Czarny koń w finale Worlds 2020. Suning lepsze od TOP Esports
Tak walczą chińskie Lwy! Suning po raz kolejny pokazało ogromną klasę i po szalonej serii pokonało faworyzowane TOP Esports wynikiem 3:1.
Nie będziemy ukrywać, że trochę się zawiedliśmy. Pierwsza krew dopiero w okolicach ósmej minuty? To ma być ta LPL-owska krew? Na szczęście na dymy nie musieliśmy czekać aż tak długo, bo na premierowe zabójstwo zdobyte przez Suning błyskawicznie odpowiedziało TOP Esports, które zgarnęło trzy fragi oraz smoka. I takie coś rozumiemy.
TES świetnie utrzymywało tempo, a w kolejnych minutach zdobyło pierwszą zniszczoną wieżę, dwa heraldy, kolejnego smoka oraz zabójstwo. Po upływie kwadransa przewaga w złocie dla mistrzów LPL wynosiła już 2 tysiące sztuk.
Kiedy wydawało się, że dla TOP Esports wszystko idzie w dobrą stronę, Suning rozpoczęło proces odwracania gry. Lê „SofM” Quang Duy i jeo kompani nie pozwolili rywalom na zgarnięcie duszy smoka i w wyniku udanej walki drużynowej w okolicach leża dragona osiągnęli nawet delikatną przewagę w złocie. Podopieczni Kanga „Sparka” Byung-ryula zniszczyli również trzecią wieżę i stało się jasne, że kolejne etapy rozgrywki będą absolutnie kluczowe.
I tak w wyniku walki drużynowej na dolnej alei Suning wykasowało wszystkich rywali oraz zgarnęło drugiego smoka. TOP Esports zapłaciło za swoje błędy i straciło pierwszą mapę.
Druga mapa ponownie rozpoczęła się w relatywnie spokojny sposób, a wczesne etapy rozgrywki przypominały troszeczkę to, co oglądaliśmy w ramach premierowego starcia. Tym razem to Suning kontrolowało jednak smoki, ale TES radziło sobie nieznacznie lepiej w walkach.
W okolicach 24 minuty byliśmy świadkami wojny podjazdowej w okolicach smoczego leża, a neutralnego potwora ukradli mistrzowie LPL, którzy oddalili Suning od duszy. W międzyczasie zginął również Yu „JackeyLove” Wen-Bo, który pokazał, co to znaczy umysł tanka, ciało kózki.
W kolejnych minutach TES pogłebiało swoją przewagę, zdobywając następne zabójstwa i niszcząc kolejne struktury. Nieudana walka w okolicach 32 minuty przekreśliła szanse Suning na ewentualny powrót.
Trzecia mapa rozpoczęła się już znacznie bardziej dynamicznie niż poprzednie. Wymiana dwóch na dwóch na dolnej alejce zakończyła się pierwszą krwią zdobytą przez Suning, a chwilę później Chen „Bin” Ze-Bin wraz ze swoim junglerem zaliczył udane zanurkowanie pod wieżą na topie. Jakby TOP Esports miało mało problemów, to po powrocie na linie z bomby został wykasowany JackeyLove.
W kolejnych minutach TES odgryzło się kilkoma zabójstwami i dwoma zgarniętymi smokami, ale przewaga po stronie Suning nadal była naprawdę ogromna. Hu „SwordArt” Shuo-Chieh i jego kompani zgładzili cztery oceaniczne smoki z rzędu, a podczas wszelkich walk wypadli znacznie lepiej niż ich rywale. Czarny koń mistrzostw świata ani na chwilę nie oddał kontroli i po pięknej grze powrócił na prowadzenie.
Czwarta mapa znów rozpoczęła się od srogich dymów na bocie, z których o wiele lepiej wyszło Suning. Chiński underdog nie tylko zgarnął pierwszą krew, ale też kolejne dwa zabójstwa, oddając przy tym jedynie pojedynczego fraga dla swojego przeciwnika.
W kolejnych minutach TOP Esports nadgoniło jednak tempa. Hung „Karsa” Hao-Hsuan i jego koledzy zdobyli sporo ważnych eliminacji, a także skasowali trzy smoki z rzędu. W międzyczasie Suning odpowiedziało jednak dwoma zniszczonymi wieżami, więc sytuacja w złocie była dość wyrównana.
W okolicach 25 minuty Suning zaliczyło jednak rewelacyjną walkę, która przybliżyła ich do awansu do finału. Później SofM i spółka rozpoczęli też rozbiórkę bazy rywala, który bronił się w rozpaczliwym stylu.
Kilka minut później było już po wszystkim. Bin był po prostu niezniszczalny i w walce drużynowej zmiótł wszystkich rywali. Suning awansowało do finału Worlds!
W wielkim finale Worlds 2020 Suning podejmie koreańskie DAMWON Gaming, które wczoraj rozprawiło się z G2 Esports z Marcinem „Jankosem” Jankowskim na czele. Mecz zostanie rozegrany 31 października.
Fot. Riot Games / David Lee