
Co z tym G2 Esports? NiKo i spółka zagrają o przełamanie fatalnej passy
W jednym turnieju grasz jak z nut i przegrywasz dopiero w wielkim finale z nieludzkim Natus Vincere. Miesiąc później rozpoczynasz zmagania w ramach ESL Pro League i… przegrywasz wszystkie grupowe starcia. A było ich aż pięć. Czy G2 Esports znalazło receptę na swoje bolączki? Miesiąc w Counter-Strike’u to dość sporo, ale czy wystarczająco, aby naprawić coś, co kompletnie nie działało?
Nie tylko G2 Esports
Kolejna grupa na BLAST Premier Fall to bowiem także NIP, MIBR oraz BIG. Szczególne zainteresowanie wzbudzają Ci pierwsi, wszak szwedzka drużyna wciąż czeka na pierwszy sukces po zakontraktowaniu Nicolai’a “dev1ce’a” Reedtza. Ten co prawda planowo ma nadejść na nadchodzącym Majorze, jednak w tej chwili niewiele wskazuje, aby to właśnie NIP podniósł trofeum na własnej ziemi.
W grupie znajdziemy także BIG, które od radzi sobie bez swojej perełki – XANTARESA. Turek postanowił wrócić do ojczystej formacji, jednak o przyszłość niemieckiej ekipy się nie martwimy. Etyką pracy zawsze potrafili wdrapać się na najwyższy poziom – bez względu na skład, którym posiadali.
Kolejne porażki nie wchodzą w grę
G2 Esports nie ma za sobą najlepszego roku. Dywizja League of Legends zawiodła oczekiwania wszystkich. Skład VALORANT nie nawiązał do wyników z poprzedniego roku, choć na ostatnim Masters nieco odkupił winy. No i CS:GO – tu również sukcesów brakuje. Jeszcze gorsze są jednak wstydliwe porażki, a do takich trzeba zaliczyć tą podczas ESL Pro League.
Umówmy się – drugi taki scenariusz nie wchodzi w grę. W takiej sytuacji zapewne nawet wyjątkowo cierpliwy ocelote mógłby pęknąć. Na to się jednak nie zanosi, w końcu dziś NiKo i ekipa zmierzą się z MIBR, które wielkim zagrożeniem nie jest.
Harmonogram na dziś:
- 16:30 – G2 Esports vs MIBR
- 19:30 – NIP vs BIG
Wszystkie mecze BLAST Premier Fall możecie oglądać na oficjalnym kanale organizatora w tym miejscu.
Fot. G2 Esports