Doublelift kończy karierę. Amerykańska scena już nigdy nie będzie taka sama

26.11.2020, 08:52:56

Znacie to powiedzenie, że kogoś nazywa się “Panem Piłkarzem”? Określenie przeznaczone tylko dla jednostek wybitnych. Jeśli mielibyśmy znaleźć LoL-owego odpowiednika takiej osoby, jednym z nich bez wątpienia byłby Yiliang “Doublelift” Peng. Byłby, bo już nigdy nie będzie. Amerykańska ikona odwiesiła wczoraj myszkę na kołek.

Cudowne dziesięć lat

Fenomen esportowy. Powtarzalność sukcesów przez lata, przez całą dekadę, a przecież pierwsze zwycięstwo w LCS odniósł tu, w tej arenie jako dwudziestolatek i było to przecież siedem lat temu. Coś niewiarygodnego! Co tydzień siadaliśmy, jak do telenoweli, żeby właśnie oglądać tę rywalizację. Fenomen socjologiczny! Ileż rzeczy można było mu przypisać podczas tej kariery? Że można w życiu wygrać ewidentnie bez układów. Że jest człowiekiem rzetelnym, solidnym, posłańcem wielkich wiadomości, wielkiej nadziei. Zaczynał jako idol kryzysowy, który miał prowadzić Amerykę jako ambasador wspaniałego skoku LoL-owego do Korei. Fenomen społeczny. Przecież my, dzięki tym transmisjom, żyliśmy życiem zastępczym. Był powodem ogromnej zbiorowej radości. Dał nam wiele. Bardzo wiele…

Parafrazując klasyka po raz kolejny – Doubleliftomanii już nie będzie. Ale faktycznie – w ciągu tych dziewięciu lat osiągnął tyle, co żaden inny zawodnik z amerykańskiego podwórka. Wystarczy wspomnieć, że od 2015 nieprzerwanie pojawiał się na mistrzostwach świata, a w całej karierze ominął tylko dwa wydarzenia tej rangi. I może nigdy nawet nie otarł się o międzynarodowy sukces, jednak hej – wciąż mówimy o NA. Nie przesadzajmy.

Osiem końcowych zwycięstw w splitach amerykańskiego LCSa. Pięciokrotnie kończył rundę zasadniczą na samym szczycie. Szkoda, że nigdy nie opuścił swojego azylu. Kto wie – być może poza granicami Ameryki jego talent by ewoluował i dziś nie mówilibyśmy o Doublelificie, jak o regularnym bywalcu Worldsów, a ich triumfatorze.

Pożegnanie króla

– Gdy miałem 17 lat, zakwalifikowałem się na finały pierwszego sezonu LoL-a w Szwecji. To był mój pierwszy turniej w życiu i musiałem przekonywać moich rodziców, że nikt nie rozkradnie mi tam moich organów. Pula nagród była miniaturowa, publika to jakieś 30 osób, a mecze grało się na malutkich laptopach. Gdy usiadłem, żeby rozegrać pierwszy mecz, poczułem w sercu ogień, który wytworzył marzenie o zostaniu prograczem i byciu najlepszym takimi słowami Doublelift przywitał się z kibicami w swoim oficjalnym pożegnaniu.

– Miałem ogromne szczęście, aby grać w League of Legends przez ponad dekadę, dosłownie więcej niż jedną trzecią całego mojego życia. Mogłem grać w gronie wielkich zawodników, trenerów i sztabu, które wciągały mnie na jeszcze wyższy poziom. Dzięki temu miałem niezliczoną ilość fanów, który interesował się mną i mnie wspierał. Wielu z nich do takiego stopnia, że odczuwali radość, gdy zwyciężałem i bół, gdy przegrywałem. Jestem wdzięczny za możliwość budowy kariery z jednej rzeczy, którą naprawdę kochałem. Podróżowałem po świecie, stworzyłem mnóstwo niezapomnianych wspomnień, grałem przed ogromnymi publikami i obserwowałem, jak moje marzenie się spełnia. Wszystko to było możliwe, ponieważ czułem wsparcie kibiców i społeczności – kontynuował.

– Dziękuję za to, że oglądaliście jak dorosłem z pełnego marzeń dzieciaka do spełnionego dorosłego. Teraz rozpoczynam nowy etap mojego życia i również chciałbym czuć w nim wasze wsparcie – zakończył.

Fot. Zhang Lintao / Riot Games

Tagi:
Doublelift TSM
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze