Ekipa Leśnodorskiego i 16 milionów z dotacji, czyli co skrywa esportsLAB
Najlepsi naukowcy, skomplikowane testy, milionowe dotacje. esportsLAB to projekt przełomowy i wielu o nim słyszało, jednak mało kto wie, czym tak naprawdę się zajmuje. Na co idą pieniądze z dotacji? Czy to jedyny sposób na zysk? Co w tym wszystkim robi Bogusław Leśnodorski z ekipą?
esportsLAB – z czym to się je?
– Pomagamy zawodnikom esportowym zrozumieć, od czego zależy ich indywidualna dyspozycja – takim zdaniem wita nas oficjalna strona projektu. I rzeczywiście, całe przedsięwzięcie od początku sprawiało wrażenie inicjatywy, która ma przypominać rozwiązania znane ze sportów tradycyjnych. W piłce nożnej czy koszykówce dla każdego jasne stało się, że w dzisiejszych realiach najważniejsze są detale. Jeśli coś jest w stanie zwiększyć twoje szanse na zwycięstwo o choćby trzy procent, to warto z tego skorzystać.
esportsLAB to projekt, który skupia się nie tylko na tym, co dzieje się aktualnie, ale również na przyszłości. Zgromadzeni pod banderą całej inicjatywy naukowcy dążą nie tylko do osiągnięcia konkretnych celów wspólnie z zespołami, z którymi pracują, ale też do wyznaczenia pewnych standardów. W dynamicznie rozwijającej się branży sportów elektronicznych zamierzają stać się pionierami w kontekście wykorzystania wiedzy na temat zawodników, do wyciągnięcia z nich maksymalnych możliwości.
– esportsLAB zajmuje się tworzeniem wiedzy i narzędzi wspierających rozwój esportu. Uważamy, że kluczowe dla przyszłości sportów elektronicznych będzie gromadzenie i wykorzystywanie szerokiego zakresu informacji o zawodnikach i ich aktywności. Dziś wspieramy zarządzających organizacjami w podejmowaniu kluczowych decyzji, pomagamy trenerom w poszukiwaniu skutecznych metod treningu oraz torujemy drogę zawodnikom do lepszego rozumienia tego, co z dnia na dzień wpływa na ich poziom gry. W niedalekiej przyszłości wypracowane narzędzia chcemy oddać w ręce amatorów esportu, aby mogli szybciej się rozwijać i testować swój potencjał w kierunku grania na profesjonalnym poziomie – tłumaczył nam Maciej Skorko, członek ekipy esportsLAB.
W dużym uproszczeniu mamy więc do czynienia z dużym krokiem dla całej branży oraz środowiska esportowego. O ile kiedyś drużyny były formowane na zasadzie koleżeńskich połączeń czy też indywidualnych koncepcjach menadżerów, o tyle dziś zaczynamy mówić o scoutingu w najczystszym tego słowa znaczeniu. Badania esportsLAB mogą pozwolić określić idealny profil gracza dla danego zespołu. Nie tylko ułatwiają one proces budowy zespołu, ale też maksymalizują jego szanse na sukces.
– Takie podejście istotnie odróżnia nas od konkurencyjnych projektów. Nikt nie ma tak kompleksowego podejścia do analiz takich jak poziom zmęczenia umysłowego, odpowiednia ilość snu czy też wpływ wysiłku fizycznego na performance danego zawodnika w grze. Odróżniamy się także w sposobie rozumienia umiejętności gry. Większość podobnych projektów koncentruje się wyłącznie na rozwijaniu umiejętności w zakresie podstawowych mechanik gry. Wiemy dobrze, że ten pułap doświadczenia jest ważny dla amatorów, jednak gra zaczyna się w miejscu, w którym te podstawowe mechaniki łączymy w złożone sekwencje. Tak właśnie rozumiemy złożone umiejętności manualne
i taktyczne. Ich strukturę tworzymy przy współpracy z ekspertami, a następnie pracujemy nad automatyzacją ich wykrywania w każdym rozegranym meczu czy rundzie. Docelowo połączymy ze sobą te perspektywy, co umożliwi trenerom i zawodnikom zrozumienie jak to, kim są oraz jak funkcjonują na co dzień, wpływa na ich trening i formę esportową – mówił nam z kolei Michał Sokołowski, Head of Strategy & Business Development w esportsLAB.
Co w tym wszystkim robi Bogusław Leśnodorski?
Do odkrycia informacji o powiązaniach Bogusława Leśnodorskiego z esportsLABEM potrzebna była lekka nuta detektywistyczna, ale ostatecznie odkryłby ją nawet niemowlak z zawiązanymi rękami. A po co w ogóle wiązać niemowlakowi ręce?
Leśnodorski wraz z Jakubem Szumielewiczem i Aleksandrem Wandzlem trzyma się blisko esportowej branży nie od dziś, a to wszystko za sprawą jego konika, jakim jest x-kom AGO. To te trzy nazwiska przychodzą jako pierwsze na myśl, gdy słyszy się o organizacji z siedzibą w Warszawie. To również oni pojawiają się w naszych myślach, gdy temat dyskusji schodzi na finanse. Nie bez powodu. Ale nie tylko ze względu na AGO.
Gdy zajrzymy w głąb Krajowego Rejestru Sądowego, przy spółce esportsLAB znajdziemy dopisek o kilku wspólnikach. Nazwiska? Nie powinny dziwić. Szumielewicz i Krzepota. Od razu rzuca się w oczy brak dwóch gości, jednak jednym ze wspólników jest też spółka Societa, której udziałowcami są wspomniani Leśnodorski i Wandzel.
Ekipa ta nie znalazła się przy projekcie bez powodu, w końcu to esportsLAB prowadził wyczerpujące testy, z których wykrystalizował się skład x-kom AGO. Drużyna od czasu badań co prawda zmieniła kilku członków, jednak trzon pozostaje niezmienny aż do dziś.
– Testy z drużyną x-kom AGO były pionierskim przedsięwzięciem, pilotażem możliwości realizacji naszych badań i sprawdzeniem przydatności wyciąganych wniosków w selekcji zawodników. Na podstawie tych doświadczeń stworzyliśmy autorski Model Kompetencji Esportowych – czyli zbioru cech opisujących każdego zawodnika, zarówno w zakresie biologicznym, jak i w wymiarze jego umiejętności gry. Obecnie naszym priorytetem jest przeprowadzenie badań, które pomogą nam zrozumieć rolę, jaką każdy z czynników modelu odgrywa w kontekście umiejętności i formy esportowej. Z jednej strony analizujemy cechy względnie stałe, takie jak zdolności umysłowe czy osobowość, które opisują predyspozycje człowieka do esportu. Z drugiej zaś, przyglądamy się czynnikom zmieniającym się z dnia na dzień, jak jakość snu czy poziom aktywności fizycznej, które determinują czy dziś zawodnik może być w grze najlepszą wersją samego siebie. Jednocześnie podchodzimy do analizy umiejętności gry z perspektywy zawodowców. Pozwala nam to z jednej strony wspierać trenerów i zawodników w wychwytywaniu deficytów, z drugiej zaś umożliwia lepsze wyjaśnianie źródeł wyników osiąganych indywidualnie w grze – wyjaśniał nam Skorko.
– x-kom AGO i esportsLAB to dwa różne biznesy. Oczywiście warszawski zespół i decyzje Jakuba Szumielewicza odegrały kluczową rolę na pierwszym etapie naszej działalności. x-kom AGO było jedyną drużyną w Polsce, która zdecydowała się podejść do naszej koncepcji w pełni profesjonalnie i podjęła ryzyko współpracy z grupą naukowców. Poszukiwania tego typu współpracy trwały blisko trzy lata, w tym czasie przedstawialiśmy nasze odkrycia i koncepcje wielu krajowym organizacjom. Dopiero w x-kom AGO spotkaliśmy ludzi przywiązanych do idei wsparcia rozwoju drużyny w oparciu o rzetelne analizy danych. Pozwoliło nam to na rozbudowanie pierwotnej koncepcji Modelu Kompetencji Esportowych oraz stworzenie fundamentów nowego podejścia do oceny umiejętności gry zawodników – kontynuował.
16 milionów złotych dotacji – JAK?!
Pomimo tego, że podmiot nadal jest stosunkowo młody, to już teraz spółka może się poszczycić ogromnym dofinansowaniem. esportsLAB na realizację projektu „Opracowanie narzędzi służących wsparciu rozwoju kompetencji zawodników oraz prowadzenia w sposób zrównoważony zespołów e-sportowych” otrzymał z Funduszy Europejskich 7 577 882 zł.
– Jeśli chodzi o Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, braliśmy udział w konkursach „Szybka Ścieżka” oraz „GameINN”. Warunkiem przystąpienia do tej rywalizacji jest posiadanie doświadczenia z badań podstawowych, umiejętność zaplanowania badań przybliżających możliwość komercjalizacji zdobytej wiedzy oraz odpowiednio skomponowany zespół specjalistów z wielu dziedzin. Po złożeniu wniosku pozostaje poczekać na spotkanie z panelem ekspertów NCBiR, z którymi w krytycznej dyskusji trzeba obronić kluczowe założenia projektu. Ostatni etap to oczekiwanie na rezultat, czyli zderzenie ocen eksperckich złożonego projektu z licznym gronem kontrkandydatów – wyjaśniał proces uzyskania wsparcia Maciej Skorko.
Dotacje z Unii Europejskiej to jednak nie wszystko. Na początku września inwestycji w esportsLAB dokonała krakowska firma Satus Venture, której działalność ukierunkowana jest właśnie w nowatorskie spółki we wczesnej fazie rozwoju. Inwestycja opiewa na okrągłe cztery miliony złotych.
– W przypadku środków prywatnych był to fundusz Satus Venture z Krakowa. Przechodziliśmy pełny proces inwestycyjny z wnikliwą analizą stanu i planów rozwojowych spółki – mówił nam Sokołowski.
A na tym nadal nie koniec. Działania esportsLAB wsparli również prywatni inwestorzy, którzy pokładają swoją wiarę w konsekwentny rozwój projektu. W tym gronie znajdować ma się również Bogusław Leśnodoroski, jeden z właścicieli x-kom AGO, czyli zespołu, który blisko współpracuje właśnie z esportsLAB.
– W kwestii pozyskania prywatnych środków inwestycyjnych, proces jest dość złożony z perspektywy prawnej, lecz kluczowa jest umiejętność dotarcia do ludzi gotowych podjąć ryzyko oraz przekonania ich do jego podjęcia – tłumaczył Skorko.
Co pochłonęło 16 milionów z dotacji?
Taka kwota na niejednym zrobiłaby ogromne wrażenie, szczególnie na marudach, którzy krzyczą, że esport to strata czasu. Im większa inwestycja, tym większe wydatki, a tak się składa, że esportsLAB to dość duży projekt, w którym pracuje się nad wieloma przełomowymi rzeczami. Co spółka musi zrobić, aby zachować pieniądze z dotacji? W sumie to nic szczególnego – wystarczy przestrzegać warunków umowy z NCBiR.
Daje to więc ogromne pole do popisu i przede wszystkim wolną głowę, co w tworzeniu przełomowych rzeczy często okazuje się zbawienne. Na co w takim razie esportsLAB przekazuje każdą pozyskaną złotówkę?
– Pozyskane inwestycje są w całości przeznaczone na realizację prac badawczo-rozwojowych. W ramach tych działań przeprowadzimy badania laboratoryjne i zdalne oraz stworzymy nowatorskie metody oceny poziomu umiejętności zawodników CS: GO i LoL. Badania z zawodnikami profesjonalnymi i półprofesjonalnymi prowadzimy zdalnie od maja, zaś stacjonarnie od przełomu lipca i sierpnia. W tym czasie współpracę z esportsLAB, oprócz x-kom AGO podjęły również drużyny CLEANTmix oraz IzakoBoars. Równolegle współpracujemy z drużynami z EDU League – ligą prowadzoną przez Esports Association. Z każdą z drużyn realizujemy identyczny schemat – badania w laboratorium pozwalające na zbudowanie profilu zawodnika, a następnie 4-tygodnie obserwacji z wykorzystaniem naszego oprogramowania i smartband’ów, co pozwala na ocenę umiejętności i czynników wpływających na formę esportową. Obecnie czynimy przygotowania do rozpoczęcia takiej współpracy z zespołami LoL – tłumaczył Skorko.
– Warto podkreślić, że jako pierwsi na świecie tworzymy standardy profilowania
i monitorowania esportowców. Ustalamy też, jakie aspekty tego kim jesteśmy i jak nasze codzienne rutyny przekładają się na formę espotową oraz efektywność treningu. Co na koncu zaowocuje spersonalizowanym podejściem do treningu zawodników esportowych – wtórował mu Sokołowski.
Wydawać by się mogło, że milionowe dotacje zadziałają jak magnes na potencjalnych klientów i tym samym spółka nie tylko będzie czerpać na pozyskanych finansach, ale też na zarobkach z różnych współprac. Klientów mimo tak rozbudowanej inicjatywy nie ma, ale to nie przez brak zainteresowania.
– W obecnej chwili pozyskujemy raczej partnerów niż klientów. Drużyny, które z nami współpracują, nie ponoszą żadnych kosztów w związku z tą współpracą. Wykorzystujemy do tego własne kontakty, ale też oczywiście zachęcamy do kontaktu i współpracy wszystkie profesjonalne drużyny esportowe – tłumaczył nam Sokołowski.
Przed esportLABEM szereg zadań do wykonania i jeszcze więcej poświęceń. Podobną nutę profesjonalizmu trzeba zaszczepić w całej branży.
fot. 400mm.pl
Dotacje z publicznych pieniędzy na to ze ktos sobie gra w gry. Piekny przykład przepierdalania na bzdury, to jest skandal.
Ten cały „esport” to jedna wielka żenada. Granie na kompie nie powinno mieć nic wspólnego w nazwie ze sportem… A Leśny to swoją drogą niezły cwaniaczek…