Przegrał wszystko, ale doszedł najdalej i zgarnął… $1. Elazer z tytułem The Biggest Loser
Mikołaj “Elazer” Ogonowski stanął na szczycie turnieju, nie wygrywając nawet jednego meczu. Zgarnął tym samym tytuł Największego Przegrańca i zawrotną nagrodę w wysokości jednego dolara.
Mówi się, że sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą. Okazuje się jednak, że na scenie StarCrafta II zredefiniowano na moment pojęcia zwycięstwa i przegranej, odwracając niejako tę zależność. Wszystko za sprawą wydarzenia organizowanego przez Kevina “Harstema” de Koninga. W The Biggest Loser do finału docierali bowiem zawodnicy najmniej skuteczni.
Rozgrywki zwróciły uwagę ośmiu czołowych graczy europejskich. Na liście uczestników zobaczyliśmy dwóch Polaków: Mikołaja “Elazera” Ogonowskiego z x-kom AGO, a także Piotra “souLa” Walukiewicza spod szyldu Cascade. Obok biało-czerwonych dumnie rozpychali się z kolei HeRoMaRinE, ShoWTimE, MaxPax, Clem, Neeb i Lambo.
Zasady zmagań z jednej strony były proste, z drugiej zaś – cholernie przewrotne. Oto bowiem zwycięzcy meczów zamiast wspinać się po drabince pojedynczej eliminacji, kończyli zawody. Przegrani natomiast przedzierali się wyżej – aż do finału.
– Większość turniejów próbuje wyłonić mistrza. Przeważnie dążymy do tego, aby dowiedzieć się, kto jest najlepszy z całej grupy, mając do dyspozycji dany zestaw graczy. Ale co stanie się, jeśli naszym celem nie będzie znalezienie najlepszego, a właśnie najgorszego zawodnika? – pytali przewrotnie organizatorzy tuż przed startem wydarzenia.
Elazer: Jeśli kiedykolwiek mamy pokonać Koreańczyków, to właśnie teraz
Cóż – odpowiedź jest prosta. Z sukcesu będzie mógł cieszyć się Polak. Zaszczytny tytuł Największego Przegrańca trafił bowiem na konto Elazera. Reprezentant x-kom AGO skutecznie ponosił bowiem porażki: najpierw z krajowym kolegą souLem, następnie z Neebem, aż w końcu z Lembo.
– Kogo oficjalnie uznać za mistrza – spytacie? Zawodników, którzy triumfowali w pierwszej rundzie i na tym zakończyli wydarzenie – a w tym souLa? A może właśnie Ogonowskiego, który został na polu bitwy ostatni? Tego nie wiedzą nawet najstarsi Protossi.
W obu przypadkach bez kompleksów powiedzieć możemy jednak “POLSKA GÓRĄ”.
Fot. x-kom AGO