Powiedzieć, że to było wspaniałe widowisko, to tak jakby przemilczeć sprawę. Jeżeli grę w Counter-Strike’a porównywalibyśmy do koncertów muzycznych, to wczoraj na serwerze zobaczyliśmy występ pokroju Queen. Team Liquid i mousesports stworzyły bowiem na ostatniej mapie widowisko, którego nie zapomnimy przez długi czas.

Pierwsze dwa starcia w żadnym stopniu nie wskazywały na to, co czekało na nas w ostatnim. To była zwykła, wręcz przeciętna seria. Liquid beztrosko dokazywało na Nuke’u, którego wybrały sobie Myszy, jednak te odpowiedziały tym samym na terytorium wybranym przez amerykańską paczkę.

Taki obrót spraw przeniósł nas na Inferno – mapę, która zwykła gościć te najsłynniejsze i najbardziej wyrównane pojedynki w historii. I podobnie było też w tym przypadku. Rozstrzygnięcie serii poznaliśmy bowiem dopiero po ponad pięćdziesięciu rundach ostatniej bitwy. Tylu rund nie zobaczyliśmy na dwóch pierwszych mapach… w sumie. A to już chyba dosyć wymowne.

Otrzymaliśmy wszystko, czego przeciętny fan Counter-Strike’a mógłby sobie zażyczyć. I tylko Robina “ropza” Koola szkoda, wszak ten dwoił się i troił, aby utrzymać swoją drużynę przy turniejowym życiu. Nie udało się. mousesports opuszcza Kolonię, a wraz z nim z turniejem żegnają się reprezentanci Complexity.

Status niepokonanych po dwóch spotkaniach utrzymują natomiast zawodnicy G2 Esports, którzy wczoraj odkryli przed BIG skrawek piekła, a także – no kto by się spodziewał – gracze Gambit. Oni są po prostu najlepsi na świecie, tu nie ma co wyjaśniać.

Rozpiska IEM Cologne na dziś wygląda następująco:

• 13:30 – FURIA vs Renegades
• 13:30 – FaZe Clan vs Spirit
• 16:45 – Team Vitality vs Natus Vincere
• 16:45 – Team Liquid vs BIG
• 20:00 – Astralis vs Heroic
• 20:00 – NIP vs Virtus.pro

Wybrane mecze IEM Cologne wraz z polskim komentarzem możecie obejrzeć na oficjalnym kanale ESL Polska w tym miejscu.

Fot. twitter.com/FalleNCS

Tagi: