Zwycięska przygoda NIP we Flashpoincie trwa w najlepsza. Co prawda duńsko-szwedzka ekipa nie gra już z czystym kontem, jednak kto będzie pamiętać o porażce z G2, kiedy dev1ce i spółka zrewanżowali się im w znacznie ważniejszej bitwie? Dokładnie – zupełnie nikt.

Seria rozpoczęła się od silnego akcentu reprezentantów G2 Esports. Europejska mieszanka nie tylko postawiła opór na mapie wybranej przez przeciwnika, ale ostatecznie wygrała ją i to bez większych problemów. NIP w trakcie całego Mirage’a nie był na prowadzeniu choćby jeden raz. Ba, dev1ce i kompania nie zbliżyli się do rywali na choćby punkt. Wydawało się więc, że seria zakończy się równie szybko, co się rozpoczęła. Tak jednak nie było.

Na Inferno zaczęła się jednak dziać magia. Co prawda to już nie ten NIP, który miał w sobie coś, czym potrafił oczarować miliony na całym świecie, jednak gra pod tym szyldem do czegoś zobowiązuje. W starciu numer dwa uruchomili się dosłownie wszyscy. Nic więc dziwnego, że G2 Esports nie zdołało dobić do chociażby dziesięciu oczek. Losy miejsca w finale Flashpoint 3 miały rozstrzygnąć się na Duscie2.

Mapie mogłoby się wydawać typowo francuskiej. Należy jednak pamiętać, że G2 Esports to już raptem dwóch zawodników znad Sekwany, a ich kontakty z tym terytorium w ostatnim czasie były naprawdę różne. I tego najświeższego doświadczenia na pewno nie zaliczą do udanych.

Na serwerze rządził i dzielił tylko jeden jegomość – Nicolai “dev1ce” Reedtz. Duński snajper otarł się o trzydzieści eliminacji przy czym zanotował zaledwie piętnaście zgonów. Nikt w ekipie NIP nie nadążał za jego tempem, jednak starania byłego reprezentanta Astralis wystarczyły do triumfu na pełnym dystansie.

NIP 2:1 G2 Esports (12:16 Mirage, 16:9 Inferno, 16:14 Dust2)

Tym samym NIP awansował do wielkiego finału Flashpoint 3, gdzie już w niedzielny wieczór podejmie mousesports – ekipę, która w turnieju nie przegrała dotychczas żadnej serii. A od dziesięciu map pozostaje nietykalna.

Fot. NIP

Tagi: