CS:GO
Newsy

Cześć, jestem Edward. Mam 32 lata i szukam drużyny

15.10.2020, 17:48:35

Co prawda to nie stary Słowak do wzięcia, ale kto wie – może kluby polskiej Ekstraklasy zainteresują się również sędziwym Ukraińcem? Trzydziestodwuletni Ioann „Edward” Sukhariev jest otwarty na oferty z całego świata. To, żeby zakończyć karierę, nie przyszło mu nawet do głowy.

Pamiętacie jeszcze skład o dumnie brzmiącej nazwie selectah? Doskonale wiemy, że nie, wobec czego śpieszymy przypominajką. Zespół powołany został do życia przez Edwarda w czerwcu bieżącego roku, debiutując w drugiej odsłonie Nine to Five. Cel? Jak zwykle w podobnych przypadkach – znalezienie organizacji i zawojowanie świata. Po zebraniu sążnego oklepu od zespół pokroju Teamu Excellency zdecydowano się jednak na pierwsze zmiany.

Ostatecznie obok Edwarda zobaczyliśmy – mówiąc eufemistycznie – równie zaprawionego w bojach Tomáša „⁠oskar⁠a⁠” Šťastný’ego czy błąkającego się bez celu Joakima „⁠disco doplan⁠⁠” Gidetun. Projekt bardziej od drużyny z prawdziwego zdarzenia zaczął przypominać grupę obwoźnych cyrkowców. Brak potencjału szybko się zresztą potwierdził. Po zaledwie jedenastu meczach notowanych przez HLTV – w tym dziewięciu przegranych – selectah zniknęło.

I tu dochodzimy do meritum problemu. Piątka graczy, a w tym Edward, oskar oraz disco doplan, została na lodzie. Sukhariev nie zamierza jednak osiadać na laurach, odcinając kupony od swojej kariery. Wpisem na Twitterze zapowiedział szukanie kolejnej drużyny, podkreślając, że jest otwarty na propozycje z całego świata. – Long live CS – spuentował. Wygląda na to, że rodzi nam się esportowy Big Daddy Kane, którego na scenie oglądać będziemy mogli przez kolejne lata.

***

Trzeba głośno zastanowić się jednak, czy faktycznie poziom “polskiej Ekstraklasy” w dzisiejszych czasach nie jest sufitem doświadczonego Ukraińca. Wyobraźcie to sobie – Edward obok TaZa i NEO w HONORIS. Albo z pashą w Liquid Biceps jako drugi ambasador. Brzmi wystarczająco abstrakcyjnie?

Trudno przekreślić rzecz jasna jego dokonania. W barwach Natus Vincere napisał niesamowitą historię, stając się jednym z najbardziej ikonicznych esportowców swojego regionu. Wybrukowane osiągnięciami czasy CS-a 1.6 i utrzymywanie się przez długie lata na szczycie CS:GO mówią same za siebie. 

Kiedy po przegranym półfinale IEM w Katowicach Sukhariev zszedł więc ze sceny podziękować kibicom, w oczach wielu zakręciła się łezka. Czuć było koniec pewnej ery Na’Vi. Ery, która zakończyła się nieco ponad dwa miesiące później wraz z jego wypożyczeniem do Winstrike Teamu. I choć ten próbował odnaleźć się w nowej formacji, rywalizując nawet podczas poznańskiego Good Game League, przygoda ta potrwała zaledwie cztery miesiące.

I cóż – nie wydaje się, żeby trzydziestodwulatek przeskoczył poziom europejskiego średniaka i powrócił na światowy szczyt. Być  może przez to bierze pod uwagę również inne działalności. Jeśli nie zawodnik, to może trener? A jeśli nie szkoleniowiec, są przecież inne funkcje wokół CS-a. 

Dekady doświadczenia pozazdrościć mógłby mu każdy z młodych wyjadaczy. I – tego jesteśmy pewni w stu procentach – ze wspomnianym doświadczeniem mógłby świat jeszcze zwojować. Ale może faktycznie już nie w pierwszoplanowej roli gracza.

Fot. EPICENTER
Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze