Hermes: PLE wygrał zespół, który okazał się twardszy i wytrzymał presję
– To świetna historia naświetlająca skład budowany w sposób wymykający się polskiej scenie. PACT na pierwszym miejscu od długiego czasu stawia na stabilność – często niezależnie od wyników. Nie jest to filozofia bardzo w naszym kraju popularna – mówił nam Łukasz „Hermes” Pożyczek tuż po triumfie Actinie PACT w Polskiej Lidze Esportowej.
W sieci da się już wyczytać, że miałeś okazję skomentować najlepszy finał w historii polskiego podwórka. Zgadzasz się z tym?
To bardzo prawdopodobne, bo nie pamiętam równie emocjonującego meczu na krajowej scenie. Dużą rolę odegrało na pewno to, że oglądaliśmy starcie decydujące o zwycięstwie całych rozgrywek. Trzy mapy, serie dogrywek, zmiany prowadzenia, szanse na triumf obu drużyn. Otrzymaliśmy pełen pakiet, który ostatecznie wykorzystał PACT. Szczerze mówiąc, momentami nie wierzyłem, że chłopaki wytrzymają tak mordercze tempo.
Pamiętasz podobnie wycieńczające spotkanie, które przyszło ci relacjonować?
Jeśli mówimy o formacie BO3, trudno wskazać mi coś równie wyczerpującego. Zdarzały się jednak spotkania pięciomapowe, które pożerały masę energii, nawet jeżeli nie zawsze wiązały się z tak dużymi emocjami. Trudno utrzymać ekscytację na najwyższym poziomie, gdy mówimy o tylu arenach. W pamięci mam oczywiście finał Intel Extreme Masters z udziałem FaZe Clanu i Fnatic. Wczoraj zobaczyliśmy jednak przedstawienie totalne w wykonaniu Polaków.
Podczas komentowania razem z vuzzeyem stwierdziliście, że oglądacie najlepszy mecz BO5 w formacie BO3, jaki moglibyście sobie wyobrazić.
Zespoły rozegrały łącznie 122 rundy, co jest naprawdę konkretną statystyką. Same liczby pokazują, że byliśmy świadkami czegoś niesamowitego.
Końcówka pojedynku przypominała doliczony czas gry na piłkarskiej murawie. Na serwerze gracze niczym piłkarze przekraczający swoje granice zaczęli odczuwać wyraźne zmęczenie.
Momentów, w których – mówiąc kolokwialnie – gracz „zakręcił kierownicą”, sporo widzieliśmy szczególnie na trzeciej mapie. Przed oczami migają mi teraz obrazy z okolic mTw, gdzie darko czy lunAtic wypuszczali z rąk niezłe okazje. W meczach takiego kalibru podobne rzeczy zdarzają się jednak często. Niezwykle trudno utrzymać stuprocentową koncentrację przez ponad pięć godzin gry na pełnych obrotach. W końcówce oba zespoły balansowały więc na krawędzi. O ostatecznym wyniku zadecydowały detale – nawet w ostatniej rundzie. Ułamek sekundy sprawił przecież, że Snax nie zauważył rywala.
innocent napisał, że był to najlepszy, ale zarazem najgorszy mecz, jaki widział od dawna. Świetne akcje goniły świetne akcje, ale błędów faktycznie nie brakowało.
Counter-Strike od zawsze nazywany jest grą błędów, ale tym razem wybrzmiało to wyjątkowo wyraźnie. To charakterystyczne przy tak długich spotkaniach. Nagle główną rolę zaczynają odgrywać mocne strony zespołów w danym momencie, a nie np. wcześniej przygotowany plan. Stajemy się wtedy świadkami wielkiej improwizacji. To samo dzieje się w sporcie, gdy w czasie dogrywki czy doliczonego czasu zawodnicy opadają z sił.
Bardziej zadziwiające jest to, że Actina PACT zdołała do meczu wrócić i go zwyciężyć, czy fakt, że Illuminar Gaming wypuścił z rąk tyle okazji?
Trudno jednoznacznie wyrokować. Nie spodziewałem się jednak, że Actina PACT po łomocie w pierwszych połowach Nuke’a i Traina zdołała się podnieść. Znam siłę PACT-u i to, że potrafią zagrać rewelacyjnie, gdy dobrze rozpoczną mapę. Powroty z trudnych sytuacji niekoniecznie im jednak sprzyjają. Rozpędzone Illuminar Gaming słynie przecież z miażdżenia krajowych rywali. Budując przewagę, często nie daje dojść przeciwnikom do głosu. Gdybyś przed meczem powiedział mi więc, że PACT dwa razy powróci z rezultatu 4:11, odparłbym, że to niemożliwe.
Odnoszę wrażenie, że zadziałała siła charakteru i forma dnia niekoniecznie związana z umiejętnościami, ale mentalnością.
Wygrał zespół, który okazał się twardszy i wytrzymał presję do samego końca. Silniejsza psychika być może pomogła PACT-owi popełnić mniej błędów. Co ciekawe – przed startem play-offów ekipa lunAtica była ostatnią, którą podejrzewałbym o podobne rajdy. Zawsze stawialiśmy ją w czołówce, ale ta mimo wszystko znikała w tłumie. Być może jednym z powodów jest to, że w drużynie nie ma wielu kontrowersyjnych i przebojowych zawodników. Oni po prostu wchodzą na serwer i robią swoje. Cieszę się, że w końcu udało im się wyjść z cienia, bo liczyłem na ich przełamanie już podczas ESL Mistrzostw Polski.
Coś romantycznego jest w tym, że to właśnie PACT jako pierwsza organizacja zdoła obronić mistrzowski tytuł.
To świetna historia naświetlająca skład budowany w sposób wymykający się polskiej scenie. PACT na pierwszym miejscu od długiego czasu stawia na stabilność – często niezależnie od wyników. Nie jest to filozofia bardzo w naszym kraju popularna. Dodajmy do tego postać VinSa, który w przeciwieństwie do innych trenerów nie wywodzi się bezpośrednio ze środowiska doświadczonych graczy. Wspomnijmy też o duecie lunAtic & darko trzymającym cały projekt w ryzach. Wszystko te elementy składają się na bardzo interesującą opowieść.
Polska Liga Esportowa podkręciła rywalizację, dużą wagę przykładając do nagród indywidualnych. Kogo nazwałbyś więc bohaterem wieczoru?
Waham się między Sobolem a minisem, jeśli chodzi o Actinę PACT. W przypadku Illuminar Gaming zdecydowanie wskazałbym Snaxa. Statuetki MVP zwyczajowo wręcza się jednak zwycięzcom, więc postawię na Jacka. minise zagrał wreszcie na miarę swoich możliwości. Odkąd dołączył do zespołu, wszyscy oczekiwali od niego wielkich rzeczy. Ja również. Choć nie jest może już tym szalonym zawodnikiem, którego pamiętamy sprzed lat, wreszcie wziął ciężar gry na swoje barki.
Obudził się w kluczowym momencie. Od dawna powtarzamy przecież, że gdy sprzyja mu forma – PACT frunie. Kiedy jednak nie jest w dobrej dyspozycji, bardzo trudno załatać tę lukę.
Dokładnie. Nie możemy jednak zapomnieć o tym, że Sobol również zagrał świetne spotkanie i indywidualnie wyglądał rewelacyjnie. Na dobrą sprawę w Actinie PACT wszyscy zawodnicy zagrali niezwykle równo. O ile w iHG na pierwszy plan wysuwał się Snax, zostawiając kolegów w tyle, o tyle zawodnicy PACT-u doskonale się uzupełniali. Każdy gracz dołożył do triumfu swoją cegiełkę.
Myślisz, że mistrzostwo zadziała na PACT jak impuls? Rok temu też udało im się wygrać PLE, z czym miał wiązać się przełom. Ostatecznie jednak niewiele z tego wynikło.
To dobry moment, który zespół mógłby ciekawie wykorzystać do wejścia na wyższy poziom. Problemem jest to, że właśnie kończy się rok, a co za tym idzie – CS-owy sezon. Aktualnie przed Actiną PACT wyłącznie Nine to Five i długo, długo nic. Może okazać się więc, że drużyna nie dostanie wielu szans, by pójść za ciosem.
Co natomiast z iHG? ESL Mistrzowie Polski, półfinaliści DreamHacka, główni faworyci, którzy głośno i otwarcie mówią o tym, że ich celem jest dominacja krajowej sceny. I pach – porażka. Długo będą pluć sobie w brodę?
Zwycięstwo Illuminar Gaming było bardzo prawdopodobne. Większość osób to w nich widziało potencjalnych triumfatorów. Podejrzewam, że gracze znani z tego, jak ważna jest dla nich krajowa dominacja, myśleli tylko o jednym. Sam przed startem play-offów nie widziałem kandydata do tego, by skraść im trofeum sprzed nosa. Moje podejście zmienił nieco półfinał z udziałem Actiny PACT, ale iHG nadal w czystej teorii miało przecież większe szanse. Okazało się jednak, że podopieczni VinSa wrzucili wyższy bieg. A sam Snax nie zdołał ich zatrzymać.
Janusz faktycznie wyczyniał niesamowite rzeczy. W niektórych momentach znów budził się w nim kreatywny geniusz, którego pamiętamy sprzed lat.
Snax jest aktualnie najlepszym zawodnikiem na polskiej scenie. Tak po prostu. Gość robi rzeczy, o których innym graczom nie wypada nawet pomyśleć. Kiedy do akcji wchodzi Janusz, zwyczajnie patrzysz i czekasz na to, co wyniknie z jego decyzji. Drugiego takiego zawodnika nad Wisłą nie znajdziemy. Zobaczymy tylko, czy ogromna pula talentu przełoży się na formę całej drużyny i owocne wyniki na arenie międzynarodowej.
Do wczoraj wszyscy widzieliśmy iHG na krajowym szczycie. Przynajmniej na chwilę ktoś ich z niego jednak strącił. Wolisz oglądać polską scenę, na której trwa walka o każde trofeum, czy jednak scenariusz z jednym liderem bardziej ci odpowiada?
Podoba mi się podejście Illuminar Gaming, które w pierwszej kolejności skupia się na rodzimych zmaganiach. W aktualnych warunkach cieszy mnie właśnie zacięta rywalizacja na lokalnym podwórku. Często widzimy przecież, że biało-czerwoni średnio grają zarówno w Polsce, jak i na arenie międzynarodowej. Niech polskie zespoły odrobią więc lekcje, krok po kroku przygotują się na wyzwania i dopiero wtedy wyruszą na podbój Europy.
Fot. Games Clash Masters / Michał Konkol