Echa przeszłości. CS-owe El Clásico pomiędzy Astralis i Liquid w wielkim finale IEM Global Challenge

Echa przeszłości. CS-owe El Clásico pomiędzy Astralis i Liquid w wielkim finale IEM Global Challenge

20.12.2020, 05:16:50

Jeszcze wczoraj nie do końca chcieliśmy uwierzyć w to, że finał rodem z 2019 roku rzeczywiście może mieć miejsce. Tymczasem zarówno reprezentanci Astralis, jak i Team Liquid, stanęli na wysokości zadania i klamrą spinającą 2020 rok będzie Counter-Strike’owe El Clásico. Po raz ostatni obie ekipy zmierzyły się w wielkim finale w grudniu 2019 roku, gdy w Riffie Duńczycy triumfowali podczas BLAST Pro Series: Global Finals. Czy Amerykanie wezmą rewanż i wygrywając IEM Global Challenge przybliżą się do drugiego z rzędu Intel Grand Slam? 

Wczorajsze zmagania w ramach IEM Global Challenge rozpoczęliśmy od starcia pomiędzy Na’Vi i Astralis, w którym ciężko było szukać jednoznacznego faworyta. Pokazały to zresztą serwerowe wydarzenia, bo jedni i drudzy nie odstępowali sobie poziomem na krok. Duńczycy co prawda ponownie udowodnili światu, że mocarny Nuke w ich wykonaniu to tylko fakt historyczny, ale na Inferno oraz Trainie Skandynawowie stanęli na wysokości zadania. Podopieczni Dannego „zonica” Sørensena po długiej wojnie zapewnili sobie awans do wielkiego finału ostatniego tegorocznego turnieju.

Jonathan „EliGE” Jablonowski i reszta. Tak w skrócie moglibyśmy opisać to, co działo się w drugim półfinale pomiędzy Team Liquid oraz BIG. Pomimo tego, że Niemcy ambitnie walczyli i byli blisko wykorzystania słabszej formy TL w poszczególnych sytuacjach, to wspomniany na początku EliGE grał jak w pierwszej połowie 2019 roku. Chłopak był maszyną. Na samym Inferno wykręcił 35 eliminacji, tylko po to, by Nuke’u dołożyć niemalże drugie tyle. Na Amerykanina nie było wczoraj mocnych, ale cała amerykańska formacja zasługuje na wyrazy uznania. Przed rozpoczęciem turnieju była szydera i podśmiechujki. Dziś są jedynie wyrazy uznania i nadzieje na to, że Avengersi zza oceanu wrócili na dobre. Co do samego BIG, można podejrzewać, że znów wdała się zadyszka. Dla naszych sąsiadów z zachodu to i tak był niesamowity rok, więc może i lepiej, że już się kończy.

W latach 2018-2019 oglądaliśmy łącznie siedem finałów najważniejszych imprez pomiędzy Astralis i Team Liquid. Po ponad 365 dniach oczekiwań w końcu będziemy mogli dopisać obok tej rywalizacji kolejną liczbę. Zarówno duński kolektyw, jak i amerykańsko-kanadyjska piątka, jeszcze niedawno cieszyli się mianem absolutnych gigantów. 2020 rok nie oszczędzał jednak ani jednego, ani drugiego składu, co objawiało się problemami kadrowymi i często mocno rozczarowującymi wynikami.

Teraz jest jednak szansa, by cały 2020 rok puścić w niepamięć i zakończyć go z przytupem. Biorąc pod uwagę to, co obie ekipy miały do zaoferowania podczas wcześniejszych etapów turnieju, należy się spodziewać naprawdę ciekawego widowiska. Jasne, zabraknie otoczki LAN-owej i najlepszej możliwej formy, ale i tak dostaniemy solidny procent tego, co nakręcało nas w 2019 roku.

Faworytem będzie naturalnie Astralis, ale biorąc pod uwagę to, że Team Liquid wygrało już z faworyzowanym Heroic, BIG i FURIĄ, może to nie mieć wielkiego znaczenia. Formacja z Ameryki Północnej znajduje się aktualnie pod dużą presją, ale z drugiej strony dla nich ten finał jest po prostu jednorazową szansą, by udowodnić swoim kibicom, że wrócili na dobre. Z Michaelem „Grimem” Wincem i Jasonem „mosesem” O’Toole na pokładzie TL nie wygrał jeszcze nic. Czas to zmienić.

Zwłaszcza że pandemia odsunęła w czasie Intel Grand Slam, co daje szansę Liquid na ustrzelenie milionerskiego dubletu. Nie będzie to jednak łatwe zadanie. Piątka dowodzona przez Jake’a „Stewie2K” Yipa musiałaby wygrać nie tylko IEM Global Challenge i IEM Katowice 2021, ale również jeden z dwóch kolejnych turniejów, które wejdą w Grand Slamowy cykl. Pod dużo mniejszym ciśnieniem jest Astralis, które w przypadku triumfu w dzisiejszym finale wychodzi na prowadzenie w wyścigu o czek na milion dolarów i przy ewentualnym triumfie w Katowicach miałoby pięć szans na zgarnięcie nagrody głównej.

To będzie mecz wielu podtekstów i sentymentalnych powrotów. Naszpikowany emocjami. Nie będziemy się już rozpisywać – trzeba to po prostu zobaczyć na własne oczy i zasnąć wieczorem z poczuciem spełnienia.

  • 17:00 – Team Liquid vs. Astralis (BO5)

Finałowe spotkanie Intel Extreme Masters Global Challenge wraz z polskim komentarzem możecie oglądać na oficjalnych kanałach Polsat Games.

Fot. StarLadder / Igor Bezborodov

Tagi:
Astralis IEM Global Challenge Team Liquid
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze