League of Legends
POLSKI ESPORT
Reportaże

Co poLECamy w przerwie od LEC?

11.07.2020, 16:53:29

Weekend bez letnich spotkań z LEC to weekend zmarnowany. A przecież nikt nie lubi marnować swojego czasu, dlatego przybywamy z pomocą. Zamiast gapić się w ścianę w oczekiwaniu na przyszłotygodniowe zmagania, można przecież zadowolić się ponadczasowymi bitwami LEC/LCS z udziałem naszych krajowych herosów. A takich na przestrzeni ostatnich kilku lat przecież nie brakowało.

ROCCAT vs Fnatic (Summer 2014)

Naszą podróż przez europejskie splity LCS i LEC rozpoczniemy od samego początku. A kogo mogliśmy przywołać na start, jak nie wielkie polskie ROCCAT. 

  • Xaxus
  • Jankos
  • Overpow
  • Celaver
  • Vander
  • Veggie

Z taką reprezentacją można przenosić góry. A co najmniej przeniesienia gór Polacy potrzebowali w półfinałowym starciu z Fnatic, które wtedy nie tylko oznaczało awans do upragnionego finału, ale także promocję na Worldsy. Zasada była prosta:

Wygrywasz – polecisz do Korei Południowej.

Przegrywasz – figa z makiem.

Dlatego też klimat bitwy pomiędzy Fnatic a ROCCAT dało się odczuć jeszcze przed jej startem. A gdy już ruszyła, zrobiło się jeszcze goręcej. Ostatecznie, podobnie jak wiosną, do wielkiego finału zabrakło naprawdę niewiele. Za pierwszym razem katami Polaków okazali się reprezentanci SK Gaming, przy drugim podejściu obronną ręką wyszli gracze Fnatic. Mimo to takie mecze wspomina się latami. A polski ROCCAT będziemy wspominać zawsze, bo prawdopodobieństwo tego, że w LEC ponownie zagra pełna biało-czerwona ekipa jest równe temu, że w pudełku po lodach w zamrażarce nie znajdziesz koperka. 

Przeklęty YellOwStaR… bił rodaków sześć lat temu i powtórzył to w tym roku.

G2 vs Origen (Spring 2016)

Sukcesy przyszły, ale dopiero wtedy, gdy nadwiślański oddział rozsiał się po wielu organizacjach. A ojcem pierwszego mistrzostwa został ten, który krajową odsłonę ROCCATU ominął. 

Mateusz “Kikis” Szkudlarek wznosił puchar europejskiego mistrzostwa wiosną 2016 roku, choć o ten sam wyczyn otarł się dokładnie rok wcześniej – w zupełnie innych barwach. Wtedy szarżę Unicorns of Love zatrzymał… no któż by inny – cholerny YellOwStaR. Co się odwlecze, to nie uciecze. 

Rok później Francuz wybrał się na krótką amerykańską przygodę do TeamSolomid, a z takiej luki nie można było nie skorzystać. Kikis, tym razem pod banderą G2 Esports, po triumfie nad Pomarańczowymi wspiął się do finału, gdzie wraz ze swoją drużyną nie dał szans graczom Origen. To BO5 powinni puszczać w szkołach na lekcjach historii, a nie jakieś średniowieczne pierdu-pierdu…

Trykot G2 już wtedy przywdziewał Luka “Perkz” Perkovic. Ten gość od dawna wie jak sięgać po triumfy z Polakiem w drużynie. Kiedyś na topie, teraz w dżungli. Ale do współczesności przejdziemy nieco później.

 

H2k vs Fnatic (Summer 2016)

Czasoprzestrzeń uległa załamaniu. Gość znad Sekwany zbratał się z jednym biało-czerwonym i stanął naprzeciw kolejnym. Legenda głosi, że niebiosa do ostatniej chwili zastanawiały się jak rozstrzygnąć ten spór. Gdy jednak podjęły decyzję, stwierdziły, że na przegranej stronie nie pozostawią suchej nitki.

Jankos i Vander w pierwszej rundzie fazy pucharowej letniego splitu z 2016 roku zmierzyli się z Fnatic, które zwerbowało do składu Kikisa. Kikisa, który nie tak dawno odesłał ich do lamusa. Kikis przyszedł do Pomarańczowych z G2 Esports, lecz nie zabrał ze sobą wspomnianego sukcesu.

Pamiętny stomp na Fnatic w wykonaniu H2k-Gaming to coś, czego w telewizji nie powinniśmy zobaczyć przed godziną 22. Szkoda tylko, że pary zabrakło na Splyce. A było tak blisko wielkiego finału…

A wszystko odbyło się na naszej polskiej ziemi. Fanatycy Jankosa, których tu zapewne nie brakuje, mogą cofnąć się o miesiąc do rundy zasadniczej i jeszcze raz przesłuchać słynną sentencję, jaka padła z ust Jankowskiego po triumfie nad Schalke 04.

Droga do finału Schalke (Summer 2018)

Cóż to był za rajd. Od ćwierćfinału, który w bolączkach udało się wyrwać z paszczy Splyce, poprzez uniknięcie żądła pszczółek z Kikisem na czele aż po wielki finał i nieszczęsną porażkę z Fnatic. Vanderowi zabrakło niewiele. Vanderowi i Amazingowi oczywiście, bo jak można zapomnieć o drugim Polaku z Schalke. Żarty żartami, ale ten nie tak dawno sam przyznał się, że sercem jest Polakiem..

Przygodę bez happy endu będziemy jednak wspominać długo. No, chyba że Rogue utrzyma dotychczasową formę i w tym roku Vander sięgnie po upragnione trofeum. Życie pisze różne scenariusze, ale ten jest bardzo prawdopodobny. Wtedy listę trzeba będzie zaktualizować, nie ma, że boli.

G2 vs Fnatic (Summer 2019)

Crème de la crème.

Tymi pojedynkami żyje obecnie cała Europa i nie tylko. A gdy dochodzi do tego scenariusz napisany przez wybitną personę, wychodzi z tego niesamowity spektakl. Dokładnie taki, jaki obserwowaliśmy w finale letniego splitu z ubiegłego roku.

Jankos kontra uzbrojone po zęby Fnatic. W ogóle większość kultowych spotkań naszych rodaków odbyła się przeciwko tej drużynie. Wachlarz rezultatów był różny, jednak w tej sytuacji to gość znad Wisły postawił na swoim. Dokładnie tak, jak kilka dni wczesniej w pierwszej próbie tych zespołów. Oba kultowe pojedynki zakończyły się wynikiem 3-2, a finałowe starcie śledziła rekordowa liczba widzów. Przeszło 800 tysięcy.

Przepis na sukces oglądalności w LEC jest prosty. Podobnie jak przepis na zdobywanie pucharów, przynajmniej w ostatnich latach. Musisz nazywać się Marcin Jankowski.

Fot. ROCCAT / Riot Games / twitch.tv/Nervarien

Subskrybuj
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze