zawodnik całej duńskiej sceny – Lucas “Bubzkji” Andersen – dołączył do Astralis jako “siódemka”. Wkrótce jednak się okazało, że nie taka szczęśliwa, jak mogłoby się początkowo wydawać.

Mydlenie oczu

– Cieszymy się, że Patrick dołącza do Astralis, a sześcioosobowy skład to właściwa droga.  Dla nas agentów zdrowie i dobre samopoczucie naszych graczy jest priorytetem. Jeżeli więcej zespołów podąży tą drogą, to wykreuje to wiele miejsc do obsadzenia wśród najlepszych drużyn, a tym samym nowe możliwości dla profesjonalnych zawodników,

– Nasza praca z Astralis i pozostałymi partnerskimi drużynami skupia się wokół formy i zdrowia. Naszym obowiązkiem jest, aby zapewnić optymalne warunki dla naszych pracowników, a przede wszystkim zawodników, którzy często pracują pod największą presją. Poszerzenie składu do sześciu graczy to coś, nad czym z CS-owymi udziałowcami pracowaliśmy od bardzo dawna. Ten zabieg nie różni się niczym od sportów tradycyjnych, jednak jest nowy w świecie Counter-Strike’a i taka zmiana będzie wymagała sporo czasu, aby przekształciła się w coś, z czego można czerpać pełne benefity. Zawodnicy, trener oraz cały sztab znali nasze plany i w pełni je zaakceptowali.

To tylko niektóre z wypowiedzi pracowników Astralis, mające na celu utwierdzić nas w przekonaniu, że duński gigant faktycznie chce zbudować coś przełomowego. I trzeba przyznać, że wszyscy bezgranicznie w to uwierzyli. W końcu jak nie zaufać pionierom miliona nurtów?

Przekonywały również głupie drobnostki, jak chociażby ogłaszanie składów na oficjalne spotkanie godzinę czy dwie przed meczem. Dobrze obserwowało się to z boku, zresztą do całkiem niedawna.

Zapał na sześcioosobowy skład? Odejdźcie z drużyny, droga wolna

– Chciałem tylko rozwiać wątpliwości. Zaproponowano mi to samo rozwiązanie, więc również mogłem zostać przetransferowany do innego zespołu (jeśli tylko znalazłbym coś interesującego). Nie było żadnej różnicy w tym, jak Astralis traktowało es3taga i mnie. Dla Patricka to była świetna okazja, więc nic dziwnego, że zdecydował się z niej skorzystać – napisał były reprezentant MAD Lions we wpisie, który w niewyjaśnionych okolicznościach zniknął z internetu.

To jak – z jednej strony chęć budowy kolektywu z wielu elementów, a z drugiej proponowanie własnym zawodnikom, że jeśli zechcą, to mogą odejść? Nie do takiej konsekwencji przyzwyczaiło nas Astralis. Dotychczas jeśli czegoś chcieli, to kurczowo trzymali się drogi, jaką sobie wyznaczali. Dlatego te wszystkie elementy nie układają się w jedną całość.

Gdy tylko powrócili ci niezastąpieni, elementy rezerwowe drużyny zaczęły się kruszyć. Zupełnie nas to nie dziwi, w końcu ciężko dobrowolnie posadzić na ławce Xyp9xa czy gla1ve’a, jednak w Astralis musieli zdawać sobie z tego sprawę. Bo czym tak naprawdę jest sześcioosobowy skład? Fundamentalną piątką, którą w razie bólu brzuszka uzupełnia wygnaniec? Czy może stale rotującą formacją, w której nikt nie czuje się poszkodowany? W pierwszym przypadku nie jesteś nawet rezerwowym, a zaledwie stand-inem. W drugim właściwą częścią całej sekcji. Który nurt jest poprawny?

A Duńczykom trzeba przyznać jedno – nieźle to sobie poukładali. Mieli pewien monopol decyzyjny na scenie i straty w budżecie, przynajmniej w 2019 roku. Dlaczego więc nie ściągnąć do siebie paru potencjalnych gwiazdorów, wychować ich po swojemu, a potem wypuścić z fabryki jako lepszy model? W końcu jest wyraźna różnica pomiędzy zwykłym graczem, a zwykłym graczem z pieczątką Astralis w CV.

I pierwsze zyski już są, w końcu es3tag opuścił drużynę za niemałe pieniądze. Pół miliona dolarów w budżecie, a jakim kosztem? Niewielkim, w końcu pule nagród w trakcie pandemicznej przerwy spadły drastycznie, więc nawet nieobecność czy gorsze występy na niektórych turniejach specjalnie nie bolały. Co Skandynawowie zarobili,  to ich. A przecież następny w kolejce do sprzedaży jest Bubzkji.

Bo nie ma już jego wpisu, nie ma już ogłaszania meczowej piątki przed spotkaniami i nie ma sześcioosobowego (lub więcej) składu w Astralis.

Fot. DreamHack / Adela Sznajder

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze