Exotic_Deer: Jeśli chcesz być najlepszy, nie powinieneś patrzeć na kasę

Exotic_Deer: Jeśli chcesz być najlepszy, nie powinieneś patrzeć na kasę

21.09.2021, 15:47:07

W Teamie Kinguin wygrywał rozsądek i nie mieliśmy z tym problemu. Byliśmy wtedy skupieni na celu i dążeniu do bycia najlepszymi, a pieniądze służyły nam tylko jako miły dodatek. Znam jednak wielu graczy z europejskich formacji, którzy zatracili się w pościgu za kasą, a przez to zmarnotrawili swój talent. Wiele karier zakończyło się przedwcześnie przez to, że ktoś zrezygnował z treningów i rozwoju na rzecz imprezowania za zarobione na esporcie banknoty – opowiada nam Natan „Exotic_Deer” Michalewicz. Jeden z najbardziej utytułowanych graczy Dota 2 w Polsce opowiedział nam o złotych czasach krajowego środowiska, bolączkach sceny Dota 2, a także kontrakcie podpisanym z Wisłą All in! Games Kraków.

Wierzyłeś, że jeszcze kiedyś przyjdzie ci reprezentować polską, a w dodatku poważną organizację esportową?

Będąc całkowicie szczerym – wciąż chciałem grać zawodowo w Dotę 2, ale nie sądziłem, że uda się to realizować w polskim składzie. Niespodziewanie nadarzyła się jednak okazja – nie tylko na zbudowanie krajowego zespołu, ale również na dołączenie do prestiżowego klubu. Jestem w szoku, że tak potoczyła się nasza droga. Gdybym powiedział, że się tego spodziewałem – skłamałbym.

Straciłeś wiarę w to, że polskie organizacje jakkolwiek zainteresują się Dotą?

Wiarę straciłem nie tyle w to, że krajowe organizacje będą się Dotą 2 interesować, co w samo powstanie polskiej drużyny. Kilka lat temu to ja współtworzyłem najlepszą formację nad Wisłą i znałam praktycznie każdego zawodnika z czołówki. Od rozpadu Teamu Kinguin nie widziałem potencjału na to, aby ktoś mógł wypełnić lukę po tamtym składzie.

Wychodzi na to, że większym problemem w przypadku sceny Dota 2 w Polsce nie było podejście rodzimych organizacji, ale pula krajowego talentu.

Zdecydowanie. Przed stworzeniem składu w Wiśle All in! Games Kraków znałem się tylko z dwoma zawodnikami. Dwóch pozostałych “wyrosło spod ziemi”. Gdyby nie to, drużyny prawdopodobnie wciąż by nie było. Totalnie się tego nie spodziewałem, bo każdy z nich dobrze prezentuje się na światowym tle. Drzemie w nich duży potencjał.

Rozstanie z Teamem Kinguin w 2018 roku stało się symbolicznym końcem rozwoju krajowej sceny Dota 2. Kiedy rozeszliście się z organizacją, nic znaczącego na naszej ziemi nie wyrosło. Spodziewałeś się, że tak potoczą się losy polskiego środowiska?

Mówiąc brutalnie – tak. To było do przewidzenia. Byliśmy wówczas jedyną drużyną, która rywalizowała na światowej scenie i mogła pochwalić się wsparciem organizacji. Co prawda w tamtym czasie powstawały “sklejki”, które próbowały z większą lub mniejszą skutecznością wdrapywać się po szczeblach, ale zawsze kończyło się to tym samym. Rozpadem składu. Graczom brakowało motywacji do tego, aby się konsekwentnie rozwijać, więc kiedy Team Kinguin się rozpadł, na polskiej scenie nie było kandydatów do tego, aby nas zastąpić.

Jak więc wspominasz czasy spędzone w Teamie Kinguin? Mówimy o zagranicznych wyjazdach, rywalizacji ze światową czołówką, walce o The International. Krótko mówiąc – o naprawdę pięknych czasach.

To były złote czasy Dota 2 w Polsce i szczyt w karierach większości graczy z ówczesnego składu. Właściwie tylko Nisha poszedł krok dalej i razem z Teamem Secret lata po świecie, wygrywając prestiżowe turnieje. Dla pozostałej czwórki był to jednak okres niezwykle wyjątkowy. Podróżowaliśmy, zwiedzaliśmy, doświadczaliśmy życia profesjonalnych esportowców. Magia.

Po latach pojawiła ci się w głowie myśl o tym, że tamte emocje mogą już nie powrócić? 

W pewnym momencie sam stwierdziłem, że wycofam się ze sceny, skupiając się na innych aspektach życia. Rozpocząłem studia i realizowałem się poza branżą esportową. Co prawda pogrywałem w tym czasie w europejskich składach, brałem udział w rozgrywkach, zarabiałem na tym nawet pieniądze, ale nie wierzyłem. Nie wierzyłem, że znów uda stworzyć się drużynę, która wybiłaby się poza przeciętność. Brakowało czasu. A graczom spoza Polski cierpliwości. Większość projektów bez słowa kończyła się po dwóch czy trzech porażkach.

Cierpliwość bez wątpienia pozwala utrzymać poczucie stabilności. Team Kinguin w złotych czasach natomiast nie oszczędzał. Do dziś krążą legendy o tym, ile zarabiał ówczesny skład CS:GO. Gracze Dota 2 również byli sowicie wynagradzani?

Na pewno nie mogliśmy liczyć na pieniądze, które otrzymywali chłopaki z drużyny Counter-Strike’a. Mieliśmy nieco niższe pensje. Nie będę jednak ukrywał, że kwoty tak czy siak robiły wrażenie. Nie wiem zresztą, czy takie rozpieszczanie zawodników to dobra strategia. Gracz musi być dorosły i naprawdę poukładany, żeby po otrzymaniu dużych przelewów za grę nie uderzyła mu do głowy woda sodowa. W większości przypadków kończy się to przerostem ego. Jeśli chcesz być najlepszy, nie powinieneś patrzeć na kasę. Ludzie błędnie mylą zresztą zera na koncie ze szczęściem.

Mówisz o tym, jakbyś podobne problemy znał z autopsji. Zafiksowaliście się wtedy na punkcie zarabianych pieniędzy?

W Teamie Kinguin wygrywał rozsądek i nie mieliśmy z tym problemu. Byliśmy wtedy skupieni na celu i dążeniu do bycia najlepszymi, a pieniądze służyły nam tylko jako miły dodatek. Znam jednak wielu graczy z europejskich formacji, którzy zatracili się w pościgu za kasą, a przez to zmarnotrawili swój talent. Wiele karier zakończyło się przedwcześnie przez to, że ktoś zrezygnował z treningów i rozwoju na rzecz imprezowania za zarobione na esporcie banknoty.

Determinacji faktycznie nie można było wam odmówić. Trzon Teamu Kinguin charakteryzował się przecież ogromną lojalnością.

To prawda. Wraz z Nishą i eL lisaHem tworzyliśmy paczkę bardzo długo. Trzon składu niezmienny był przecież od blisko sześciu lat. Po czasie dołączył do nas też kacor, następnie Patos i tak powstała nasza ekipa. Znaliśmy się bardzo długo i to bezsprzecznie był klucz do sukcesu. Dzięki temu tak długo mogliśmy utrzymywać się na polskim szczycie.

Cały skład Dota 2 zakontraktowany w Wisła All in! Games Kraków. Fot. Wisła All in! Games Kraków

Cały skład Dota 2 zakontraktowany w Wisła All in! Games Kraków. Fot. Wisła All in! Games Kraków

Zastanawiałeś się kiedyś, skąd bierze się tak mała popularność Dota 2 w kraju? Na świecie to jeden z najbardziej ekscytujących tytułów, a nad Wisłą właściwie o nim zapomnieliśmy.

Pierwszą kwestią jest to, że Dota 2 jest bardzo trudnym tytułem. A na pewno dużo trudniejszym od League of Legends – zarówno w kontekście rozgrywki, jak i oglądania. Ludzie wybierają więc łatwiejszą alternatywę. Kusi ich oszczędność czasu, który poświęcić musieliby na poznanie wszystkich aspektów Doty. Nie bez znaczenia jest też brak bohaterów, którzy mogliby zainspirować młodych ludzi niczym Virtus.pro napędzające niegdyś scenę CS-a.

Podobnie sprawa ma się z Rainbow Six: Siege – tytułem, któremu w Polsce zarzucamy zbytnie skomplikowanie. A przecież to gra bardzo popularna w USA, Brazylii, Francji czy nawet Japonii. Może jesteśmy po prostu leniami?

Często słyszę, że Polakom nie chce się uczyć nowych rzeczy. Wchodzimy w strefę komfortu, którą w przypadku esportu jest u nas CS:GO i League of Legends, i nie chcemy jej opuszczać. To dla wielu wygodne.

Wspomniałeś już o inspiracjach, których potrzebują młodzi ludzie. Zgadzam się z tym, że Dota 2 potrzebuje ambasadorów. Nisha – jako jeden z najlepszych graczy na świecie – pełniłby tę rolę nieźle. Scena nie miała mu za złe tego, że nie próbował zainteresować fanów esportu tytułem?

Są osoby, które mają mu to za złe, ale nie można wymagać od ludzi działania wbrew ich woli. Znam Michała bardzo dobrze od lat. W Warszawie przez rok wspólnie nawet mieszkaliśmy. Przez ten czas zdążyłem zauważyć, że Nisha w mediach najzwyczajniej w świecie się nie odnajduje. To osoba, która całą energię poświęca na to, aby rozwinąć się w grze. Siedzi cicho, ogląda mecze, analizuje, nieustannie się uczy i wymyśla nowe zagrywki. To spokojny gość. Kompletnie inny typ człowieka, niż np. Jankos, który napędził rozwój polskiej sceny LoL-a. Ale dzięki temu doszedł tak daleko.

Spodziewałeś się, że to właśnie on po rozstaniu z Teamem Kinguin rozwinie skrzydła i osiągnie tak spektakularny sukces?

Bez dwóch zdań. Jego talent był widoczny gołym okiem już lata temu. A to w połączeniu z filozofią pracy i tym, że Michał najzwyczajniej w świecie zapieprza, aby być lepszym, musiało doprowadzić do sukcesu. Nisha był po prostu skazany na sukces. Zdałem sobie sprawę z tego, gdy go tylko poznałem.

Sam też rywalizowałeś jednak na międzynarodowej scenie. Krok dzielił cię zresztą od The International. Tli się w tobie jeszcze nadzieja na awans do grona najlepszych z najlepszych?

Po odejściu z Teamu Kinguin zniknęła nadzieja na to, że na esportowej scenie czeka mnie coś więcej. A wraz z nadzieją motywacja, aby do sukcesu dążyć. W europejskich składach grałem, aby grać i zarobić kilka dolarów – bez większego celu. Nie liczyłem na nic więcej. Teraz, gdy dołączyliśmy do Wisły Kraków, znów pojawił się impuls do rozwoju. I wiem, że przy odpowiednich wiatrach mógłbym na równi rywalizować z najlepszymi. Wierzę, że z chłopakami możemy zajść naprawdę daleko. Być może jestem naiwny, ale widzę przed nami świetlaną przyszłość. 

Jak wyglądały więc kulisy rozpoczęcia współpracy z Wisłą All in! Games Kraków?

W pewnym momencie miałem już dwumiesięczną przerwę od gry w Dotę. Nagle jednak napisał do mnie znajomy z propozycją założenia drużyny stworzonej z najlepszych graczy w Polsce. Długo się nad tym nie zastanawiałem, bo uważam, że krajowy zespół ma dużo większe szanse na osiągnięcie sukcesu niż międzynarodowy “zlepek”, w którym dochodzić może do wielu problemów – nie tylko komunikacyjnych.

Już wtedy wiedzieliście, że jest to zespół, który prędzej czy później zagra w barwach Białej Gwiazdy?

Dostaliśmy informację, że tajemnicza organizacja szuka drużyny. Nie wprowadzono nas jednak w szczegóły. Po kilku tygodniach ciszy nie dostaliśmy jednak żadnych informacji i szczerze myśleliśmy, że temat zduszono w zarodku. Stwierdziliśmy więc, że nie będziemy zawracać sobie głowy poszukiwaniami klubu, tylko skupimy się na treningach. Wyszliśmy z założenia, że potencjalne kontrakty przyjdą, jak zaczniemy osiągać odpowiednie wyniki.

Nagle jednak odezwali się do was przedstawiciele Wisły Kraków – wielkiej marki.

Po dwóch miesiącach gry dostaliśmy informację, że Wisła All in! Games Kraków chce zainwestować w naszą drużynę. Pierwsza reakcja? Szok. Wszyscy byliśmy w mega szoku. Ekscytacja tym, że Biała Gwiazda wchodzi na scenę Doty była ogromna. Początkowo nie wierzyliśmy, że tak duża organizacja wciąga nas w swoje szeregi.

Skład Dota 2 w Wisła All in! Games Kraków Fot. Wisła All iN! Games

Skład Dota 2 w Wisła All in! Games Kraków Fot. Wisła All iN! Games

Polski skład, krajowa organizacja na wysokim poziomie, aktywna gra i treningi. Powracają wspomnienia z czasów Teamu Kinguin i Let’s Do It?

Trochę tak. Najbardziej ekscytujące zawsze są początki, kiedy esport gwarantuje ci stabilność finansową i znów możesz w pełni skupić się na grze, nie myśląc o tym, za co kupisz chleb. To bardzo pozytywne emocje. Sam pierwszą umowę podpisałem jednak na początku technikum i w moim przypadku mówimy po prostu o powrocie do przeszłości. Reszta chłopaków po raz pierwszy spotyka się teraz z profesjonalnym kontraktem czy pensją za grę. Mam nadzieję, że odpowiednio ich to uskrzydli.

Dobrze to słyszeć. Wygląda bowiem na to, że współpraca z Białą Gwiazdą pozwoli wam naprawdę poświęcić się grze, a warunki będą sprzyjać rozwojowi.

Warunki to jedno. Akceptacja otoczenia – drugie. W Polsce wciąż pokutuje myślenie o tym, że esport to zajęcie dla przysłowiowych darmozjadów. Ludzie nie zdają sobie sprawy, z czym wiąże się zawodowa gra w Dotę, CS-a, LoL-a czy inne tytuły. Kontrakt i wypłata legitymizują więc to, co robimy w oczach niedowiarków. Kiedy grałem w szkole średniej, rodzice wyłączali mi korki. Zmieniło się to po pierwszym przelewie. Wtedy zaczęli mnie wspierać, oglądać mecze, kibicować. Zrozumieli. Daje to ogromny luz psychiczny, który działa niczym wiatr wiejący w żagle.

Wiem, że czasy to zupełnie inne, bo minęło kilka dobrych lat i trudno kreślić podobne porównania, ale da się zestawić warunki oferowane przez Wisłę z tym, jak żyliście w Teamie Kinguin?

Oczywiście, że się da. I nie chodzi nawet o pieniądze, ale całą otoczkę. Tak, jak w Teamie Kinguin, tak i w Wiśle All in! Games Kraków możemy pozwolić sobie na obozy szkoleniowe. Na bootcampach nie musimy martwić się o nic poza obecnością na serwerze. Warunki są więc właściwie bliźniacze – idealne. Wypłatę mamy co prawda niższą, ale w tym momencie to dla mnie bez znaczenia. Zdaję sobie sprawę, że jeśli przyjdą sukcesy, pensja będzie rosła proporcjonalnie do wyników.

Jesteś w stanie z czystym sumieniem powiedzieć, że w Wiśle – poza oczywiście Nishą – grają najlepsi zawodnicy w Polsce, a Biała Gwiazda to krajowy dream team?

Tak mi się wydaje. Byli zawodnicy Teamu Kinguin w Dotę 2 grają już wyłącznie rozrywkowo i nie myślą o kontynuowaniu profesjonalnych karier. Jeśli miałbym wskazać utalentowanych graczy, którzy trenują, rozwijają się i mają ambicje do osiągania sukcesów, padłoby właśnie na graczy naszego skłądu. Nie widziałem w Polsce innych gości, którzy z takim zaangażowaniem podchodzili do gry. 

Jednym z celów Wisły jest pobudzenie krajowego środowiska Dota 2. Myślisz, że jest to możliwe?

Jest na to szansa. Z zewnątrz może to wyglądać inaczej, ale mamy w kraju pulę graczy regularnie odpalających Dotę 2. Wciąż brakowało nam jednak struktur i osób, które mogłyby ich pobudzić do działania. Być może w pełni polska drużyna zmotywuje ich do kibicowania, wspierania i aktywnego uczestniczenia w życiu sceny. Liczę na to, że na nowo narodzi się społeczność, która zniknęła po rozpadzie Teamu Kinguin.

Wymaga to od was sporego zaangażowania. Bez międzynarodowego sukcesu o wielkiej skali może się to nie udać.

Zdajemy sobie z tego sprawę. Pierwsze sukcesy to jednak kwestia czasu. Zakwalifikowanie się do Lower Division nie powinno stanowić dla nas problemu, a to pierwszy krok na drodze do poważniejszych osiągnięć. Skupimy się też na otwartych kwalifikacjach do większych zawodów i turnieju narodowym, w którym być może pojawi się miejsce również dla polskiej sekcji. Równolegle będziemy streamować, aby napędzić społeczność.

Wcześniej mówiłeś o tym, że ludzie mylą pieniądze z tym, co w życiu faktycznie jest ważne. Czujesz, że Wisła pomoże ci osiągnąć szczęście w esportowym kontekście?

Wisła dała mi zielone światło do tego, bym w pełni skupił się na rozwoju. Trenowanie z czystą głową jest krokiem w stronę tego, aby być lepszym graczem. Bycie lepszym graczem uszczęśliwia z kolei większość ludzi. A szczególnie mnie, bo natura każe być mi najlepszym we wszystko, za co się zabiorę. Każdy czynnik, który mi to ułatwia, sprawia, że jestem szczęśliwy.

Fot. Wisła All in! Games Kraków

Tagi:
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze