Chcieliście NiP z początków CS:GO, to go macie. Niepokonane G2
Czy to za wcześnie na porównania dominacji NiP z początków CS:GO do przygody G2 Esports z VALORANTEM? Pewnie tak. Czy mimo tego i tak to porównamy? Oczywiście. I choć skład Patitka w swoim marszu traci mapy, to w seriach jest bezwzględnie skuteczny. Tak jak dawna szwedzka załoga.
87-0
Rekord owiany milionem legend. Niektórzy z takim przekonaniem mówili o dominacji i wspaniałej passie Ninjas in Pyjamas, że aż trudno było im uwierzyć. Dlatego w gronie CS-owych fanów-świerzaków powstało nawet przekonanie, że to całe 87-0 to zwykły mem. Bo przecież brzmi tak nierealnie.
A jeśli jesteście jednymi z tych niedowiarków lub takimi, którzy nawet nie wiedzą, czego dotyczył ten rekord, spieszymy z pomocą. To nie są nawet wygrane spotkania z rzędu. To mapy. Niemal sto pojedynczych starć z rzędu padło łupem bezlitosnych Szwedów. Na LAN-ie.
To był przełom 2012 i 2013 roku. Szwedzi latali od kraju do kraju, od turnieju do turnieju i jedno pozostawało niezmienne – wszędzie siali spustoszenie. Aż pewnie żal zawodnikom NiP-u, że wtedy CS:GO nie oferowało turniejów rangi Major, bo ci teraz zamiast jednego tytułu mistrzowskiego mieliby ich pewnie kilka.
Jak wygląda lista turniejów, które zdominowali Skandynawowie? Ano tak:
- SteelSeries GO
- DreamHack Valencia 2012
- ESWC 2012
- DreamHack Winter 2012
- AMD Sapphire Invitational
- Thor Open 2012
- NorthCon eSport Arena 2012
- Esports Heaven: Vienna
- TECHLABS Cup 2013 Moscow
- Copenhagen Games 2013
I na StarLadder StarSeries V się skończyło. W wielkim finale turnieju ekipa Virtus.pro (jeszcze ta o wschodnim klimacie) rozlała plamę na koszulę nieskazitelnych Szwedów (to była pierwsza LAN-owa przegrana mapa NiP w historii CS:GO), którzy już nigdy nie zbliżyli się do pobicia tego rekordu. Ba, nikt nigdy się do tego nie zbliżył. I nikt nigdy się nie zbliży. W żadnym tytule. Można jednak dominować z klasą.
13-0
Fajnie byłoby tak cofnąć się o te kilka lat i znów obserwować arcymistrzów w akcji, prawda? Ale nie trzeba cofać się w przeszłość. I choć G2 nie kroczy od mapy do mapy, tylko od serii do serii, to trzeba przyznać, że w powietrzu unosi się ten dawny klimat. Skład Patryka “Patitka” Fabrowskiego zwycięża wszystko, zwycięża pewnie i zwycięża z gigantycznym zapasem potencjału.
Jest jednak jeszcze jedna cecha wspólna obydwu sukcesów. A w zasadzie postać wspólna – Kirill “ANGE1” Karasiow. To właśnie Ukrainiec siedem lat temu zakończył zwycięską passę Ninjas in Pyjamas i to znów on, tym razem w zupełnie innym tytule, może przerwać serię Fabrowskiego i jego kolegów. Pogromca dominatorów – taki przybrałby przydomek. Albo i nie, bo wtedy musiałby jeszcze pokonać Pudziana. Chyba że w szachy.
Dotychczasowymi ofiarami europejskiej potęgi byli:
- Carpet Cleaners (kto?)
- team cotch
- FABRIKEN
- Apexis
- need more DM
- PartyParrots
- Prodigy
- Znów Prodigy
- nolpenki
- Znów PartyParrots (oj ANGE1’owi ciężko będzie zakończyć tę passę)
- NiP (symbolicznie)
- Znów need more DM
- fish123 (prawdopodobnie przyszły Team Liquid ze ScreaMem na pokładzie)
Oczywiście w przypadku G2 Esports nie mówimy o serii zwycięstw na LAN-ie, bo takich obecnie nie oglądamy, dlatego na cały ten rekord należy wziąć poprawkę. Nie można jednak przejść obojętnie obok tego, co wyczyniają Patryk i jego kompani. Kto oglądał, ten wie. Kto nie oglądał, ten powinien. Kto nie obejrzy, niech żałuje. Historia może pisać się na naszych oczach. Dobrze jest być tego częścią.
Fot. Archiwum prywatne Patitka